Jesienna aranżacja w salonie… w świetle własnoręcznie przygotowanych świec.

Ponury listopad to najmniej lubiany przeze mnie miesiąc w roku! Skąpi słonka, leje deszczem, straszy mrozem i wieje chłodem, przez co znacznie ogranicza moją aktywność na zewnątrz. Przemykam więc z domu do pracy – z pracy do domu, by zaszyć się w ciepłych i przytulnych czerech kątach. Cóż… jakoś trzeba umilić sobie czas oczekiwania na grudzień, który przynosi kalendarzową zimę oraz najcudowniejsze ze świąt🎄 Postanowiłam zaprosić nieco natury do salonu, w którym spędzamy najwięcej czasu. W jesiennej aranżacji postawiłam na kolory ziemi: ciepłe brązy, beże, butelkową zieleń i kremową biel. Na kominku przysiadły moje ulubione dynie Baby Boo, w wazonie suszone trawy z ogrodowej rabaty, na ścianie zawisł wianek naprędce skręcony z brzozowych gałązek oraz najważniejsze dla zbudowania nastroju – świece! Drugi, dość duży wiklinowy wianek stanowi wdzięczną bazę do sezonowych dekoracji. Tym razem oba wianki oplotłam bluszczem – wiecznie zielonym pnączem porastaj...