Melodia mgieł… nad Czarnym Stawem Gąsienicowym.

Tatrzańska kraina potrafi być niezwykle gościnna lub… wręcz przeciwnie.
Tam, gdzie rządzi natura, my jesteśmy tylko gośćmi. Czy uszanujemy jej niepisane
prawa, zależy tylko od nas, a od podjętych decyzji zależeć może nasze zdrowie lub życie.
Zbyt wielu ludzi zakończyło tragicznie górskie wędrówki i nigdy już nie powrócą do swych bliskich.
Nie chcę osądzać cudzych wyborów… każdy z nas ma jedno życie do przeżycia, więc wolę odwołać się
do własnych doświadczeń. Moja przygoda z Tatrami trwa od lat a każdy planowany wyjazd na tamtejsze
szlaki zawsze uzależniony był od pór roku i pogodnego nieba, a zatem oznaczał śledzenie przynajmniej
kilku pogodowych aplikacji. Zdarzały się też takie wyjazdy w Tatry z moją „zawodową” ekipą, które
ze względów organizacyjnych musiały być zaplanowane z większym wyprzedzeniem (konieczność
rezerwacji busa oraz noclegów dla większej grupy). I choć nasze plany zakładały realizację
ambitnych celów szczytowych, to zawsze byliśmy świadomi, że ostateczny scenariusz
naszej wycieczki i tak napisze pogoda. Tak było i w tej historii. Pogoda odarła nas
ze złudzeń, że tego dnia damy radę zdobyć Kościelec. Nie chcieliśmy jednak
przesiedzieć soboty na kwaterze, dlatego licząc na pogodowy cud
postanowiliśmy pojechać do Kuźnic. Tam całą, radosną grupą
obraliśmy za cel Dolinę Gąsienicową. Wędrując przez
Boczań do Przełęczy między Kopami towarzyszyła
nam mżawka, która zaczęła powoli ustępować
mgle, gdy wkraczaliśmy w progi
Doliny Gąsienicowej.




Humory nam dopisywały, choć wiedzieliśmy już, że szczytem
naszych osiągnięć tego dnia będzie co najwyżej schronisko Murowaniec ;-))
Zdecydowaliśmy się jeszcze na półgodzinny spacer nad Czarny Staw Gąsienicowy.
Kamienną, płaską ścieżką dotarliśmy bezpiecznie do celu, a tam po raz pierwszy
mogłam doświadczyć tak niezwykłej aury otaczającej tatrzańskie jezioro.


To było niesamowite i zarazem wyjątkowe odczucie, gdy
przepiękny tatrzański krajobraz tego miejsca, który mam w pamięci,
spowiła mgła – ulotna, dynamiczna, rozlewająca się na staw i jego otoczenie.

Gęsta mgła nadała temu miejscu wyjątkowej tajemniczości.
Wokół panowała niesamowita cisza. Nawet nasze chichoty ustały…
dlatego skojarzyłam to zjawisko z melodią mgieł, bo melodia zakłada
brak słów, potęguje wrażenie delikatności, nieuchwytności.


Wszystko, co zanurzone we mgle wydaje się
tajemnicze, uśpione, nawet spokojna toń wody.

Mgły nadały subtelnego, wyciszonego nastroju tatrzańskiej przyrodzie.
Towarzyszyły nam w drodze powrotnej przez Dolinę Jaworzynki, gdzie
kolory rozmyło przygasłe światło, a dźwięki były bliskie ciszy…



gdzie mglisty pejzaż z górskimi szałasami byłby
wdzięcznym tematem impresjonistów, którzy w swych dziełach
dążyli do oddania ulotnych momentów – „złapania uciekających chwil.”



Mgły symbolizują ulotność, przemijalność, stąd wartość chwytania chwil,
dostrzegania ich niepowtarzalności i piękna wobec nieuchronnej
ulotności oraz przemijalności wszystkiego, co nas otacza.
Do listopadowej nostalgii dołączam pozdrowienia.
Anita

Komentarze

  1. Droga Anitko! Przecudny, melancholijny post. Twoje zdjęcia naprawdę spektakularne a mgła jest niesamowicie piękna i na dodatek potęguje wrażenia. Tatry schowane za mgłą uwodzą swym spokojem są takie przytulne. Wydają się być bezpieczne. Jednak należy odpuścić sobie wędrówkę bo nie wiadomo czy tuż jest urwisko czy łagodny stok.
    Ściskam Cię mocno i serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łucjo... nie miałam w planach publikować tych zdjęć. Zdecydowałam jednak pod wpływem dzisiejszego święta i ku pamięci tym, którzy z górskich wędrówek nigdy nie powrócą. Pomyślałam, że warto odwołać się do własnych doświadczeń i napisać o tym, że zawsze można się wycofać, by nie brnąć w kłopoty narażając własne życie i ratowników, którzy wyruszą z pomocą. Mgła w górach jest bardzo zdradziecka, stąd tyle pobłądzeń...
      Wszystkiego dobrego dla Ciebie na ten listopadowy czas :-))

      Usuń
  2. Ładnie nazwałaś posta - melodia mgieł. Inaczej zupełnie odczuwa się wówczas góry, jest jakaś cisza i tajemnica. Przypomniała mi się nasza wyprawa nad Rohackie Stawy i też było magicznie. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niska zawieszona, gęsta mgła wokół stawu, wpłynęła na niesamowity nastrój tego
      miejsca, które w pogodne dni pełne jest turystów, tętni życiem, śmiechem, rozmowami.
      W tamtej chwili emanowało ciszą, która aż dźwięczała w uszach... nawet nasze rozmowy
      ustały. Dobrze to ująłeś, bo była w tym jakaś magia... fajnie, że mogliście doświadczyć
      podobnego zjawiska podczas Waszej wyprawy :-))
      Ślę moc pozdrowień!

      Usuń
  3. Choć góry zdecydowanie nie są dla mnie miejscem, bez którego trudno mi żyć, to po przeczytaniu Twojego wpisu ogarnęła mnie jakaś niesamowita tęsknota za takim właśnie krajobrazem, za przestrzenią, za ostrym zapachem zieleni, który z reguły towarzyszy takiej pogodzie... Ta cisza musiała być osobliwa i niezwykła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwonko, dla mnie to było nieznane dotąd odczucie! Miejsce tak popularne turystycznie,
      gdzie przecinają się szlaki w Tatry Wysokie, które widokowo dostarcza niesamowitych
      wrażeń, nagle zobaczyłam w zupełnie nowej perspektywie, choć widać było tak mało...
      Gęsta mgła i absolutna cisza niesamowicie oddziaływały na wyobraźnię.
      Dlatego rozumiem Twoją tęsknotę za takim krajobrazem...
      Ściskam mocno i pozdrawiam gorąco ;-))

      Usuń
  4. Melodia mgieł- co za piękny tytuł :)
    I Ty nasza wspaniała Taterniczko, pięknie wkomponowałaś się w ten niesamowity, górski krajobraz.
    Zdjęcia robisz bossskie...
    Z pozdrowieniami, Pola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polu, chodził mi po głowie jeszcze "taniec mgieł", bo tak dynamicznie przepływały w powietrzu, ale ostatecznie nastrój świątecznego dnia, w którym opublikowałam post przesądził, że będzie to "melodia..."
      Dziękuję Ci za przemiłe odwiedziny :-))
      Ściskam i pozdrawiam!

      Usuń
  5. Jak pięknie napisałaś Anitko, tak poetycko. A wydawałoby się, że to tylko mgła...
    A z tymi impresjonistami masz rację! Byliby zachwyceni.
    Też jestem zachwycona, ja zwykła śmiertelniczka.
    Dzięki Ci za to piękno:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula, ślicznie dziękuję za tyle ciepłych słów...
      Nastrój Wszystkich Świętych i fakt, że rozpoczął się najmniej lubiany przeze mnie miesiąc w roku tak wpłynęły na mnie refleksyjnie, że zdjęcia, które miały na zawsze pozostać tylko w pamięci komputera, "ujrzały światło dzienne."
      Gorąco Cię pozdrawiam :-))

      Usuń
  6. Piękny tatrzański wpis stworzyłaś... Doliny Gąsienicowej, zwłaszcza z kwitnącymi wierzbówkami, raczej nie pokazuje się w odsłonie niesłonecznej, więc te obrazki wyjątkowo zapadną mi w pamięci. Ja największym fanem Tatr nie jestem, wolę spokojniejsze i pozornie bezpieczniejsze (zwłaszcza dla mojego lęku wysokości ;)) wędrówki po Beskidzie Wyspowym, Gorcach, czy Pieninach, ale z perspektywy blogowego czytelnika wpatrywanie się w takie obrazy to czysta przyjemność.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda Maks, że takie widoki wyjątkowo zapadają w pamięć! Te wspaniałe tatrzańskie krajobrazy, które zazwyczaj oglądałam w pogodne, słoneczne dni, tym razem dały pole do działania wyobraźni. Cisza i tajemniczość towarzyszące mglistej aurze, ukazały naturę w zupełnie nowej, nieznanej mi dotąd perspektywie ;-))
      Dziękuję Ci za odwiedziny, pozostawione słowa i serdecznie pozdrawiam!

      Usuń
  7. Przepięknie... Pomimo zamglenia (które moim zdaniem dodaje uroku!) , cudowne ujęcia. Nigdy nie byłam w Tatrach, ba na jednym ze zdjęć, gdybyś nie napisała, że to nasza piękna Polska, to pomyślałabym, że to mieszanka zdjęć z różnych krajów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, jeśli nadarzy Ci się kiedyś okazja, to serdecznie polecam tatrzańskie doliny.
      Nie trzeba wspinać się na wysokie szczyty, by zaznać piękna tej tej krainy. Zakochasz się
      w tych krajobrazach - jak każdy, kto choć raz wyruszył na tatrzańskie szlaki :-))
      Pozdrawiam weekendowo!

      Usuń
  8. Bardzo klimatyczny wpis. Aż mi się zamarzyła wyprawa w Tatry. Może kiedyś... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to też było niesamowite odczucie, jaki klimat potrafi stworzyć mglista aura
      w Tatrach, które odwiedzałam dotąd tylko przy dobrej widoczności i stabilnej pogodzie.
      Tobie Karolino życzę oczywiście wyprawy w Tatry w jak najlepszych warunkach pogodowych, byś mogła nacieszyć się tatrzańskimi pejzażami, bo we mgle można je sobie tylko wyobrazić ;-))
      Pozdrawiam weekendowo!

      Usuń
  9. Twoje opowieści o Tatrach i przygodach w tych górach są niezwykle inspirujące i pełne wdzięku. Twój szacunek dla natury, pogody i szacunek dla jej niepisanych praw są bardzo ważne, a twoja ostrożność podczas wędrówek górskich jest zrozumiała, zwłaszcza w miejscach tak nieprzewidywalnych jak Tatry. Twoja opowieść o mżawce to prawdziwa podróż w świat przyrody, a opis mgieł nad Czarnym Stawem Gąsienicowym wnosi do tego opisu jeszcze więcej magii. Przywołanie symboliki mgieł jako wyrazu ulotności i przemijalności jest piękne i poetyckie. Dziękuję za dzielenie się tymi niesamowitymi chwilami i doświadczeniami w Tatrach :)super fotorelacja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, bardzo dziękuję za tak serdeczny odbiór tej mojej nietypowej, tatrzańskiej relacji :-)) Początkowo nie planowałam publikować tych zdjęć, ale pomyślałam, że podzielę się swoim doświadczeniem i refleksją, że czasem warto odpuścić, wycofać się, bo góry trwać będą wiecznie, poczekają... Na dowód tych słów, jest na moim blogu relacja, jak po kilku latach razem z mężem wybraliśmy się na Kościelec i zdobyliśmy ten szczyt przy pięknej pogodzie i wspaniałej widoczności.
      Ukochałam te góry przed wielu laty i z czasem nabierałam coraz większej pokory wobec sił natury, które rządzą tatrzańską krainą. Dlatego nigdy nie wybieram się na górskie wędrówki na przełomie pór roku. Gdy teraz na nizinach mamy wciąż ciepłą jesień, w Tatrach występuje zjawisko "szklanych gór." Opady deszczu i nocne przymrozki na wysokościach powodują oblodzenie szlaków. Pojawiają się pierwsze opady śniegu. W takich warunkach nie da się jeszcze wędrować w rakach, dlatego ryzyko urazów i upadków jest zbyt duże. Poprzez media docierają też relacje ratowników TOPR o pobłądzeniach, wypadkach w tym śmiertelnych. To daje do myślenia... W Tatrach to pogoda "rozdaje karty," dlatego czasem warto odpuścić, wybrać inną aktywność ;-))
      Przesyłam najcieplejsze pozdrowienia!

      Usuń
  10. Przepiękny post. Świetne zdjęcia i literackie nawiązania! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo ;-)) Listopad zawsze nastraja mnie tak refleksyjnie...

      Usuń
  11. The fog beautifully hides all the objects in the landscape, Anita. How beautifully you wrote - the melody of fog. It must have been uncomfortable walking along the narrow path? Lake Tatra is beautiful. I liked the mountain views.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. In fact, the fog changes the landscape in an extraordinary way! I have been to this mountain lake in the Tatra Mountains many times, so I know this trail well. However, due to bad weather conditions, we had to abandon our plans to climb one of the peaks because it would be too dangerous...
      I send warm greetings :-))

      Usuń
  12. Przepięknie napisane, a te zdjęcia wręcz obłędne :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Anitko, jestem pod wielkim wrażeniem tych zamglonych zdjęć i Twojej kolejnej tatrzańskiej opowieści pełnej nostalgii i umiłowania tej wyjątkowej krainy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lusi, dla mnie to było cenne, odkrywcze i niezwykłe odczucie, bo nigdy dotąd nie doświadczyłam takiego kontaktu z tatrzańską przyrodą, mimo mgły i niemal zerowej widoczności...
      Ściskam mocno ;-))

      Usuń
  14. Jak Ty cudnie piszesz o Tatrach. Nie znam nikogo innego kto tak umie opisać ich piękno i majestat. Masz talent Anitko. Do tego przepiękne fotki, które uwielbiam oglądać. Masz rację mówiąc że o wszystkim decyduje pogody. My zawsze staramy się sprawdzać prognozy. Nigdy nie idziemy w ciemno. Raz nam się tylko zdarzyło nie trafić jak poszliśmy na Diablak, a pogoda tam naprawdę potrafi dać w kość. Nad Czarnym Stawem Gąsienicowym nie byłam wieki ale pamiętam że była wiosna i śniegu mieliśmy do kolan. Dziękuję za cudowną relację Anitko. Spokojnej nocy i do zobaczenia.

    Kasia Dudziak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, bardzo dziękuję za tyle ciepłych słów :-)) Gdy opisuję wędrówki po tatrzańskich szlakach, to budzą się we mnie najpiękniejsze wspomnienia i ogrom pozytywnych emocji.
      Tymczasem od pogody w górzystym terenie zależy tak wiele... Sama przekonałam się nie raz, że nawet w piękny, pogodny dzień, nad szczytami potrafią gromadzić się złowieszcze chmury... Dobrze, że również sprawdzacie prognozy przed wycieczkami w góry, bo bezpieczeństwo jest absolutnie najważniejsze!
      Ślę uściski i pozdrowienia :-))

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zrozum swoje choroby…

Życzenia nadziei, wiary i miłości w epidemii bezsilności…

Arboretum Wojsławice – raj dla miłośników ogrodów…

Nadchodzi czas Wielkanocy…

Dynie Baby Boo z mojego warzywnika…

NEAPOL - pod radosnym słońcem południa.

Kwiecień w ogrodzie ´24

Kanon kobiecego piękna – każda epoka ma swój własny…

Życzenia i refleksje na Wielkanoc

TATRY – Z Kasprowego na Giewont zimą