TATRY – Z Kasprowego na Giewont zimą
Tatry
zimą
Kocham Tatry na tyle mocno, że nawet zimą (której szczerze bardzo nie lubię)
wymyślam możliwy do osiągnięcia cel, zakładam raki, biorę plecak, czekan
i w góry. Mam o tyle fajnie, że mój mąż jest wspaniałym kompanem
do górskich wędrówek o każdej porze roku.
Kocham Tatry na tyle mocno, że nawet zimą (której szczerze bardzo nie lubię)
wymyślam możliwy do osiągnięcia cel, zakładam raki, biorę plecak, czekan
i w góry. Mam o tyle fajnie, że mój mąż jest wspaniałym kompanem
do górskich wędrówek o każdej porze roku.
Mam
też pewną zasadę, której przestrzegam wybierając się na tatrzańskie szlaki.
Tylko przy stabilnej, najlepiej słonecznej pogodzie wyruszam w Tatry.
Mam do nich dużą pokorę i uważam, że podczas mgieł, deszczu
i spowite chmurami są bardzo niegościnne i niebezpieczne.
Ta wyprawa była wyjątkowo udana, bo przez cały
weekend niebo było bezchmurne.
Tylko przy stabilnej, najlepiej słonecznej pogodzie wyruszam w Tatry.
Mam do nich dużą pokorę i uważam, że podczas mgieł, deszczu
i spowite chmurami są bardzo niegościnne i niebezpieczne.
Ta wyprawa była wyjątkowo udana, bo przez cały
weekend niebo było bezchmurne.
Na
Kasprowy wjechaliśmy kolejką, bo czekała nas około 12 km trasa, którą
chcieliśmy zrealizować przed zapadnięciem zmroku. Powyższe zdjęcie
oddaje odległość, jaką mieliśmy do pokonania, by wejść na Giewont.
chcieliśmy zrealizować przed zapadnięciem zmroku. Powyższe zdjęcie
oddaje odległość, jaką mieliśmy do pokonania, by wejść na Giewont.
Ruszyliśmy
przetartym szlakiem w kierunku Kopy Kondrackiej,
ale po drodze musieliśmy uważać na pułapki widoczne poniżej:
ale po drodze musieliśmy uważać na pułapki widoczne poniżej:
Oprócz
czyhających pułapek, czekała na nas taka oto miła niespodzianka:
Widok
ze Świnicą i Krywaniem w tle dawno został za nami:
Przełęcz
pod Kopą była już na wyciągnięcie ręki. Pozostało nam jeszcze
wdrapać się na Kopę Kondracką (tę najwyższą na zdjęciu poniżej):
wdrapać się na Kopę Kondracką (tę najwyższą na zdjęciu poniżej):
Z Kopy w kierunku Giewontu ruszyliśmy
ostro w dół i szybko
dotarliśmy do Wyżniej Kondrackiej Przełęczy.
dotarliśmy do Wyżniej Kondrackiej Przełęczy.
Stąd
spokojny ok. 30 minutowy spacer na szczyt.
To moje pierwsze zimowe wejście na Giewont i pozostanie
w naprawdę miłych wspomnieniach.
w naprawdę miłych wspomnieniach.
Ze szczytu wróciliśmy na Kondracką Przełęcz.
Następnie
niebieskim szlakiem w kierunku Kuźnic przez Halę Kondratową.
Na zdjęciu poniżej widok z Hali Kondratowej w kierunku Przełęczy pod Kopą.
Na zdjęciu poniżej widok z Hali Kondratowej w kierunku Przełęczy pod Kopą.
Zatrzymaliśmy się na odpoczynek w klimatycznym schronisku.
Schodząc do Kuźnic mogliśmy nadal podziwiać
zimę w jej najpiękniejszej odsłonie.
Na
tym kończy się opowieść o tegorocznym spotkaniu z zimowymi Tatrami.
Szczególnie ciepłe pozdrowienia kieruję do wszystkich górołazów.
Szczególnie ciepłe pozdrowienia kieruję do wszystkich górołazów.
Anita
Wspaniały blog i przecudowne zdjęcia. Wierzę, że w niedługim czasie zrobisz furorę w blogowym świecie. Doskonałe zdjęcia wychodzą przy stabilnej, pięknej, słonecznej pogodzie. Jak doskonale wiesz góry są niesamowicie kapryśne i bardzo zmienne. Często wspominamy podejście z Przełęczy Karb na Kościelec. Dosłownie w mgnieniu oka spłynęła mgła i szczelnie nas otuliła.
OdpowiedzUsuńOd pewnego czasu z pewnych przyczyn nie zapuszczam się w Tatry. Muszę przyznać, że bardzo tęsknię.
Serdecznie pozdrawiam:)
Bardzo dziękuję za tak ciepłe słowa i cieszę się, że moje amatorskie zdjęcia się podobają, bo uwielbiam fotografować. Natomiast piękno Tatr jest dla mnie tak fascynujące, że wędruję gdy tylko mogę i wyłącznie przy sprzyjającej pogodzie. Zapraszam do częstszego odwiedzania, bo wiele postów o moich ukochanych górach zamierzam opublikować. Przesyłam pozdrowienia.
UsuńWielokrotnie wpadam do Ciebie ale z braku czasu nie zostawiam żadnego śladu.
UsuńMusze zmienić swoje nawyki.
Ślę Ci moc serdeczności:)
Droga Łucjo! Zakładając bloga sądziłam, że będzie on dla mnie czymś w rodzaju osobistego pamiętnika, gdzie ktoś czasem przez przypadek zaglądnie. Sam fakt, że znajdujesz czas i przyjemność w odwiedzaniu mnie tutaj, stanowi dla mnie największą radość. Dziękuję... i przesyłam uściski :-))
UsuńCudownie :) ja też uwielbiam góry a mieszkając w Norwegii mam ich trochę tylko zimą czasami drogi są mało przejezdne i trochę strach się gdzieś wybrać ale wios a i latem jak tylko mam wolne to jadę i oddaje się tej przyjemności :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie bratnią duszę z zamiłowaniem do gór, podróży i fotografowania. Świetne relacje i przepiękne zdjęcia sprawiły, że jestem u Ciebie częstym gościem, dlatego witaj Aniu w moich ulubionych blogach
UsuńPiękne zdjęcia i fajny tekst , szacunek Anita dla Ciebie iszanownego małżonka ,każda pasja to kolejne życie.Pozdrawiam Bogdan Miśkiewicz kolega z Grzebienia , słowackie Totry czekają.
OdpowiedzUsuńBogdan dziękuję za komentarz. Wspólna wycieczka na Polski Grzebień pozostanie na zawsze w mojej najlepszej pamięci i oczywiście doczeka się publikacji na blogu. Przesyłam pozdrowienia.
UsuńJesteście zaprawieni w „ bojach „ więc i widoki macie wspaniałe. Nie mam takich umiejętności, ale podziwiam Twoje bajeczne fotografie.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, ale nietrudno zrobić piękne zdjęcia w tak zjawiskowej tatrzańskiej scenerii. Pozdrawiam ciepło.
UsuńCóż mogę powiedzieć ? Gratuluję odwagii. Ja w zimie nie idę, bo mam uraz psychiczny po pewnej wyprawie na Babią. A Wy jak widzę jesteście super zaprawieni. Wspaniała zima na tych zdjęciach.
OdpowiedzUsuńMy Kasiu wciąż zdobywamy doświadczenie i jak na razie moje pomysły na zimowe wyprawy udało się z powodzeniem zrealizować. Ale zawsze mam z tyłu głowy głos rozsądku, że gdyby pojawiły się trudności, które uznamy za zbyt ryzykowne, bez wahania zrobimy wycof, bo życie jest najważniejsze...
UsuńDlatego doskonale rozumiem Twoją decyzję, by zimą nie wyruszać na górskie szlaki.
Serdecznie Cię pozdrawiam :-)
Piękne zdjęcia i widoki, ale to zbyt niebezpieczne. Gratuluję odwagi. Przeszedłem wszystkie szlaki turystyczne w Tatrach po obu stronach granicy, lecz poza jedną wycieczką na przedwiośniu z Kuźnic nad Czarny Staw Gąsienicowy nie ośmieliłem się chodzić zimą. To zbyt wielkie ryzyko. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo fakt, w Tatrach ryzyko niebezpiecznych zdarzeń jest wysokie. Na zimowe wyjście odważyliśmy po wcześniejszym przejściu tego szlaku w warunkach letnich i przy wyjątkowo pięknej pogodzie. Bardzo istotny w zimowych wędrówkach jest stan szlaku, tzn. aby był przetarty (udeptany). Myślę, że nasze doświadczenie przełożyło się na ogromną pokorę do sił natury, jednak postanowiliśmy nie rezygnować z zimowej aktywności. Poza tym, zawsze można zawrócić, jeśli uznamy, że dalsza wędrówka niesie ryzyko.
UsuńPodzielę się jeszcze jednym zaskakującym dla mnie doświadczeniem, iż zimowe wejście na Kozi Wierch było bardzo proste, wymagające jedynie kondycyjnie, ponieważ wędrówka odbywa się stromo pod górę, po terenie przypominającym nartostradę ;-))
Pozdrawiam ciepło!