TATRY – Kozi Wierch i Dolina Pięciu Stawów Polskich zimą.

We współczesnym, pędzącym na oślep świecie, bezcenne są dla mnie
chwile spędzone w otoczeniu dziewiczej przyrody. W górach mam czas, żeby się
zatrzymać, odpocząć od zgiełku codzienności. Dlatego z przyjemnością sięgam
do 
wspomnień z marca 2018 r. i zimowego wejścia na Kozi Wierch.


W piękny, słoneczny dzień wyruszyliśmy z parkingu na Palenicy Białczańskiej.
Odcinek do Wodogrzmotów Mickiewicza upłynął nam szybko i wkroczyliśmy 
w urokliwy las, niczym z zimowej baśni. Tak cudownie i gościnnie 
przywitała nas okryta białym puchem Dolina Roztoki. 





Szlak wiódł do Doliny Pięciu Stawów Polskich (Piątki). Przyjemny spacer
doprowadził nas w miejsce, które ogromnie mnie zaskoczyło. Wiem, że zimowy 
szlak od letniego może się różnić i to znacznie, ale żeby aż tak… Zaznaczyć muszę, 
że wchodząc lub schodząc z Piątki (dotychczas wyłącznie latem lub jesienią) zawsze
wybierałam szlak zielony biegnący obok Siklawy (który w warunkach zimowych jest
zamknięty). Nigdy nie korzystałam ze szlaku czarnego, który doprowadza
wprost do
schroniska, ale jest dość stromy i omija wodospad. Stąd moje zaskoczenie. Na zdjęciu
niżej dokładnie widać, jaką przeszkodę należy pokonać, aby dotrzeć do Doliny Pięciu
Stawów Polskich. Moim skromnym zdaniem próba wdrapania się na tę śnieżną ścianę 
bez raków, byłaby bardzo ryzykowna, szczególnie przy pokonywaniu tego odcinka 
w drodze powrotnej. Poświęcam temu wątkowi więcej uwagi, bo sama będąc
w górach, wielokrotnie słyszałam takie obiegowe opinie, że zimą dojście do 
schronisk jest proste i łatwe. Jednak nie do schroniska w Piątce!!! 
Bez raków na tym odcinku ani rusz, no chyba, że ktoś 
lubi ryzykować własnym życiem. Ale to wyłącznie 
moje subiektywne doświadczenie, 
którym chciałam się podzielić.


Po pokonaniu stromej, śnieżnej ściany, takie oto piękne widoki
odsłoniła przed nami Dolina Pięciu Stawów Polskich.


Obowiązkowa przerwa śniadaniowa obok schroniska w ciepłych promieniach słońca.


Ruszyliśmy spod schroniska łagodną ścieżką...


do szlaku prowadzącego wprost na Kozi Wierch. 

Czas na szlakowskazie dotyczy wyłącznie warunków letnich. Tego dnia
słońce tak mocno dogrzewało do południowej ściany, że śnieg miał strukturę
pustynnego piachu, dlatego z każdym krokiem zamiast zdecydowanie do góry,
nogi osuwały się w dół. Trzeba więc było włożyć sporo wysiłku i czasu, aby
osiągnąć zamierzony cel. Zdejmując jednocześnie kolejne warstwy odzieży,
bo zwróćcie uwagę, jak bezchmurne niebo nam towarzyszyło.

Dlatego mozolnie, szeroką jak nartostrada drogą pięliśmy się w górę.
Schronisko z tej perspektywy wydaje się tak malutkie nad skutym
lodem i przykrytym śniegiem Przednim Stawem Polskim.

Na zdjęciu poniżej widać wydeptany przez turystów
szlak na Szpiglasową Przełęcz.

Panoramy na ośnieżone pasma Tatr cały czas
towarzyszyły nam za plecami w drodze na szczyt.




Radość ze zdobycia Koziego Wierchu. 
Był to nasz debiut na Orlej Perci w warunkach zimowych.





Oto kilka ujęć z głównej grani Tatr Wysokich 
na strome i zwaliste mury Orlej Perci.


Chwilo trwaj…

Jeszcze tylko rzut okiem w kierunku Kasprowego i Giewontu
(na odległym planie, pośrodku zdjęcia).


Słońce i chmury stworzyły nam w drodze powrotnej piękny 
spektakl światła i cieni odbitych na ośnieżonych stokach.


Tym ubiegłorocznym wspomnieniem ze zdobycia Koziego Wierchu
najchętniej pożegnałabym zimę pomimo, że kalendarzowo wciąż trwa.
Na szczęście aura za oknem bardziej wiosenna, więc i oczekiwanie
na jej przyjście tym przyjemniejsze. Aby do wiosny…

***
Szczególnie ciepłe pozdrowienia kieruję
do wszystkich górskich wędrowców. 
Anita



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Stary cmentarz w Rzeszowie.

Santiago – kosmopolityczna stolica Chile.

Kolej gondolowa nad Soliną…

Kanon kobiecego piękna – każda epoka ma swój własny…

Chile - z wizytą w najstarszej winnicy…

Życzenia nadziei, wiary i miłości w epidemii bezsilności…

Klejnoty Luwru – Dział Rzemiosła Artystycznego.

Choinka w starym stylu…

WIEDEŃ – dawne rezydencje cesarskie: Schönbrunn i Hofburg

Dynie Baby Boo z mojego warzywnika…