Tatry zimą – Grześ, Rakoń i… Wołowiec na wyciągnięcie ręki.
Wycieczka
przez Grześ i Rakoń na Wołowiec to tatrzański klasyk.
Prowadzi tamtędy urokliwy widokowo szlak. Jednak to, co latem jest
miłą wędrówką po łagodnych grzbietach Tatr Zachodnich, zimą staje się
wyzwaniem z uwagi na trudniejsze warunki oraz szybko zapadający zmrok.
Mimo, że zima jest najmniej lubianą przeze mnie porą roku, to w górach
przybiera ona wyjątkowo bajeczne oblicze. Dlatego nie rezygnujemy
z zimowej aktywności po ukochanych Tatrach. Warunkiem udanej
wyprawy jest pogodne, najlepiej słoneczne niebo.
Tylko wtedy planuję nasze wyjazdy.
Dolina
Chochołowska stanowiła dla nas jedynie
wstęp - opisany tutaj - do dłuższej, górskiej wyprawy,
którą zamknęliśmy atrakcyjną, ponad 20 - kilometrową pętlą.
Relację kontynuuję więc spod schroniska na Polanie Chochołowskiej.
Znajdujący się tam szlakowskaz wskazuje kierunek naszej dalszej wędrówki.
Dróżka
zaczyna piąć się w górę, jest szeroka i ubita, momentami bardziej stroma.
Dochodzimy do skrzyżowania szlaków
naszego żółtego oraz niebieskiego.
Trasę
na Grzesia można podzielić na dwa etapy. Pierwszy to droga przez las,
gdzie ścieżka wije się zboczem góry. Bez trudnych podejść, ale i bez
szczególnych
widoków. Tylko czasem pomiędzy drzewami
przebije się pozostawiona w dole
Polana Chochołowska czy potężne, skaliste ściany Kominiarskiego Wierchu.
Drugi
etap to podejście ponad linią lasu. Jest stromiej, ale i krajobrazy
przy tak dobrej widoczności robią większe wrażenie. Będą nam towarzyszyć
podczas dalszej wędrówki odkrytym odcinkiem grani Tatr Zachodnich.
Wspaniale
z tej perspektywy prezentuje się Polana Chochołowska
z drewnianymi szałasami i górujący w oddali masyw Kominiarskiego Wierchu.
Za
chwilkę zdobędziemy łagodnie zaokrąglony szczyt Grzesia, którego nazwa według
Wielkiej encyklopedii tatrzańskiej pochodzi od gwarowego, góralskiego
słowa „grześ”
oznaczającego grzbiet lub grzędę o stokach stromo opadających na dwie strony.
O
tym, że jesteśmy na wierzchołku informują tabliczki szczytowe – polska
i słowacka oraz drewniany krzyż ustawiony w roku 1992 na pamiątkę
konspiracyjnych spotkań działaczy opozycyjnych z Polski i Słowacji.
Grześ
(1653 m n.p.m.) wznosi się nad trzema dolinami: Bobrowiecką,
Łataną
i Chochołowską, ponad którymi górują ośnieżone szczyty Tatr Zachodnich.
Wśród
tych rozległych, zimowych widoków kontynuujemy naszą wędrówkę niebieskim
szlakiem granicznym na Rakoń. Z tej perspektywy widać, że przed nami spory
kawałek
do pokonania przy mocno wiejącym wietrze i po coraz bardziej grząskim śniegu.
Rakoń
(1879 m n.p.m.) ma stosunkowo łagodne zbocza.
W
kierunku zachodnim i południowym Rakoń oferuje rozległe widoki
na stronę słowacką - skryte pod lodem i śniegiem Rohackie Stawy oraz
wierzchołki Rohaczy, bardziej przypominające ostre szczyty Tatr Wysokich.
Równie
imponujące widoki rozciągają się w pozostałych kierunkach, w tym
na szlak granią Tatr Zachodnich. Od Wołowca wędrówkę można kontynuować
m. in. w kierunku Jarząbczego, Kończystego i Trzydniowiańskiego Wierchu.
Tę ponad 20-kilometrową pętlę zrealizowaliśmy pewnego pięknego lata.
Tymczasem
wtedy, w warunkach zimowych, stojąc na szczycie Rakonia
potężna sylwetka Wołowca wydawała nam się na wyciągnięcie ręki.
Rakoń od Wołowca (2064 m n.p.m.) oddzielony jest niewielką
przełęczą Zawracie. Latem potrzeba ok. 30 minut, by zdobyć
ten dwutysięcznik. Pamiętam (po letniej wspinaczce), że
choć to łagodny grzbiet, to szlak pnie się stromo
w górę, zatem w warunkach zimowych, przy
tak grząskim śniegu i mocno wiejącym
wietrze wędrówka na szczyt
może potrwać dwa
razy dłużej.
Nastał
więc taki moment, gdy rozsądek musi wziąć górę nad sercem,
które rwie się do dalszej wędrówki. Godzina 14:30 to zbyt późno, by porywać się
zimą na zdobycie kolejnego szczytu… mimo, że wydaje się on być tak blisko.
Planując
górskie eskapady, biorę odpowiedzialność za nas oboje, aby każde wyjście na
tatrzański
szlak zakończyło się bezpiecznym zejściem. Świadomość, że czeka nas ok. 10 km
drogi
powrotnej na parking w Siwej Polanie oznacza, że podczas mozolnej wędrówki
długą
na 7 kilometrów Doliną Chochołowską będziemy już musieli korzystać z czołówek,
bo zacznie zapadać zmrok. Decyzja mogła być tylko jedna… WRACAMY!
Wschodnie zbocza Rakonia opadają do Doliny Chochołowskiej
Wyżniej. Tędy poprowadzony jest nasz szlak zejściowy.
Pogodny,
słoneczny dzień uprzyjemnił tę wyprawę,
jednak topniejący śnieg nie ułatwiał nam wędrówki.
Trzeba było dość ostrożnie stawiać kroki, aby
nie wpadać w śnieżne zapadliska.
Gdy
weszliśmy w dolną partię lasu, zacieniony szlak
umożliwił nam szybkie zejście po twardym, ubitym śniegu.
Niebawem
wyłonił się przed nami piękny widok na
schronisko oraz górujące nad Polaną Chochołowską –
Mnichy Chochołowskie, czyli rząd postrzępionych turni.
Opuszczając
zielony szlak, który wiódł nas Doliną Chochołowską
Wyżnią, dotarliśmy na Polanę Chochołowską, skąd podziwiać
mogliśmy masywną sylwetkę Kominiarskiego Wierchu
w ostatnich promieniach zachodzącego słońca.
Nad jego rozległym szczytem na swój nocny
spektakl przygotowywał się już księżyc.
Podsumowując
- pętla, którą rozpoczęliśmy i zakończyliśmy
na parkingu w Siwej Polanie, zgodnie z mapą turystyczną Tatr:
https://mapa-turystyczna.pl/route/3f2fz liczy w sumie: 22,6 km
przy założeniu, że wędrujemy Doliną Chochołowską na Polanę
Chochołowską. Obok schroniska wybieramy szlak na Grzesia,
aby następnie przez Rakoń dotrzeć do przełęczy Zawracie
pod Wołowcem. Schodzimy Wyżnią Chochołowską
Doliną na Polanę Chochołowską a potem Doliną
Chochołowską wracamy na parking.
Z górskim pozdrowieniem -
Anita
To musiała być wspaniała wędrówka, ale to domena wytrawnych wędrowców, więc Ci gratuluję.
OdpowiedzUsuńTo prawda Basiu, cudownie wędruje się po tatrzańskich szlakach przy tak sprzyjającej
Usuńpogodzie, a wspomnienia tych chwil na zawsze pozostaną w sercu :-))
Pozdrawiam ciepło!
Anitko!!! Z rozmysłem użyłam tych trzech wykrzykników po Twoim imieniu, bo choć zdjęcia są piękne i malownicze, takie widokówki prosto z gór, to jestem pełna podziwu dla Twojej górskiej pasji i jednocześnie pełna radości, że siedzę sobie w ciepłym salonie na sofie, tam mnie nie ma i nie muszę tam być :) Takie widoki oprócz podziwiania na monitorze, budzą we mnie jedynie przerażenie i chęć ucieczki, ale rozumiem, że to Twoja pasja i miłość i szanuję to. Mnie by tam żadną siłą nikt nie wyciągnął, a jeszcze po Twoim tak plastycznym opisie wiejącego zimnego wiatru, to tym bardziej. Dlatego dziękuję za miłą lekturę i piękne zdjęcia, ale ja wysiadam :) Z ogrodowym pozdrowieniem, piątkowym uściskiem dla Ciebie i podziwem za determinację :)
OdpowiedzUsuńIwonko, dziękuję za tyle ciepłych słów i Twą cudowną refleksję nad zimowymi Tatrami :-))
UsuńWiesz, tej miłości do gór nie da się porzucić... one ciągną, kuszą, uzależniają swymi
krajobrazami i możliwością obcowania z dziewiczą przyrodą. I choć Tatry wysoko
stawiają poprzeczkę, bo trzeba się mocno natrudzić, by móc stanąć na ich szczytach,
to radości z ich zdobycia nie da się z niczym porównać! Już rozmyślam o kolejnej,
zimowej wycieczce, lecz w nieco niższe partie gór, bo dzień o tej porze roku jest tak
krótki, a każda wyprawa na szczyt to najczęściej ponad 20 - kilometrowe wyzwania.
I choć wiem, że nie skuszę Cię na wędrówkę tatrzańskimi szlakami, to cieszę się,
że samą fotorelacją i tymi zimowymi widokami mogłam sprawić Ci przyjemność!
Przesyłam najcieplejsze pozdrowienia w ten zimny, styczniowy weekend :-))
Anitko! Ty Bohaterko nasza wspaniała! Podziwiam Cię/Was i szanuję bardzo za tak piękną i nie zawsze bezpieczną pasję. I do tego te wspaniałe zdjęcia. Bajka! Ściskam i wielu przepięknych podróży życzę!
OdpowiedzUsuńPolu, to żadne bohaterstwo, to miłość po prostu! Dlatego cieszę się ogromnie, że pasję do gór mogę dzielić razem z mężem. Z nim czuję się bardzo bezpiecznie na tych wymagających, tatrzańskich szlakach :-))
UsuńDziękuję Ci za piękne słowa i życzenia, bo faktycznie planujemy zimowy wyjazd w Tatry!
Ależ wspaniałe, rozległe krajobrazy Anitko! Aż mi dech zapiera, gdy oglądam te piękne zdjęcia. Moje uznanie dla wędrowców zdobywających zimowe szczyty!!!
OdpowiedzUsuńPozdrowionka:)))
Piękne Uleńko są nasze góry, niezależnie od pory roku! I choć kocham te tatrzańskie
Usuńkrajobrazy, to niestety jeżdżę tam dość rzadko. Weekendy odpadają, bo wtedy w Tatrach
są tłumy ludzi, a urlop z kolei mija tak szybko, gdy przeznaczę go na poznawanie innych,
nieznanych mi dotąd, fascynujących i odległych zakątków ;-))
Dziękuję Ci za serdeczne słowa i pozdrawiam weekendowo!
Piękna zimowa sceneria, w której Tatry prezentują się fantastycznie. Oglądając zdjęcia aż czuje się powiew zimnego, świeżego powietrza. Gratuluję kondycji i realizacji górskiej pasji. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńMnóstwo szczęścia sprawia mi możliwość wędrowania po górskich szlakach niezależnie
Usuńod pory roku, gdyż te fascynujące krajobrazy w sposób urokliwy zmieniają swe oblicze!
Co się zaś tyczy zimy, to uważam, iż najpiękniej prezentuje się właśnie w górach :-))
Dziękuję za miłe słowa! Pozdrawiam ciepło w ten styczniowy weekend!
Gratuluję. Piękna pogoda to i wędrówka daje dużo radości. Fajna jest młodość i chęć wędrówek po górach i dolinach cieszenie się pięknem okolicznych widoków. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOlu, choć młodość mamy już dawno za sobą, to miłość do Tatr niezmienną. Dlatego będziemy wędrować po tatrzańskich szlakach, dopóki zdrowie pozwoli i sił wystarczy ;-))
UsuńPozdrawiam najserdeczniej!
Wspaniała fotorelacja. Twoje zdjęcia doskonale ukazują piękny krajobraz naszych Tatr. Szanuję Twoją pasję, a dzięki niej możemy podziwiać tak piękne zdjęcia. Kocham góry, bo mam góralskie geny, ale w młodości wędrowałam tylko latem. Zima w górach nie jest dla nas. Pozdrawiam serdecznie!!!!
OdpowiedzUsuńTo fakt, że zimowe wędrowanie po tatrzańskich graniach jest bardzo wymagające, dlatego tak dobieram cele, by były one dla nas osiągalne i bezpieczne. Najczęściej są to szlaki znane nam z letnich wypraw. A te przepiękne, zimowe pejzaże na zawsze zapadają w pamięć :-))
UsuńDziękuję Janeczko za odwiedziny i ciepłe słowa!
Ślę moc pozdrowień!
Wspaniała wyprawa i wspaniałe widoki. Góry zimą wyglądają niezwykle zjawiskowo. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo prawda! Z nostalgią wspominam tą zimową, tatrzańską wyprawę a zdjęcia są dla mnie zawsze najcenniejszą pamiątką, jaką można przywieźć z podróży :-))
UsuńPozdrawiam ciepło!
Cudowne widoki...bajeczne po prostu. Zimą pięknie, latem pięknie... Góry to miejsce, gdzie mój mąż mógłby zamieszkać... Ale kochamy swoje miejsce tu głęboko w lesie... Górki są ale zdecydowanie maleńkie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOch, doskonale to rozumiem - pragnienie, by zamieszkać w górach i móc na co dzień podziwiać te wspaniałe krajobrazy! Dla mnie niemożliwe do spełnienia, dlatego taką tęsknotą i sentymentem darzę tatrzańską krainę... mieszkając na nizinie ;-))
UsuńSerdeczności zasyłam!
Zapierające dech w piersiach widoki. Góry są majestatyczne :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Właśnie dla tych zapierających dech widoków oraz możliwości obcowania z prawdziwie
Usuńdziką przyrodą pokonujemy w pocie czoła tyle kilometrów po tatrzańskich szlakach!
Dziękuję, że dołączyłaś do grona Obserwatorów - jest mi bardzo miło :-))
Od razu zauważyłam Twój cudny awatar, ponieważ bardzo lubię cytryny!
Dołączam najcieplejsze pozdrowienia ;-))
Piękne zdjęcia oraz Twoje zimowe wyprawy w góry:)
OdpowiedzUsuńSerdeczności moc przesyłam kochana:)
Dziękuję za odwiedziny i ciepłe słowa, Morgano :-))
UsuńKocham góry i jestem bardzo szczęśliwa z każdej wędrówki po ich szlakach.
Przesyłam moc gorących pozdrowień!
Świetna fotorelacja i przepiękne zimowe krajobrazy :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Dzięki Doris ;-))
UsuńMuszę przyznać, że tatrzańska kraina to jeden wielki, wspaniały plener fotograficzny!
Przesyłam Ci moc serdeczności!
Wspaniała relacja i zdjęcia. Wyprawa godna podziwu dla kondycji i odwagi. Tatry Zachodnie przeszedłem wzdłuż i wszerz, ale w lecie. Byłem nawet na Ostrym Rohaczu. Najgorsze szlaki, oprócz konia na Rohaczu to Banówka, Trzy Kopy i Skriniarki. Trasa Waszej wędrówki była faktycznie długa i mozolna. Nie przepadałem za wchodzeniem na Grzesia, Rakonia i Wołowiec z Doliny Chochołowskiej. O wiele łatwiejsza i widokowo ciekawsza jest trasa z Zuberca przez Dolinę Rohacką na Zabrat i dalej na Wołowiec. Polecam latem. Na blogu mam nawet posta z tej trasy. Serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTatry Zachodnie przeszliśmy całe, ale również w warunkach letnich i wyłącznie po polskiej stronie. Dlatego nie znałam wariantu trasy, którą poleciłeś - to kusząca propozycja!
UsuńChętnie zapoznam się z relacją, którą zamieściłeś na swoim blogu.
Na powyższą wędrówkę zdecydowaliśmy się w warunkach zimowych, ponieważ
latem pokonaliśmy ją dość sprawnie a widokowo jest bardzo urokliwa ;-))
Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam weekendowo!
Hello Anita,
OdpowiedzUsuńWhat a great report with amazing pictures. This is so nice with so many snow.
Wonderful of the high places and the fantastic views. You're pictures are very well taken.
It's enjoyment to see all these results. I think it will be great to be there in real. It looks cold, but with enough clothes it must be to do
Many greetings,
Marco
This part of the mountains is the Western Tatras. They have much gentler slopes than the High Tatras, presented in an earlier post. Although hiking these trails in winter is safe, it is still quite exhausting due to the distance you have to cover. I think it's worth it because winter looks fabulous in such scenery ;-))
UsuńBest regards and have a nice week!
Anita, you show such beautiful Tatras! The snow is white and blue and glitters. In the distance you can see mountains, forests, and valleys. Beauty!
OdpowiedzUsuńMy dear, it is precisely for these wonderful landscapes that I am able to overcome long and tiring climbs. The mountains give a sense of freedom, unlimited space and, regardless of the season, the most beautiful landscapes that we cannot see from the lowlands.
UsuńHugs and greetings!
Post z Tatrami zimą brzmi fascynująco! Nigdy nie bylam w Tatrach, tym bardziej chetnie popatrzyłam na zdjecia. To świetne, że mimo trudności warunków zimowych, podejmujecie się wyzwań w górach. Opis szlaku, widoki inspirują mnie do takiej wycieczki :) Z pewnością taka wędrówka to nie tylko fizyczna aktywność, ale także niezwykłe doświadczenie natury. Dzięki za podzielenie się tym super opisem :)
OdpowiedzUsuńAniu, kocham Tatry, ale zimą nie mam zbyt wielu okazji do wyjazdów, bo warunki do uprawiania turystyki górskiej są wówczas bardzo niesprzyjające. Najczęściej jest to wysoki stopień zagrożenia lawinowego, śnieżyce, oblodzenia na szlakach, ograniczona widoczność, a do tego jeszcze szybko zapadający zmrok. Zobaczymy, czy w tym sezonie uda nam się wstrzelić w kilkudniowe okno pogodowe, bo planujemy zimową wyprawę, ale w tatrzańskiej krainie to właśnie pogoda "rozdaje karty."
UsuńŚciskam i pozdrawiam!
Nie ma nic piękniejszego niż spacer w takiej scenerii. Wystarczy ciepło sie ubrać i można śmiało ruszac w drogę.
OdpowiedzUsuń