Wieści z letniego ogrodu…
czyli nowa rabata bylinowa.
Uwieczniłam
na blogu wiosenny ogród tutaj, dlatego zanim lato stanie się
wspomnieniem,
postanowiłam uchwycić w kadrach kwiaty, które w tym
roku pojawiły się w ogrodzie i czarowały swym kwitnieniem.
Zależało
mi, aby rabata obsadzona była roślinami o różnej wysokości,
pokroju i nie tylko kwitnącymi. Dlatego zdecydowałam się na kilka traw,
które w moim odczuciu są świetnym tłem dla kolorystyki kwiatów, czyli…
miskant
Giganteus…
miskant Malepartus…
rozplenica japońska…
wydmuchrzyca piaskowa.
Cieszy oko swym okazałym kwitnieniem hibiskus.
Miłym
zaskoczeniem jest dla mnie gaura Lindheimera,
która rozrosła się
w dostojną kępę, a jej delikatne, eteryczne kwiatuszki tańczą wraz
z każdym, nawet najdelikatniejszym podmuchem wiatru.
Wspaniałe, piękne i „żelazne” rośliny, czyli jeżówki…
oraz
tak dobrze znany z babcinych ogrodów i przepiękny dla mnie – floks
(w przyszłym sezonie dosadzę więcej i urozmaicę kolorystykę)…
Zdrowo i bujnie rozrosły się szałwie omszone…
strzeliste kwiatostany ostróżek wieloletnich…
perowskiej…
łubinu…
oraz tawułki Arendsa.
Wyznaję
nieco egoistyczną filozofię ogrodu, że to on powinien służyć mi, a nie ja jemu.
Chcę się nim cieszyć, mieć czas, by w nim odpocząć, poczytać książkę… Dlatego
najważniejsze dla mnie w doborze roślin (poza kolorystyką) jest to, by
były
odporne na choroby, szkodniki i inne zarazy. Na swoje usprawiedliwienie
mam jeszcze jeden argument, otóż staram się unikać stosowania
chemicznych środków ochrony roślin (stosowane dotychczas
produkty bio są niestety mało albo wogóle nieskuteczne).
Tymczasem plagą ogrodów w mojej okolicy jest
niezwykle
trudny w wytępieniu - mączniak prawdziwy.
Jego patogeny
pokrywają rozmaite rośliny (chwasty, winogrona, warzywa,
kwiaty, krzewy) a walka z nim polega na dobraniu odpowiedniego
preparatu ale nie do grzyba, tylko do rośliny na której wystąpił !!! Powodem
tych problemów jest złożona systematyka mączniakowców, gdzie jeden grzyb
atakuje konkretną grupę roślin, a drugi inną pomimo, że jest to wciąż mączniak
:-(
Co
roku, z różnym nasileniem pokrywa swym ohydnym, białym,
mącznym nalotem podatne na niego rośliny. W tym sezonie, po deszczowej
końcówce maja i obficie ulewnym czerwcu, w okolicznych sklepach zabrakło
środków grzybobójczych! To dobitnie świadczy o skali problemu i trudnościach
w pozbyciu się tej choroby grzybowej. Mocno ucierpiały z powodu mączniaka
prawdziwego marcinki. Nie zamierzam
jednak stosować oprysków, wytnę
jedynie porażoną grzybem naziemną część rośliny i zobaczę, jak
poradzą sobie w przyszłym roku. Jeśli sytuacja się
powtórzy, marcinki opuszczą rabatę.
Wiem
już, że kwiaty wrażliwe na choroby grzybowe nie zadomowią się w moim
ogrodzie
dlatego, że chorobotwórczych patogenów jest wokół mnóstwo. Sąsiedzi
mają za
murem cały szpaler obsadzony katalpami – ich ogromne liście rokrocznie
pokrywają
się mączniakiem prawdziwym. Uważam, że jedynym sensownym
wyborem są rośliny najodporniejsze na choroby grzybowe, jak na przykład
przetacznik kłosowy (planuję posadzić ich więcej), bo występuje
w moich ulubionych wariantach kolorystycznych,
rośnie zdrowo i kwitnie nieustannie…
podobnie jak naparstnica…
wabiąca pszczoły i motyle liatra…
dzwonek brzoskwiniolistny…
dzwonek karpacki…
i dwie kępy lawendy, której inne odmiany dosadzę w przyszłym sezonie.
Rabatę
zdobią jeszcze fiołki wonne, kosaćce, bergenia, brunera i serduszka,
których pełnia rozkwitu przypada na okres wiosenny. Ogromnie zmarniała mi
odętka wirginijska. Obawiam się, że
nie przetrwa do przyszłego sezonu, bo
coś jej nie odpowiada… a jej uprawa podobno jest tak łatwa… zobaczymy.
Pozostało
mi jeszcze trochę wolnych miejsc na rabacie, dlatego chciałabym
posadzić m.in. dyptam jesionolistny Purpureus, orliki, goździki brodate
oraz trochę cebul – m.in. cudnej urody lilie… a może macie dla mnie
jakieś propozycje bylin odpornych na opisane wyżej problemy…
Kończąc,
szczególnie ciepłe pozdrowienia
przesyłam wszystkim miłośnikom ogrodów.
Anita
Przecudnie tworzysz swoje rabaty ogrodowe. Jestem zachwycona kolorystyką ( bo również moja), umiejętnością doboru roślin i koncepcją. Będzie przepięknie :)
OdpowiedzUsuńJa jestem na zupełnie innym etapie. Nasz ogród jest już starym ogrodem i pomimo, że często poddawanym "cięciu" bardzo szybko odrasta, zacienia i szczerze mówiąc marzę już o jego jak najszybszej metamorfozie. Nikt nie ma czasu oczywiście, ale trzeba sie za to wziąć. Część roślin( krzewów) trzeba będzie jednak usunąć, bez sentymentu. Także chcę ograniczyć rabaty kwiatowe, które owszem są przepiekne wiosną ale już po przekwitnięciu prezentuja się średnio. Wiem, wiem- należy umiejętnie komponować rośliny, które kwitna o różnych porach. Ale w praktyce róznie to bywa, bo i gleba i pogoda pewne sprawy warunkuje. Owszem, to jest możliwe, ale... właśnie, to "ale" to czas i poświęcenie się ogrodowi. Piszę o tym, aby uzmysłowić ( zapewne o tym wiesz), że najpiękniej ogród wygląda od 2-5 lat od założenia, potem wymaga niebotycznej pracy i czasu właśnie. I to wszystko musi być zrobione w porę. Jeśli się czasu ma na tyle, nie ma problemu, jeśli zaś jest inaczej, to najlepiej o tym pomyśleć już na etapie zakładania ogrodu. Mam nadzieję, że nie zniechęciłam, nie taki był mój zamysł. Podziwiam Twój ogród i inne wypielęgnowane ogrody z ogromnym szacunkiem dla ich właścicieli.
Życzę Ci Anitko duuuużo radości z tworzenia ogrodu i wspaniałych w nim wrażeń :*
Droga Polu!
UsuńDoskonale Cię rozumiem i zgadzam ze wszystkim, co napisałaś.
Nasz ogród zakładaliśmy od przysłowiowego zera. Wszystkiego uczyłam się sama... dlatego bardzo ostrożnie dobierałam rośliny i miejsca, gdzie je posadzić. Pamiętam jak przed laty wprowadziłam do ogrodu hortensje ogrodowe i posadziłam je wedle zaleceń w nasłonecznionym miejscu, bo to przecież obficie kwitnące krzewy... Ach, co to był za błąd! W letnie, upalne dni musiałam je podlewać codziennie, bo dosłownie "mdlały" im całe łodygi. Gdy następnego roku przesadziłam je w niemal zacienione miejsce, krzewy odżyły, a ja co roku cieszę się ich bujnym kwitnieniem. Ale to jedna strona medalu, druga to dobór odpowiedniego ph ziemi, wyściółkowanie korą, co chroni rośliny przed przesuszaniem gleby, a na zimę zabezpieczenie grubo agrowłókniną, by nie przemarzły im pąki kwiatowe zawiązane jesienią.
Uważam to za naturalny cykl, że ogród żyje, ale też zmienia się, dlatego czasem konieczne są tak radykalne decyzje, by coś usunąć, wyciąć, wykopać, by nadać mu nowy, odmłodzony wygląd.
Wracając do tematu rabaty, bardzo brakowało mi kwiatów w ogrodzie, bo poza piwoniami, mamy wyłącznie krzewy... a miejsce, w którym założyłam rabatę, zostało odzyskane po wycięciu wątpliwej urody, strzelistych jałowców. Rozważaliśmy ich przycięcie, ale dołem były to brzydkie, "gołe" pnie i gałęzie. Stąd męska decyzja i ostre cięcie. Małżonek wykopał korzenie, a ja zdecydowałam, że skoro coś zabraliśmy naturze, to coś postaram się jej oddać, ale tak, by cieszyło oko i sprawiało radość. Tak oto zamiast szukać biernego odpoczynku w ogrodzie z książką w ręku, sama się nakręcam i nadaję sobie pracy aktywnie odpoczywając i gimnastykując się pomiędzy grządkami :-))
Dziękuję Ci Polu za miłą rozmowę :-)) Ślę uściski, pozdrowienia i życzę Ci pięknego tygodnia.
No to mnie pocieszyłaś Anitko tą wiadomościa, że powstaje nowe zamiast starego, że też coś wycięliście :) Bo ja to tak emocjonalnie związana jestem z każdym krzewem, drzewem... Jak z rodziną... I wycinać jakoś mi smutno :) Ale powiem Ci- trzeba, bo już ten ogród mnie tak nie cieszy, jak kiedyś. Kiedyś też miałam w ogrodzie te wszystkie byliny, które zaprezentowałaś, i skalniaki- wszystko było, a potem... ewoluowało, wraz z coraz bardziej kurczacym się czasem, i wiekiem naszym chyba :) Mój M. twierdzi, że pięknie jest łączyć stare z młodym, ale czasu dla ogrodu ma niewiele. Też to wiem, ale i co mi z tego... OK, nie narzekam już :) Będzie jeszcze cudnie, bo mnie zainspirowałaś i wzmocniłaś :) Buziaki zostawiam :****
UsuńPolu, naprawdę doskonale Cię rozumiem!
UsuńNasza decyzja była dość pragmatyczna, ponieważ jałowce sięgały linii energetycznych a po przycięciu wyglądałyby jak żałosne chochoły, które odbierają ogrodowi urodę. Dlatego bez żalu, wycięliśmy je. Teraz jestem dumna z tego ogrodowego zakątka pomimo, że rabata nie jest jeszcze w pełni obsadzona. Tak bardzo kocham kwiaty, iż zamierzam z wielką troską dbać o tę przestrzeń.
Wierzę, że jak będziecie gotowi na zmianę, to łatwiej będzie wykroić czas i przystąpić do działania. Tego Wam życzę, bo wówczas ogród będzie cieszył i zapraszał, by spędzać w nim czas.
Ściskam mocno :-))
Hello Anita,
OdpowiedzUsuńI see you thoughtfully grow and plant your flowers. I love all yours.
I can advice you THALICTRUM it blooms prettily and has no diseases.
hugs!
Thank you so much, Nadezda!
UsuńI really like your proposal because I didn't know this plant. I checked on the internet and Thalictrum is a lovely perennial. I've already put it on my spring garden shopping list.
Hugs and greetings!
Ale cudowne te kwiaty. Masz wspaniały ogród :)
OdpowiedzUsuńDzięki!
UsuńBardzo brakowało mi kwiatów w ogrodzie, stąd pomysł na tą rabatę bylinową.
Pozdrawiam ciepło :-))
Zdecydowanie dodaje ona uroku :)
UsuńCieszy mnie Agatko, że się spodobała :-))
UsuńPrzesyłam uściski.
Pięknie skomponowane rabaty i jaka różnorodność. Eh... ogród to ogrom pracy i to systematycznej... Wiem coś o tym, od 8 lat uprawiam działkę z większym lub mniejszym powodzeniem i choć na ogół lubię swój ogród, to nieraz mam do niego skrajnie ambiwalentne uczucia :)))) Ściskam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńAniu, dziękuję za Twe ciepłe słowa :-))
UsuńWiesz, jeśli chodzi o mnie, to lubię pracę w ogrodzie. Pielęgnowanie roślin jest dla mnie
miłą odskocznią po 8 godzinach spędzonych za biurkiem, psychicznym odpoczynkiem.
Ale staram się zadbać też o takie chwile, by ogród służył mi wyłącznie jako strefa relaksu.
To, co jest moim największym utrapieniem, to szkodniki i choroby roślin, które w krótkim
czasie potrafią zniweczyć włożony trud o to, by ogródki cieszyły swą urodą. Właśnie w tym
temacie będzie mój kolejny post. Już teraz serdecznie zapraszam Cię do przeczytania.
Dołączam uściski i ciepłe pozdrowienia :-))
Kwiaty w ogrodzie stanowią niewątpliwą ozdobę, bardzo fajnie skomponowałaś swoją rabatkę. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za serdeczny komentarz, szczególnie cenny, bo z ust mężczyzny :-))
UsuńDołączam moc pozdrowień.
Przepięknie mimo tego paskudztwa (mączniaka) rozwija się Twój ogród. Nic nie mogę Ci poradzić bo nie znam się na ogrodnictwie. Jestem jedynie odbiorcą barw i kształtów pięknych roślin. Życzę , Żebyś mogła dalej rozwijać swoją pasję. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńOlu, dziękuję za Twe serdeczne życzenia i piękne słowa. Jak widzisz radość "ogrodnika" bywa przeplatana goryczą porażki, gdy jakiś szkodnik lub inna zaraza niszczą troskliwie pielęgnowane rośliny. Ale pasja jest silniejsza, a miłość do kwiatów mocno we mnie "zakorzeniona" ;-))
UsuńCiepło pozdrawiam.
Przepiękne kwiaty :)
OdpowiedzUsuńTo miód na serce ogrodnika amatora ;-))
UsuńDzięki Narja! Serdecznie pozdrawiam.
Przecudny ogród i to bogactwo pięknych roślin. U mnie oprócz róż, hortensji i lawendy nie ma zbyt wiele kwiatów. Nie mam za bardzo czasu by móc poświęcić się ogrodowi w pełni, ale może wszystko jeszcze przede mną.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:-))
Dziękuję i cieszę się, że moje kompozycje bylin przypadły Ci do gustu :-))
UsuńDoskonale rozumiem brak czasu i trudną sztukę żonglowania nim, by pogodzić
wszelkie obowiązki oraz zadbać o chwile dla siebie i rozwijanie zainteresowań.
Moja Droga, Ty za to czynisz magię w kuchni, wypiekając wspaniałe słodkości.
Być może kiedyś bardziej wciągnie Cię ogród...
Posyłam ciepłe pozdrowienia :-))
Ślicznie zaprojektowana rabata Anitko. Już widzę, że szybko zrobi się tu gęsto:) Wystarczy, że rozrosną się miskanty i rozplenica. Moje rozplenice mają po 3m średnicy a to kępy, których w zasadzie regulować nie można. Bardzo trudne jest też dzielenie bo mają zwarty system korzeniowy. Dobór roślin na taką rabatę jest trudny i jak słusznie zauważyłaś zależny od najbliższej okolicy. Nie mam doświadczeń z mączniakiem więc nie podpowiem Ci nic mądrego - aktualnie walczę z ćmą bukszpanową. Jeszcze niedawno myślałam, że bukszpany są nietykalne a tu takie rozczarowanie. Każdy sezon niesie coś nowego:) Bez względu jednak na trudności nic nie daje tyle radości co nasze kochane roślinki. Przesyłam serdeczności!
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie!
UsuńKażda sugestia ze strony tak doświadczonej ogrodniczki jest dla mnie niezwykle cenna!
Gdyby z czasem miskanty i rozplenica mocno się rozrosły, to przesadzę te roślinki, które zostałyby zagłuszone tym zielonym gajem. Wierzę, że na takich zmianach ogród zyskuje, bo z czasem pewne korekty są konieczne...
Ewuniu, wiesz jak bardzo trzymam kciuki, abyś uratowała swoje bukszpanowe nasadzenia. Pewnie mocno Cię zaskoczę informacją, że moje dwie, śliczne bukszpanowe kule są już tylko wspomnieniem :-( Zostały "pożarte" przez ćmę :-( O tej ogrodowej porażce przeczytasz w kolejnym poście...
Pozdrawiam ciepło i ściskam mocno :-))
Podobnie jak Ty do kwiatów dojrzałam dopiero w nowym ogrodzie, w tej samej kolorystyce i gatunkach co u Ciebie. Muszę polecic moje ukochane rozchodniki, które teraz dodają kolorów, do nich pasują anemony i trawa Red baron, kolor gwarantowany, jeszcze budleje w kilku kolorach.
OdpowiedzUsuńMączniak w tym roku zaatakował wysokiego klona , na razie tylko on, ale na wiosnę opryskam profilaktycznie wyciągiem z czosnku. Wrogów w ogrodzie nie brakuje, u mnie to opuchlaki, z którymi walczę z pomocą nicieni...
Anito, masz piękny ogród, z każdym rokiem bedziesz bogatsza w wiedzę i doświadczenie.
Pozdrawiam Cię serdecznie.:))
Dziękuję Celu za miłe odwiedziny i ciekawe propozycje nowych roślin. Będę poszukiwać ich na wiosnę :-)) Przykro mi, że ten ohydny mączniak dotarł również do Twojego ogrodu. Skorzystam z Twojego pomysłu i w przyszłym roku wcześniej zastosuję oprysk, zanim grzyb na dobre się rozwinie. Może uda mi się zmniejszyć jego ekspansję. Miałam kilka lat temu również te niszczycielskie opuchlaki. Żerowały na rododendronach wygryzając ażurowe wzory w liściach. Na szczęście broń biologiczna w postaci nicieni (zastosowana dwukrotnie w odstępie czasowym) zniszczyła bezpowrotnie te szkodniki. Mam nadzieję, że tym sposobem pozbędziesz się "wrogów."
UsuńTymczasem staram się dużo czytać na temat roślin, wsłuchiwać w rady fachowców oraz czerpać z Waszego doświadczenia Kochane Blogerki :-))
Do pozdrowień dołączam uściski.
Zapomniałam napisać o dyptamie, to bardzo uczulające roślina, kuzynka miała rany na nodze bo miała z nią kontakt w pełnym słońcu.
OdpowiedzUsuńTrzeba ją sadzić daleko od ścieżek.
Pozdrawiam.:))
Bardzo dziękuję za to ostrzeżenie, ale świadoma jestem na jaką roślinę mam zakusy - zwana gorejącym krzewem lub krzewem Mojżesza. Wydziela olejki eteryczne, które po kontakcie ze skórą mogą wywoływać podrażnienia lub reakcje alergiczne Tym bardziej wydaje mi się niezwykła i intrygująca. Jeśli uda mi się dostać dyptam w sprzedaży, to zaryzykuję, bo rabata jest w odosobnionej części ogrodu, gdzie nie prowadzi żadna ścieżka. Ale ostrożności nigdy za wiele, więc jeszcze raz dziękuję za przestrogę, by w gorącą, upalną aurę nie zbliżać się do rośliny, bo zwłaszcza wtedy może dojść do fotouczulenia lub poparzenia. Dlatego rękawice i odpowiednia odzież to konieczność przy jej sadzeniu lub pracach pielęgnacyjnych w pobliżu.
UsuńPozdrawiam ciepło i życzę pięknego weekendu!
Anetko! Twój post oglądam n-ty raz. Przepięknie zaprojektowana rabata i wspaniale dobrane rośliny. Ogród wciąga i zawsze znajdujemy miejsce na kolejną roślinę. Jednak są minusy ogrodu. Teraz brakuje mi czasu na pisanie komentarzy, posty piszę w biegu. Nie mogę zmarnować darów ogrodu. Są do przetworzenia pomidory, maliny, śliwy, fasolka szparagowa, jarzyna.
OdpowiedzUsuńMączniak to zmora naszych ogrodów. U mnie zostały zaatakowane floksy. Teraz rozpryskuję na nich przefermentowane drożdże i zauważyłam, że to trochę pomaga.W tym roku kropiłam drożdżami pomidory i ani jeden krzak nie zaatakowała zaraza ziemniaczana.
Serdecznie pozdrawiam i życzę zdrowego, słonecznego weekendu:)
Dziękuję Łucjo, ale wciąż się uczę, czytam i poszukuję najmniej kłopotliwych bylin...
UsuńChcę, by ogród zdobił, cieszył, ale nie mogę poświęcać mu każdej wolnej chwili, bo tak wiele innych spraw i zajęć również wymaga mojej uwagi... Domyślam się jak wiele pracy trzeba włożyć w przetworzenie darów ogrodu, bo co sezon wkręcam się w dyniowe zupy, które porcjuję i zamrażam oraz własnoręcznie smażone dżemy.
Jeśli zaś chodzi o mączniaka, to przykro mi, że ta uporczywa zaraza dotarła i do Twojego ogrodu... mnie już do naturalnych metod walki z nim, brak sił i cierpliwości.
Ale cóż, taka dola ogrodnika, gdzie sukces nieustannie przeplata się z porażką...
Droga Łucjo, życzę Ci zdrowych plonów w ogrodzie i najcieplej pozdrawiam :-))
Ciężko się oderwac od tego posta. Twoj ogród to prawdziwy cud Anitko,.dbasz o niego wkladasz całe serce i duszo. Milo by było posiedzieć w takim miejscu. Przesliczne rabatki naprawdę masz dryg do tego. Mi się marzy wlasny ogród botaniczny. Wczoraj znow bylam w naszym krakowskim ogrodzie i narobilam mase zdjęć. Az mi się nie chciało wychodzić z niego. Kocham przebywac z drzewami i kwiatami. To jest to co kocham. Ściskam Cię najserdeczniej.
OdpowiedzUsuńKasiu Droga, dziękuję za tyle serdecznych słów :-)) Podobnie jak Ty, kocham przyrodę, dlatego przydomowy ogród sprawia mi tak wiele radości. Często mi żal, że nie mogę spędzać w nim więcej czasu...
UsuńPamiętam Twoje posty, gdy prezentowałaś krakowski ogród botaniczny i te wspaniałe, wypielęgnowane rośliny. Ze swej strony życzę, aby Twoje marzenie o własnym ogrodzie mogło się spełnić... Wszystkiego, co najlepsze Kasiu!
Anitko, nadrabiam wielkie zaległości u Ciebie. Pięknie zaprojektowałaś nową rabatę - podoba mi się że tak wszystko robisz metodycznie i planowo. Ja często zmieniam i modyfikuje pierwotne plany i potem nieraz robi się bałagan. Z chorobami grzybowymi w tym roku miałam sporo problemów na floksach, mączniak zaatakował nawet miętę. Nie udało mi się ustrzec pomidorów i dyni przed zarazą ziemniaczaną. Deszczu było tak dużo że nie było nieraz kiedy wykonać oprysków czosnkiem. Mam nadzieję że w przyszłym sezonie uda Ci się zwalczyć grzybowych wrogów :)
OdpowiedzUsuńTym bardziej... wielkie dzięki Lusi, że znajdujesz czas, by mnie odwiedzić ;-))
UsuńWiosenna, narodowa kwarantanna, która zamknęła nas w domach przysłużyła się ogrodom. Ciepło robi mi się na sercu, gdy wspomnę jak piękny i słoneczny był kwiecień. Dlatego razem z mężem chętnie zabraliśmy się za kolejne ogrodowe projekty - niektóre odkładane z roku na rok (jak np. warzywnik). Rabata kwiatowa to było takie moje ciche marzenie, które mogłam spełnić, gdy wycięliśmy olbrzymie (bardziej szpecące niż zdobiące ogród) jałowce wrastające w linię energetyczną. Ale, by nie było tak pięknie, to kolejne miesiące obficie raczące nas deszczem przysłużyły się z kolei rozwojowi chorób grzybowych. Takiego ataku mączniaka nigdy wcześniej nie widziałam, dlatego chyba jednak zastosuję na wiosnę oprysk prewencyjny, by nie pozwolić rozwinąć się patogenom na tak wielką skalę. Zmiany klimatu nawet w ogrodzie są ogromnie widoczne i mają swe konsekwencje, gdyż okresy suszy przeplatają się z długimi okresami ciągłych opadów - a roślinom coraz trudniej przetrwać taką aurę w dobrej kondycji. Nie poddam się więc bez walki na rzecz ratowania już istniejących nasadzeń.
Droga Anitko!
OdpowiedzUsuńW tej chwili przeczytałam Twój komentarz o problemie mączniaka w ogrodzie. Ja od trzech lat stosuję oprysk drożdżami piekarskimi nie tylko na róże ale i pomidory, ogórki, cukinie, fasolkę szparagową, i.t.d.
Praktycznie na wszystko co rośnie w moim ogrodzie. Bardzo często taki oprysk stosuję jako doskonały nawóz, dodatkowo stymuluje on rozrost korzeni i przyspiesza wzrost roślin, wpływa też na dobre kwitnienie kwiatów i gęstość liści. W internecie znajdziesz mnóstwo niemal takich samych przepisów. Muszę Ci powiedzieć, że zapach tego płynu po fermentacji nie jest przyjemny ale co się nie robi dla naszych roślin aby pięknie rosły i przede wszystkim były eko. Płyn przechowuję w ogrodzie.
Życzę Ci cudownej, relaksującej niedzieli i serdecznie pozdrawiam :)
Bardzo dziękuję Łucjo za tę cenną wskazówkę! Już poszperałam w internecie, by znaleźć przepis na oprysk z drożdży. Tak jak wspominasz jest polecany w walce z mączniakiem prawdziwym - zmorą mojego ogrodu :-(( Bardzo zależy mi, by w pielęgnacji roślin stosować rozwiązania zgodne z naturą, czyli ekologiczne! O zapach się nie martwię, bo był czas gdy przyrządzałam gnojówkę z pokrzyw - ta to dopiero ma moc :-))
UsuńBędę Cię informowała, jak ta metoda sprawdzi się w moim ogrodzie!
Ślę gorące pozdrowienia i życzę zdrówka i samego dobra na nadchodzący nowy tydzień!
Bardzo fajnie napisany artykuł. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za miłe słowa ;-))
UsuńSerdecznie pozdrawiam!