TATRY – Dolina Kościeliska zimą i jej wspaniały krajobraz.
Ach, gdzie podziały się prawdziwe zimy? I nie mam na
myśli zimy stulecia
z przełomu 1978/1979, bo wtedy miałam 4 lata i generalnie nic nie pamiętam z
tego
okresu, ale mocno zapisały się w moich wspomnieniach zimy z lat późniejszych –
mroźne i bardzo śnieżne. Niewiarygodne, w jakim tempie zmienia się klimat.
Zatem, by poczuć i podziwiać uroki zimy najlepiej wyjechać w góry…
i to te wysokie! W tym sezonie zimowym raczej nie uda nam się
wybrać w Tatry, więc sięgam do wspomnień i zapraszam
do jednej z najpiękniejszych dolin tatrzańskich.
Stefan Żeromski nazwał Dolinę Kościeliską
„majstersztykiem przyrody”.
Miał rację. To dolina, w której jest dosłownie wszystko. Ładne widoki,
wysokogórskie szlaki, urokliwe partie leśne, małe jezioro i rozległe
panoramy. Dlatego od dawna stanowi cel licznych wycieczek.
Znajduje się w Tatrach Zachodnich, ma około 8 km
długości oraz liczne wąwozy boczne
i rozgałęzienia. Jest doliną walną, czyli sięga od podnóża, aż po główną grań
Tatr.
Swoją popularność zawdzięcza nietypowemu i urozmaiconemu krajobrazowi.
Dolina Kościeliska to świetna propozycja na zimową
wycieczkę –
droga nie posiada praktycznie żadnych trudności, jest łagodna i szeroka.
W pogodne, zimowe dni oferuje wędrowcom przepiękne widoki.
Miejsce, w którym znajduje się wejście do doliny, parkingi
oraz restauracja to część wsi Kościelisko, nazywana Kirami.
Towarzyszący nam w wędrówce potok w dolnym biegu
nazywany jest Kirową Wodą,
natomiast w biegu górnym – Potokiem Kościeliskim. Ten płynący dnem doliny
potok, odegrał główną rolę w jej kształtowaniu oraz wody podziemne,
które wytworzyły liczne jaskinie i fantastyczne rzeźbienia w skałach.
Po drodze przechodzić będziemy przez liczne mostki,
to na prawy,
to na lewy brzeg rzeki. W początkowym odcinku doliny mijać będziemy
Niżną Kościeliską Bramę, czyli wąskie wrota skalne, wyrzeźbione przez potok.
Po niedługim marszu dojdziemy do pierwszej polany,
zwanej Kirą Miętusią,
na której znajdują się szałasy pasterskie. Kawałek dalej, w zagajniku przy
drodze
miniemy starą kapliczkę, na miejscu której podobno niegdyś był kościółek
górniczy.
Dawniej znajdowała się tu również osada górnicza, dlatego miejsce to nazywane
jest
dziś Starymi Kościeliskami. Idąc dalej, przechodzić będziemy przez ciasny wąwóz,
otoczony pionowymi ścianami, tworzącymi wysokie turnie. Jest to Brama
Kraszewskiego nazwana tak dla uczczenia 50-letniej działalności pisarza
(nazywana również Pośrednią Kościeliską Bramą). Ściany
osiągają tu wysokość nawet 100 metrów.
Nieco dalej dolina rozszerza się i wychodzimy na
Polanę Pisaną,
dookoła której wznoszą się piękne i urwiste szczyty wapienne. Dalsza wędrówka
doprowadza nas do kolejnego przewężenia – Wyżniej Kościeliskiej Bramy.
Następnie
mijamy niewielką Halę Smytnią i dochodzimy do schroniska na Hali Ornak.
Schronisko zbudowane w stylu zakopiańskim w latach 1947-48
znajduje się
na wysokości 1121 m. n.p.m. Lasy wokół budynku to obszar ochrony ścisłej.
Na budynku schroniska prosty przekaz od TPN-u do
turystów.
Z hali możemy podziwiać otaczające dolinę szczyty, m.in. najwyższą w Tatrach
Zachodnich Bystrą (leżącą już na terenie Słowacji), Błyszcz i Kominiarski
Wierch.
Po odwiedzeniu schroniska oraz nacieszeniu się górskimi
panoramami możemy wyruszyć w drogę powrotną
lub pokusić o wędrówkę nad ukryty w lesie…
Smreczyński Staw.
Podejście zaczynamy przy schronisku na Hali Ornak, z
którego wracamy
za żółtymi znakami, do drogi rozciągającej się przez całą Dolinę Kościeliską.
Odchodzą stąd szlaki: m. in. powrotny do Kir i czarny prowadzący do stawu.
Skręcamy w prawo podążając za znakami przez las. Z początku łagodnie,
po czym szlak skręca w lewo i wznosi się ostrzej na grzbiet leśny.
Skuty grubym lodem i pokryty białym puchem
Smreczyński Staw położony jest na wysokości 1227 m. n.p.m.
Nad otoczonym lasem i częściowo wyłomami stawem, zimowe
słońce
dotyka szczytów od Ornaku na wschodzie, po Błyszcz i Bystrą.
Panorama jest niezwykła przy takiej pogodzie.
W słoneczny dzień Smreczyński Staw jest znakomitym punktem widokowym.
Czas jednak wyruszyć w drogę powrotną, bo zimą dzień jest tak krótki ;-))
Tęsknotą za otulonymi śniegiem Tatrami żegnam się
dziś z Wami
i przesyłam najcieplejsze pozdrowienia ⛄
Anita
Przepiękne widoki :)
OdpowiedzUsuńKażda z tatrzańskich dolin oferuje wspaniałe górskie pejzaże ;-))
UsuńSerdeczności posyłam!
Urodziłam i wychowałam się w Wałbrzychu, otoczona górami, choć może nie tak wielkimi i pięknymi, jak Tatry, ale miały swój urok. Pamiętam, że również moje dziecięce zimy był mroźne i pełne śniegu. Gdyby pojechać 6 kilometrów od Wałbrzycha, w kierunku tzw. Andrzejówki, gdzie można sobie pojeździć na nartach, nawet jeśli w Wałbrzychu nie ma śniegu, tam jest praktycznie zawsze. A widoki jak z bajki, podobnie jak na Twoich zdjęciach.
OdpowiedzUsuńW Tatrach jeszcze nie byłam, mam nadzieję, że uda mi się to w najbliższej przyszłości nadrobić.
Pozdrawiam cieplutko!
Super Kasiu, że i Ty zachowałaś wspomnienia prawdziwych zim! Od lat już niestety mamy o tej porze w Polsce dżdżystą, ponurą i wybitnie jesienną aurę. Na nizinach tylko sporadycznie zdarzają się "epizody" ze śniegiem i mrozem. Dobrze, że przynajmniej w górach można oglądać zimę w jej najpiękniejszej odsłonie ;-))
UsuńTymczasem Tatry piękne są o każdej porze roku!
Zdecydowanie polecam i pozdrawiam!
Mam mnóstwo wspaniałych wspomnień zimowych z Kościeliskiej, a w schronisku pod Ornakiem spędzałam szalone Sylwestry na początku stulecia ;) Cudnie tam, Twoje zdjęcia to pokazują <3
OdpowiedzUsuńSzalone sylwestry w schronisku! Zazdroszczę ;-))
UsuńTylko raz spędzałam sylwestra w górach: Bieszczady - Wołosate - przełom 1999/2000 - do dziś pozostały kapitalne wspomnienia!
Pozdrawiam.
Piękne zimowe zdjęcia przywołują wspomnienia zimowiska jakie spędziłem kiedyś w Poroninie. Uczyłem się wtedy jazdy na nartach a na zakończenie odbył się kulig w saniach z pochodniami i pieczeniem kiełbaski przy ognisku. Te widoki zostają na zawsze. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, że podzieliłeś się swoim pięknym wspomnieniem ;-)) Od siebie dodam, że wiele zimowisk spędziłam w położonym za Poroninem - Murzasichle. I to też są przemiłe wspomnienia dni spędzonych na szalonych zjazdach na sankach, nauce jazdy na nartach (tego bakcyla "nie połknęłam") i długich włóczęgach po okolicach ze śnieżnym pejzażem na Tatry w tle. Pamięć tych pełnych szczęścia i beztroskiej zabawy chwil mocno zapisało się w mojej pamięci.
UsuńPrzesyłam moc pozdrowień!
Anitko zabrałaś mnie na cudowną wycieczkę w nasze piękne góry. Niestety nie byłam tam tym bardziej cieszę się, że Twoje tak piękne zdjęcia sprawiły iż poczułam się tak jakbym wędrowała z Tobą. Taką zimę lubię. Białą, mroźną (byle nie za bardzo, bo jestem młoda inaczej:)) Widoki niesamowite. Pamiętam prawdziwe zimy ze swojego dzieciństwa. Trzeba było codziennie wędrować, niekiedy w zaspach, do szkoły oddalonej 2,5 kilometra i o dziwo my się cieszyliśmy. Nikt nie narzekał. Byliśmy zdrowi, radośni. W drodze powrotnej były orły, śnieżynki, a potem w domu ciepła herbata z lipy z sokiem z leśnych malin. Jak one smakowały. Maliny z ogrodu im nie dorównują ani smakiem ani zapachem. U nas było trochę śniegu i jaka szkoda, że już go nie ma. Pozdrawiam serdecznie:):):)
OdpowiedzUsuńJaneczko, tym większa to dla mnie radość zabrać Cię w nasze przepiękne o każdej porze roku Tatry! Dziękuję Ci za cudowne wspomnienia o dawnych zimach. I ja pamiętam je dość dobrze. Czasami były to wręcz śnieżne tunele na miejskich chodnikach przez które rodzice wozili mnie na sankach do przedszkola. Uciążliwy bywał tylko mróz nierzadko dochodzący do - 30 stopni. We wczesnych latach mojej edukacji w podstawówce zdarzały się dni, gdy siedzieliśmy na lekcjach w kurtkach, bo nie można było wystarczająco nagrzać sal szkolnych. Nawet długopisy nie chciały pisać w tak niskich temperaturach, więc pamiętam jak odwoływane były zajęcia i zostawaliśmy w domach, aż mrozy nieco odpuściły ;-)) I faktycznie perspektywa dziecka jest inna, niż dorosłego z tamtych lat, bo nie martwiły nas zamarzające w samochodach akumulatory, czy niebezpieczne warunki do jazdy na drogach. Spędzaliśmy czas na beztroskiej zabawie również wracając ze szkoły. Oj, często zanim dotarłam do domu, ciuchy i buty miałam nieźle przemoczone ;-))
UsuńI choć w dorosłym życiu, zima jest najmniej lubianą przeze mnie porą roku, to sentyment do śnieżnych, pełnych bieli zim na zawsze pozostanie głęboko w mojej pamięci.
Przesyłam najcieplejsze pozdrowienia w ten styczniowy wieczór!
Góry zimą są piękne, choć bywają niebezpieczne, a coraz częściej ludzie wybierają się w góry całkowicie nieprzygotowani. Ale dolinki pokryte śniegiem wyglądają wspaniale. W Dolinie Kościeliskiej byłam parę razy, ale w zimie tylko raz i to wiele lat temu, dlatego zachwycam się Twoimi tatrzańskimi widokami. Śnieżne zimy z dzieciństwa też pamiętam, mało tego całkiem niedawne (a jednak już trochę lat minęło...) spacery z Cziką i jej szaleństwa na śniegu. Uściski dla Ciebie :)))
OdpowiedzUsuńDroga Lusi, na niefrasobliwość, a czasem wręcz głupotę niektórych osób, dla których wyjazd w góry jest wyłącznie okazją do wrzucenia zdjęć na któryś z portali społecznościowych, wolę spuścić kurtynę milczenia, bo musiałabym być mało dyplomatyczna. Zresztą internet dostarcza nam mnóstwo zdjęć i filmików takich "turystów." I choć wypadek na szlaku może przydarzyć się nawet wytrawnym wędrowcom, to nikt nie zwalnia nas z myślenia, czy obowiązku dobrego przygotowania się (w odzież, sprzęt, prowiant itp.) na wymagające, często wielogodzinne wędrówki w trudnym wysokogórskim terenie.
UsuńMiło, że masz Lusi swoje wspomnienia z Doliny Kościeliskiej. Mnie zimą urzekła najmocniej. Śnieg dodał wiele uroku samej dolinie i jej pięknemu otoczeniu ;-))
Przesyłam uściski i pozdrowienia!
Zdjęcia obejrzałam z przyjemnością, Anitko. Piękne są zresztą, jak wszystkie przez Ciebie robione.
OdpowiedzUsuńJa, jak pewnie wiesz, takie klimaty najchętniej oglądam na monitorze laptopa albo telefonu, a i tak - powiem szczerze - że trochę zmarzłam patrząc na takie ilości śniegu :)
Oczywiście żartuję, ale jakaś cząstka prawdy w tym jest. Żadne piękne, zimowe widoki nie zastąpią mi ciepełka, które lubię czuć na swojej gołej skórze :)
Dla miłośników zimowych wypadów, to raj!
Przesyłam Ci serdeczne pozdrowienia!
Tak, wiem Kochana, wiem... Ciebie nie uwiodę zimową, górska scenerią ;-))
UsuńNaprawdę rozumiem, tym bardziej dziękuję za Twoje serdeczne słowa!
Iwonko, czytałam dziś najnowsze długoterminowe prognozy pogodowe i podobno zimy
na horyzoncie nie widać, aż do końca lutego! Temperatury też mają być bardziej jesienne,
niż zimowe - może ta perspektywa umili nam okres wyczekiwania na ukochaną wiosnę!
Przesyłam Ci moc ciepła i pozytywnych myśli :-))
Ale pięknie. Nigdy nie byłam w Tatrach, a tym bardziej zimą, dlatego takie zdjęcia są istnym rajem dla moich oczu. Cudownie to wszystko wygląda, niczym na zimowej pocztówce wysłanej z Tatr. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńKarolino, masz rację! I moje wrażenia są podobne, iż zdjęcia w tatrzańskiej krainie to iście pocztówkowe kadry ;-)) Cóż, te górskie pejzaże to dla miłośników przyrody fotograficzny raj!
UsuńOczywiście życzę Ci wyjazdu w Tatry i na początek spaceru po którejś z dolin.
Myślę, że byłabyś zachwycona, bo możliwość obcowania na żywo z takim majestatem natury, gwarantuje niezapomniane przeżycia!
Pozdrawiam ciepło.
Dzięki ci wielkie Anitka za tyle śnieżnych krajobrazów. Widoki są fantastyczne! Pogodę na wyprawę mieliście cudną. Ja tam spacerowałam latem. Też było pięknie, ale nie każdy ma możliwość chodzić tam podczas takiej aury. To była prawdziwa uczta. Dzięki wielkie! Pozdrawiam Was serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńUla, Tatry o każdej porze roku potrafią zachwycić. Jednak zima w tej górskiej scenerii prezentuje się absolutnie zjawiskowo! Niestety krótkie dni o tej porze roku uniemożliwiają takim amatorom jak my, dłuższych wypraw. Dlatego zadawalamy się tym, co dostępne i możliwe do przejścia, aby każdą zimową wędrówkę zakończyć przed zmrokiem, bo bezpieczeństwo najważniejsze!
UsuńDziękuję Ci za serdeczne odwiedziny i dołączam moc pozdrowień!
Wspaniałe zdjęcia! Zimowa aura jest naprawdę bajeczna. Ja też lubię takie wypady zimą w góry, zawsze mam ze sobą wełniane ubrania, aby moc jak najdłużej przebywać na świeżym powietrzu.
OdpowiedzUsuńTo fakt, zima w górach ma wyjątkowo bajkowe oblicze! Górskie pejzaże otulone bielą są absolutnie zjawiskowe... a ciepłe odzienie to warunek konieczny, by wypuszczać się na długie, zimowe wędrówki ;-))
UsuńAhh jakie cudowne widoki 😍😍 ja jestem młodsza ale pamiętam jakie były zimy w latach 90.. zaspy większe ode mnie 😁 a teraz temperatura zejdzie ledwo na -5 a ludzie trzęsą się z zimna.. W moich czasach były szkoły zamykane z powodu mrozu 😁
OdpowiedzUsuńZobacz Madeleine, tylko na przestrzeni lat, które dobrze pamiętamy, zaszły tak wielkie zmiany! Kiedyś zimy były bardzo śnieżne i mroźne, a od lat o tej porze roku panuje przedłużona jesień w swym najbardziej ponurym i brzydkim wydaniu ;-))
Usuńw Tatrach jeszcze nie byłam, ale oglądajac zdjęcia wiem, ze będę musiała kiedyś nadrobić braki. Naprawdę muszą zachwycać swoim widokiem. Niestety po zimowe widoki niebawem trzeba będzie jeździć coraz dalej. Nam pozostaną zimy deszczowe, bure i ponure. Smutne, lubiłam skrzypienie śniegu i powietrze rześkie od mrozu:)
OdpowiedzUsuńDzięki za piękną fotorelację!
Agnieszko polecam! Byłabyś zachwycona zwłaszcza, że Tatry piękne są bez względu na porę roku. Trzeba tylko szerokim łukiem omijać wszelkie długie weekendy, bo wtedy góry przeżywają prawdziwe oblężenie, a to może zniechęcić i zepsuć wypoczynek, gdy wszędzie wokół towarzyszą nam "dzikie tłumy." I niestety Twoja diagnoza jest bardzo trafna, że w naszym klimacie w okresie zimy będzie panować wyłącznie jesień w swym najbrzydszym wydaniu ;-(
UsuńDziękuję Ci za odwiedziny i życzę miłego weekendu!
Piękne, zimowe pejzaże:) Żeromski trafnie określił to miejsce, dolina zachwyca swym urokiem. Kiedyś często jeździliśmy w Tatry, z Krakowa mamy blisko... Co do zim, mnie też bardzo brakuje śniegu... urodziłam się i wychowałam na polskim biegunie zimna i nie muszę chyba pisać, jakie zimy pamiętam z dzieciństwa:))) Pięknego weekendu życzę:)
OdpowiedzUsuńAniu, górskie pejzaże w zimowej szacie to prawdziwie pocztówkowe kadry ;-)) Każdy
Usuńwyjazd w góry sprawia mi mnóstwo szczęścia już na samą myśl kontaktu z wyjątkowym
pięknem natury. Miło, że macie własne wspomnienia z pobytów w tatrzańskiej krainie.
Przesyłam serdeczne pozdrowienia i udanej niedzieli życzę!
Przecudne zimowe krajobrazy. Z ogromną przyjemnością kilkakrotnie podziwiałam (na telefonie) Twoje zdjęcia. Dzisiaj piszę na pożyczonym komputerze. Jutro dopiero odbiorę swój z serwisu.
OdpowiedzUsuńSerdecznie Cię pozdrawiam:)
Wiesz Łucjo, jak kocham góry, a tam zima wygląda wyjątkowo, przepięknie, wręcz bajkowo!
UsuńBardzo tęsknię za Tatrami i jak wszystko pomyślnie się ułoży (z rezerwacją pokoju w schronisku "Murowaniec"), to z moją "zawodową" paczką wybierzemy się we wrześniu do Doliny Gąsienicowej, by wyruszyć na tamtejsze szlaki ;-))
Na samą tylko myśl czuję się szczęśliwa... oby tylko udało się wdrożyć nasz plan w życie!
Przesyłam Ci najcieplejsze pozdrowienia!
Anitko!
UsuńDoskonale wiem jak kochasz góry, jak bardzo za nimi tęsknisz i jak już na samą myśl jesteś szczęsliwa. Kiedyś, każdego roku wędrowaliśmy po Tatrach. Otwarcie sezonu zaczynało się wraz z kwitnieniem krokusów w Dolinie Chochołowskiej i Kościeliskiej. Zawsze w okresie letnim mieszkaliśmy u Ustupskich przy Drodze do Olczy. Stamtąd wyruszaliśmy w góry.
Przesyłam Ci moc uścisków i serdecznych pozdrowień:)
Już niebawem dowiemy się, czy uda nam się zarezerwować pokój w schronisku na dogodny dla nas termin ;-)) Mam marzenie na pewien ambitny plan, ale jeśli wyjazd dojdzie do skutku, to i pogoda musi być mi sprzymierzeńcem, by wyruszyć na najwyższe szczyty.
UsuńGdy wyjeżdżam w Tatry z mężem zatrzymujemy się w Murzasichle. Ta mała podhalańska wieś zajmuje szczególe miejsce w mojej pamięci. Kiedyś poświęcę jej odrębny post ;-))
Dziękuję, że podzieliłaś się Łucjo swoim wspomnieniem. Wszystkiego dobrego dla Ciebie, w tym zdrowia, na ten lutowy czas! Dołączam pozdrowienia :-))
Miód na moje (spragnione śniegu) oczy, Anitko! :) Tak, kiedyś to było...! :) Pamiętam te zimy z mojego dzieciństwa - śnieg skrzypiał pod nogami, zdarzały się potworne zamiecie śnieżne (kiedyś jedna dopadła nas po niedzielnej wizycie rodzinnej, w drodze powrotnej do domu, nie było nam do śmiechu), temperatury sięgały nieraz -26 stopni, a zaspy śnieżne osiągały nawet metr wysokości. Zdarzało się, że mama nie miała jak dojechać do pracy, bo droga skuta była lodem.
OdpowiedzUsuńWiem, że zima ma wielu przeciwników, o tej porze roku większość marzy już tylko o wiośnie, ale ja osobiście nie jestem wrogiem zimy. Może ta irlandzka jest mniej dokuczliwa niż polska? Rzadko mamy tutaj śnieg, więc przeważnie tęsknię za nim, a jego widok zawsze mnie cieszy, choć oblodzone drogi nadal przerażają.
Z ogromną przyjemnością obejrzałam Twoje piękne fotki, mieliście cudowną pogodę, a także wycieczkę. Raz tylko tam byłam, ze szkolną wycieczką z liceum. Wspaniała część Polski.
Przesyłam serdeczne uściski i pozdrowienia :)
Myślę, że nawet taki zimowy malkontent jak ja, docenia piękno tej pory roku w górskiej scenerii! Niestety polska zima od dawna już, jest bardzo brzydka. Przypomina późną jesień - mglistą i ponurą. Pewnie dlatego, że bardzo dobrze pamiętam zimy ze swojego dzieciństwa i lat młodości, które opisujesz - tych aktualnych nie jestem w stanie polubić. Wyobraź sobie, że od kilku dni wprawdzie wyszło słońce, ale temperatury sięgają u nas nawet 12 stopni. To zdecydowanie nie jest normalne! Mnie to przeraża, jak szybko i w jaki sposób zmienia się klimat...
UsuńMam wielką nadzieję, że za rok (bo w tym sezonie nie będzie to możliwe) wyjedziemy zimą w Tatry, by nacieszyć się tymi bajkowymi i pocztówkowymi, górskimi sceneriami ;-))
Super, że choć raz byłaś w Dolinie Kościeliskiej. Jest absolutnie warta poznania!
Moc serdeczności posyłam!
Jest śnieg, jest słońce, no czego więcej chcieć od zimy? No ale zgadzam się z Tobą, że obecne zimy, to już nie to co kiedyś. Teraz jak spadnie śnieg choć na jeden dzień to jest to niczym wydarzenie roku.
OdpowiedzUsuńNiestety, od dawna już zimy w Polsce mają oblicze późnej jesieni. Przygnębiające jest to, że obecnie nawet w górach, prawdziwie zimowych warunków trzeba szukać na ich szczytach.
UsuńDzięki Jula za odwiedziny ;-)) Przesyłam moc serdeczności!
Mam szczęście pamiętać prawdziwe, białe, trwające miesiącami zimy, na które czekało się z utęsknieniem a pierwszy śnieg to zawsze było wielkie wydarzenie i radość. Często do tego stopnia, że jak tylko zauważałam, że pada, od razu wychodziłam z domu. Teraz też tak robię z tą różnicą, że zimy ani nie występują tak regularnie, ani nie trwają tak długo zatem muszę się spieszyć, żeby dobrze wykorzystać czas, kiedy śnieży.
OdpowiedzUsuńMyślę, że niedługo wszyscy będziemy robić tak jak Ty i zimę odnajdziemy jedynie wśród wspomnień. Na szczęście piękne tatrzańskie widoki nie tracą na aktualności i nawet wygrzebane z czeluści pięknych, zimowych wspomnieć cieszą tak, jakby ta zima działa się tu i teraz.
Mieliście z mężem fantastyczną wędrówkę, życzę Wam szybkiego powrotu w Tatry zimą. Niech będzie biało i cudnie.
Pozdrawiam Cię cieplutko u progu lutego, niech ten nowy miesiąc dostarczy Ci wielu fajnych wrażeń.
Niestety, chyba już będą nam musiały wystarczyć wspomnienia pięknych, śnieżnych zim. Zobacz Monia, nawet w Alpach śniegu jest pod dostatkiem w wyższych partiach gór. W dolinach pogodowa jesień. Podobnie jest w Polsce. Bez względu czy to Karkonosze, Bieszczady, czy Tatry, gdyby nie sztucznie naśnieżone stoki, narciarze mogliby tylko pomarzyć o swej pasji. W dolnych partiach gór - jesień w pełni! W mijającym tygodniu temperatury sięgały u nas nawet 14 stopni, a ja do pracy jeździłam rowerem. Smuci mnie to, bo jeśli w takim tempie będzie zmieniał się klimat, to czy jeszcze uda nam się kiedyś doświadczyć w Tatrach tak pięknej zimy, jak ta na zdjęciach? Staram się nie tracić nadziei ;-))
UsuńDziękuję Ci za przemiłe odwiedziny! Ślę moc ciepłych myśli i życzenia zdrowia w ten lutowy czas, bo u nas grypa w natarciu!
Mnie też próbuje atakować ale póki co dzielnie walczę i chyba zaczyna się wycofywać bo wie, że nie poddam się tak łatwo. Uściski i dużo zdrówka.
UsuńKochana, nie daj się złemu! Dzielnie walcz, bo u nas pełne oddziały chorych.
UsuńJakiś dramatyczny przebieg ma ta tegoroczna, cholerna grypa!
Zatem zdrówka i oby do wiosny... już tak blisko ;-))
W zimę 1977/78 roku spędziłem tydzień w schronisku na Ornaku. Wówczas można było dojechać do pewnego punktu saniami, a potem do schroniska na piechotę, był zakaz jazdy samochodami. Pewnego pięknego, mroźnego i słonecznego dnia wybraliśmy się szlakiem do Smreczyńskiego Stawu i trochę mieliśmy problemy ze zlokalizowaniem jego—okazało się, że właśnie stoimy na nim...
OdpowiedzUsuńChodząc zawzięcie w Polsce po górach, bardzo często do schronisk nie było dróg, którymi mogły przejechać samochody, a jeżeli były, to tylko dla samochodów dostawczych do schronisk. W USA jest kompletnie inaczej, samochodem można wjechać wszędzie. Nigdy nie zapomnę wycieczki do Lake Placid w stanie New York. Znajduje się tam góra Whiteface Mountain (1,483 m n.p.m.) Było to najłatwiejsze wejście górskie, jakie w życiu zrobiłem: do wierzchołka prowadziła droga, toteż dojechaliśmy samochodem na ogromny parking, z którego na sam szczyt wjechaliśmy… windą! Tylko w Ameryce!!!
Droga na szczyt była jednym z projektów „Nowego Ładu” (New Deal) – programu reform ekonomiczno-społecznych wprowadzonych w Stanach Zjednoczonych przez prezydenta Franklina Delano Roosevelta w latach 1933–1939, którego celem było przeciwdziałanie skutkom wielkiego kryzysu lat 1929–1933. Na otwarciu drogi w 1935 roku przybył prezydent. Ubolewał, że osoby niepełnosprawne, pomimo zbudowania drogi, nie będą w stanie wejść na sam szczyt (jak wiadomo, Roosevelt jeździł na wózku). Dlatego wkrótce skonstruowano windę.
Nota bene, będąc na samym szczycie, widzieliśmy zarysy budynków w Montrealu, oddalonym o 125 km.
Witaj Jack! Miło Cię gościć!
UsuńDziękuję za garść ciekawych wspomnień ;-)) Teraz Smreczyńskiego Stawu byś nie przeoczył, gdyż drewniana bariera odgradza go od szlaku wyprowadzającego wprost nad jego brzeg.
Kwesta dostępu do wysokich partii gór różnie bywa regulowana. W wielu krajach stosowane są takie rozwiązania, by ułatwić turystom, nawet tym o ograniczonej sprawności, możliwość dotarcia na najwyższe szczyty, dzięki kolejkom, pociągom itp. Sama byłam zdumiona, gdy będąc w Andach, bus wwiózł nas na jeden z peruwiańskich szczytów - Vinikunka - na wysokość ok. 4000 m. Następnie lokalni mieszkańcy tamtejszych dolin dorabiają sobie wwożąc turystów motorami po szutrowym szlaku na wysokość ok. 4500 m. Ostatni dystans pokonuje się pieszo. Lecz uwierz mi, że na tej wysokości każdy krok to wyczyn i w ten sposób zdobyłam swój pierwszy w życiu pięciotysięcznik!
Kocham nasze rodzime Tatry, lecz tu dotarcie na wierzchołek dwutysięcznika to niemal całodniowa wyprawa, bo najpierw trzeba przejść dłuuuugie doliny, by wejść na szlak, mozolnie wspinać się na szczyt, a potem jeszcze bezpiecznie wrócić, czyli zdążyć przed zmierzchem. U nas ochrona przyrody wyklucza dogodne dla górołazów rozwiązania. Szczęście, że chociaż kolejkę na Kasprowy mamy ;-)) Z drugiej strony rozumiem, że presja turystyczna z każdym rokiem jest coraz większa, ale przecież ten problem nie dotyczy tylko pasm górskich w Polsce. Zwiększa się również ruch turystyczny w Alpach, Dolomitach i wielu innych górskich regionach również poza Europą, więc jakoś trzeba wyjść temu na przeciw, szukać rozwiązań, które chronią przyrodę, ale też czynią ją dostępną dla ciekawych świata i przygód ludzi! Widzisz w USA to możliwe ;-))
Dzięki za odwiedziny i ciekawy komentarz!
Pozdrawiam!