Kwiecień w ogrodzie ´23

Z ogromną radością otwieram mój ogrodowy cykl
po długich, szaroburych, jesienno-zimowych miesiącach.
Każdego roku z utęsknieniem wyczekuję upragnionej wiosny,
a gdy wraz z jej nadejściem rośliny powoli budzą się do życia,
mogę wreszcie kontynuować moją ogrodniczą pasję
💗

Kwiecień jest tym miesiącem, kiedy w ogrodzie zachodzą największe zmiany.
Wiosenna aura daje taką moc roślinom, że dosłownie rosną w oczach.
Dlatego nawet podczas prac porządkowych i pielęgnacyjnych,
mam zawsze pod ręką aparat po to, aby w porę
uchwycić najpiękniejsze momenty
🌷

Wcześnie kwitnąca i wyjątkowo atrakcyjna Soulangeana
(magnolia pośrednia) jako pierwsza czaruje swym pięknem.
Cieszy mnie ona ogromnie, ponieważ gdy sadziłam ją przed laty,
miała tylko trzy cienkie gałązki, a teraz jest naprawdę wielkim krzewem.
Jej nagie łodygi pokrywają się najpierw niezliczoną ilością bladoróżowych,
okazałych kwiatów. I choć nigdy nie mam pewności, czy jakiś nagły powrót
ochłodzenia wraz z ewentualnymi przymrozkami, nie „spali” jej płatków
na brąz, to warto czekać na ten doroczny magnoliowy spektakl
🌸


Niedługo po tej ślicznotce, rozkwitają dwie kolejne magnolie
w odmianie Susan. Mają gęsty, okrągły pokrój, a gdy obsypią się
kwiatami, nie sposób przejść obok nich obojętnie. Karminowy
róż pąków przemienia się w gwiaździste kwiaty o nieco
mniej intensywnym wybarwieniu 🌺





Podążając za kolorem, przenosimy się na rabatę bylinową.
Tam ściąga wzrok żagwin, którego „poducha” rozrasta się
z każdym rokiem. Jego cudne, drobne kwiatuszki podczas
kwitnienia przybierają przeróżne odcienie fioletu.


A skoro o fiolecie mowa, to nie sposób pominąć moich ulubionych
fiołeczków, w dwóch wersjach kolorystycznych. Nawet gdy przekwitną,
to ozdobę stanowią ich listki, dlatego przysłoniłam ich kępkami ponurą,
betonową podmurówkę pod kamiennym ogrodzeniem sąsiada.




Miodunka rozrasta się bujnie, więc zarówno miejsce, jak i warunki jej służą!

Wiosna to czas pierwiosnków. Te wieloletnie rośliny kupuję wczesną wiosną
 w markecie, by najpierw zdobiły dom, a potem przenoszę je na rabatę, gdzie
w kolejnym roku wspaniale zakwitną. Atutem jest ich gama kolorystyczna,
która daje nam duży wybór. I choć podobno pierwiosnek kubkowaty
nie jest odporny na większe mrozy, to u mnie zimuje bez
okrycia i obficie obsypuje się kwieciem ;-))



Jednak los ogrodnika nie jest usłany różami...
dlatego do tej beczki miodu dodać muszę łyżkę dziegciu
🐛
Pewnego dnia mocno zaniepokoił mnie wygląd jednej z żurawek.
Uschły jej zeszłoroczne listki a z kępy nie wybijały nowe, młodziutkie.
Och, gdybyście mogli zobaczyć, jaką głupią miałam minę, gdy zaglądając
pod roślinę, jej naziemna część odgryziona od korzeni, została mi w ręce!
Rozpoczęłam więc  gorączkowe poszukiwania winowajcy… Myślałam, że
to żarłoczne larwy chrabąszcza majowego, które rozpanoszyły się u nas.
Już nawet przywykłam do dzielenia się ogrodem z nimi, ponieważ kiedyś
małżonek przeprowadził zakrojoną na szeroką skalę akcję trucia tego
paskudztwa, ale niestety nawet chemia nie dała im rady. Zatem
skapitulowałam, bo nie chcę zatruwać ziemi kolejnymi,
mocniejszymi chemikaliami. Niestety szybko
przekonałam się, że tym razem
to jeszcze bardziej
niszczycielskie...
larwy OPUCHLAKA!
Przekopując pobieżnie
okolicę korzenia żurawki, wyjęłam
z ziemi 14 sztuk i… nakarmiłam nimi ptaki.
Postanowiłam kupić biologiczny środek doglebowy,
aby podjąć walkę z intruzem. Przed kilku laty próbowałam
już pozbyć się larw opuchlaka za pomocą pożytecznych nicieni.
Znalazłam wtedy sporo objawów żerowania na liściach rododendronów.
To jednak dość kosztowna metoda i jak pokazał czas, niestety nieskuteczna.
Poniżej możecie zobaczyć obecne objawy żerowania dorosłego osobnika.

Te wżery w liściach rododendrona są sporadyczne, dlatego nie sądziłam, że
problem w ogrodzie tak przybrał na sile tym bardziej, że nie doświadczyłam
dotąd szkód z powodu żerowania larw. Teraz poczekam na efekty działania
nowego środka i okaże się, czy nie stracę trzech kolejnych żurawek
rosnących w bliskim sąsiedztwie tej odgryzionej. Kończę mój
wywód na temat robactwa, by przejść jeszcze do kilku
zmian w ogrodzie, jakie poczyniliśmy
z mężem na wiosnę.

🌷  🌸  🌺

Ogród uczy cierpliwości i uświadamia, że nigdy nie jest
skończonym projektem. Na nowo bowiem zbudować musieliśmy
obrzeże dla ogródka z różami i różanecznikami. Okazało się to konieczne
po tym, jak kret drążąc podziemne labirynty, postawił swe kopce pod azalią
oraz w miejscu, gdzie kostka brukowa rozgraniczała ogródek od trawnika.
Poniżej efekt jego pracy… i Luna – mistrzyni pierwszego planu!




Kolejny zakątek ogrodu, który od dawna już wyczekiwał na zmianę,
to szpaler piwonii rosnących pod małym, białym domkiem. Gdy przed laty
dokonywaliśmy tych nasadzeń, miejsce przeznaczone dla kwiatów oddzielone
zostało od trawnika drewnianym rollbolderem. Niestety, to bardzo nietrwałe
rozwiązanie… ponieważ drewno wkopane w ziemię (mimo impregnacji)
i tak zgnije – to tylko kwestia czasu. Niezawodna do takich celów
okazała się kostka brukowa, lecz jej zapas nie wystarczyłby
na zbudowanie kolejnego obrzeża, więc mój zdolny
i zaradny małżonek wyspawał płotek…
i tak oto prezentuje się teraz:



Poszukujemy różnych pomysłów, aby zastosowane w ogrodzie
rozwiązania były trwałe i nie wymagały kolejnych poprawek.
Tymczasem pozostało mi jeszcze trochę wiosennych prac
przy roślinach, a Wam życzę cudownego odpoczynku
oraz jak najwięcej słońca, ciepła i uśmiechu
na nadchodzący majowy weekend!
Anita


 

Komentarze

  1. Otwarcie piękne, magnolie przecudne. Chce się żyć i podziwiać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachwycająca jest moc i uroda kwiatów, a praca przy nich to przyjemność :-))
      Dziękuję Ismar za odwiedziny i serdecznie pozdrawiam!

      Usuń
  2. Opuchlaki to stwory, z którymi walczę od pięciu lat. Kilka razy doglebowo stosowałam nicienie na pędraki, ale nie pomogły, bo już dojrzałych roślinożerców były tysiące. Wiem to stąd, że każdego wieczoru obchodziłam cały ogród z czołówką na głowie i łapałam je ręcznie, podstawiając kubek z mydlinami pod owada, który sam do niego wpadał. Moje upodobały żywotniki i rododendrony.
    W tym roku zastosuje po raz drugi Mospilan, bo znowu są ...
    Twoje magnolie zachwycają, żagwin też uwielbiam, podoba mi się też stelaż pod piwonie. Luna jest prawdziwą królową ogrodu, piękna
    Moc serdecznosci przesyłam i powodzenia życzę w walce...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Celu, ja jeszcze poczekam na "efekt" tego biopreparatu doglebowego, ale szczerze mówiąc nie robię sobie jakichś wielkich nadziei. Przykro mi, że u Ciebie także rozpanoszył się na ogromną skalę i z doświadczeń, którymi się dzielisz wynika, że walka z opuchlakiem jest z góry skazana na niepowodzenie, bo nie sposób się go pozbyć! Cóż, będę bacznie obserwować rododendrony w tym sezonie... i żurawki rzecz jasna ;-))
      Dziękuję Ci za miłe słowa, odwiedziny i życzę, by Mospilan przyszedł Ci z pomocą!

      Usuń
    2. Anito, na pędraki opuchlakow dwa razy stosowałam środek biologiczny "Larvanem "ale niestety nie odniósł skutku, bo widocznie był przestarzał, kupowałam go i w Poznaniu i u siebie w sklepie ogrodniczym. Potem zniechęciłam się do niego i próbuję z tym mospilanem. Jestem ciekawa jakiego środka używacie?
      Moja metoda zbierania i unicestwiania dorosłych opuchlakow jest uciążliwa, ale skuteczna, bo w ten sposób zniszczyłam ich tysiące. Ślady żerowania widać na rododendronach.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    3. Celu, podobnie jak Ty również próbowałam kiedyś "Larvanem," aby za pomocą pożytecznych nicieni doglebowo zniszczyć nowe pokolenia opuchlaków. Jest to dość kosztowna metoda, więc skorzystałam z niej tylko raz. Czas pokazał, że robactwo nadal żyje w glebie i wydaje kolejne pokolenia. Dlatego teraz zdecydowałam się na naturalny biopreparat firmy Agrecol (10 gram), ponieważ jako jedyny w ofercie sklepu może być stosowany doglebowo - a ja chcę zniszczyć larwy. Natomiast Mospilan jest polecany do oprysków, czyli na dorosłe, żerujące na liściach osobniki. Nie robię sobie jednak dużych nadziei na sukces w walce z tym ohydnym szkodnikiem. Na pewno skorzystam kiedyś z Twojej metody i wyjdę z latarką (pod osłoną nocy), by zorientować się, ile znajdę intruzów na liściach rododendronów ;-))
      Zatem powodzenia Celu, a ja za jakiś czas dam Ci znać, jak wygląda problem u mnie...

      Usuń
  3. Twoje magnolie prezentują się nader efektownie. Widzę, ze miały ogromne szczęście i ominęły je przymrozki. Każdy przyzna, że są to prawdziwe arystokratki świata roślinnego. Żagwin swoim pięknem i kolorem przyciąga uwagę bo tworzy na rabacie barwną plamę.
    Szczęśliwy ten co nie ma paskudnych stworzeń w swoim ogrodzie. Nie mam chrabąszcza majowego ale toczę walkę z opuchlakami, turkuciami, nornicami. Jednak najgorszymi stworami są karczowniki. To jest walka z wiatrakami. Każdego roku kilka sztuk załapie się do pułapek. Nie chcemy stosować chemii w ogrodzie a one ściągają z łąk które są wokół domu.
    Bardzo mi się podoba stelaż pod piwonie zrobiony z prętów. Dobrze mieć w domu "złotą rączkę". Też wiem coś o tym...
    Przesyłam głaski dla Luny, majestatycznej królowej ogrodu.
    A Tobie Droga Anitko ślę moc słonecznych pozdrowień:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łucjo, aż trudno uwierzyć, że rośliny w naszych ogrodach są w tak dobrej kondycji, skoro tyle przeróżnych szkodników jest w stanie jednocześnie penetrować glebę, by zniszczyć efekt naszej pracy! Próby pozbycia się ich skazane są na niepowodzenie, a przecież do całej serii "plag" należy jeszcze dodać choroby grzybowe, które atakują ze zdwojoną siłą po dłuższych okresach opadów! Dlatego tak ważne wydaje mi się nawożenie roślin i wszelka pielęgnacja, w tym działania prewencyjne (m.in. opryski), bo w ogrodzie nawet trawa sama nie urośnie, gdyż zostanie zdominowana przez chwasty ;-))
      Dziękuję Łucjo za ciepłe słowa i podzielenie się własnymi doświadczeniami!
      Ściskam mocno i pozdrawiam gorąco :-))

      Usuń
  4. Ojej! Twój ogród jest wręcz bajkowy Anito! Tyle kolorów, tyle przepięknych roślin! Muszę przyznać, że bardzo się cieszę, że wymieniłaś wszystkie nazwy, ponieważ niedługo spełni się moje wielkie marzenie i kupię domek z ogródkiem (nigdy nie miałam). Już myślałam nad zasadzeniem magnolii i właśnie żagwinu, ale totalnie nie miałam pojęcia jak ten piękny fioletowy kwiatek się nazywa. Dziękuję pięknie za obserwację mojego bloga, chętnie zostanę i ja u Ciebie na dłużej. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kamilo, wielkie dzięki za tyle ciepłych słów!
      To wspaniale, że spełni się Twoje marzenie o domku z ogródkiem, bo będziesz mogła poczuć, jaką frajdę daje praca z roślinami, komponowanie przestrzeni wokół oraz piękno kwiatów, które otrzymasz w zamian za pielęgnację i troskę o swój ogród :-))
      Cieszę się, że zostaniesz u mnie na dłużej, bo lubię pisać o roślinach, dzielić się własnymi spostrzeżeniami i może jeszcze jakieś kwiaty, poza żagwinem wpadną Ci w oko ;-))
      Serdeczności zasyłam!

      Usuń
  5. Magnolie mogą oczarować, bardzo je lubię. O tym , że drewniany rollborder jest nietrwały też się przekonaliśmy i akurat jestem na etapie poszukiwania czegoś w zamian. Szkodniki niestety niejednokrotnie rujnują naszą pracę :(. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłych chwil relaksu w ogrodzie (wszak praca wykonana).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magnolie mają w sobie tę wyjątkowość, że ich okres kwitnienia jest raczej krótki, ale za to spektakularny! Potem, aż do jesieni pokrywają się kojącą dla oczu zielenią liści i nie atakują ich żadne szkodniki, a to wielki atut ;-))
      Odwzajemniam serdeczne życzenia i pozdrowienia!

      Usuń
  6. Kocham magnolie. Przez wiele lat zachwycałam się tymi, które rosną na Wawelu. Piękny ogród i tylko szkoda, że szkodniki się w nim pojawiły. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och tak, magnolie podczas kwitnienia nie mają sobie równych! Dlatego od nich zaczynałam zakładanie ogrodu, a wszelkie szkodniki wraz z kolejnymi nasadzeniami roślin... pojawiły się nieproszone ;-))
      Karolino, zdrówka życzę i miłego weekendu!

      Usuń
  7. Magnolie to niekwestionowane królowe kwietniowych i majowych dni! Twoje wspaniale się prezentują. Moja biała magnolia niestety w tym roku mocno ucierpiała w czasie przymrozków :( Dobrze że Twój małżonek- "złota rączka" jest wykonawcą twórczych rozwiązań upiększających ogród. Do tego wszystkiego Wasza kochana Luna, która jak przystało na modelkę, wie jak i gdzie zapozować :))) Pozdrawiam i życzę dużo słonecznych dni i miłego długo-weekendowego wypoczynku :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lusi, pamiętam jak jednej wiosny Soulangeana zdążyła otworzyć swe przepiękne pąki i przyszedł nocny przymrozek... Następnego dnia zmrożone zimnem kwiaty zbrązowiały i smutnie zwisały z nagich gałęzi. Dla pasjonata ogrodu to przygnębiający widok, tym bardziej, że na kolejne kwitnienie trzeba czekać... rok :-( Przykro mi więc, że w tym sezonie ucierpiała Twoja biała magnolia. Tyle napotykamy przeciwności w realizacji naszej ogrodowej pasji - pogoda, szkodniki, choroby roślin :-( Ale nie poddajemy się i konsekwentnie realizujemy naszą wizję przestrzeni wokół domu!
      Dziękuję Ci za pozdrowienia i przemiłe życzenia, które z serca odwzajemniam :-))

      Usuń
  8. Nigdy wcześniej nie słyszałam o tak szkaradnych intruzach...
    Ale pomimo tych problemów Twój ogród jest przeuroczy. Magnolie kwitną bosssko...
    I zgadzam się, że dobrych rozwiązań architektury ogrodowej trzeba czasami szukać latami, nie wszystko się sprawdza. Tę samą historię przerabialiśmy z drewnianymi obrzeżami rabat. Po latach po prostu rozsypały się...
    Pozdrawiam Anitko i życzę pięknej "majówki" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polu, nabrałam już takiej odporności na wszelkie robactwo, że już w ogóle nie robi na mnie
      "wrażenia." W przeciwnym razie już dawno musiałabym porzucić moją ogrodową pasję ;-))
      Jej efekty dają mi tyle radości, że wciąż mam siły i determinację do walki z największymi przeciwnościami, czyli szkodnikami i chorobami grzybowymi! Tymczasem różne rozwiązania architektury ogrodowej nie wytrzymują próby czasu, dlatego w ogrodzie pracy nigdy nam nie zabraknie ;-))
      Ściskam Cię mocno i niech słońce oświeca Ci majówkowe dni!

      Usuń
  9. Pięknie u Was, a najbliższe mi są pierwiosnki i fiołki. Tego ohydnego owada nie znałam, mam nadzieję, że uda się Wam go zwalczyć. Pozdrawiam serdecznie i życzę udanego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwiosnki i fiołki to takie cudowne zwiastuny wiosny w przyrodzie! A wszelkie robactwo
      w glebie to efekt uboczny ogrodowej pasji. Nikt ich nie zaprasza do ogrodu - same go znajdą :-(
      Lenko, dziękuję Ci za odwiedziny i pozostawione słowo :-))
      Ślę moc najcieplejszych pozdrowień i jak zawsze życzenia zdrówka!

      Usuń
  10. Moja Soulangeana przemarzła do brązu!!! piwoniom zamierają pąki, może znasz przyczynę i bardzo słabo mi rosną, a tak je kocham, to jednostronna miłość. Psinka jest cudowna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, przykro mi, że nie mogłaś cieszyć się pięknem kwiatów magnolii, gdyż mróz
      dokonał dzieła zniszczenia! Wobec tej siły natury jesteśmy kompletnie bezradne...
      Natomiast zamieranie pąków piwonii może wynikać ze zbyt słabej gleby lub "niedożywienia." Piwonie, ze względu na wykształcanie co roku olbrzymiej masy liści, są dość żarłoczne w składniki pokarmowe. Zjawisko zasychania pąków spotyka się najczęściej na roślinach posadzonych na piaszczystych glebach, zbyt suchych i ubogich w okresie wykształcania pąków. Do czasu kwitnienia, potrzebują dość intensywnego podlewania, bo brak wody ma również wpływ na zasychanie pąków kwiatowych.
      Moje piwonie Basiu mają ponad 10 lat, dlatego w ubiegłym roku po raz pierwszy podkarmiłam je obornikiem granulowanym i kwitły pięknie. W tym sezonie dla porównania zastosowałam Azofoskę i czekam na efekty... przekonamy się wkrótce :-))
      Wprowadziłam nawożenie dlatego, że słyszałam wiele opinii, że piwonie nie są w stanie rosnąć w jednym miejscu przez kilkanaście lat i że powinno się je odmładzać poprzez przesadzenie. Mój ogród jest bardzo mały i nie miałabym gdzie ich przesadzić, dlatego w obawie, że ziemia, w której rosną może być już wyjałowiona, będę piwonie podkarmiać - sprawdzam tylko, co im bardziej "posmakuje."
      Być może moje skromne doświadczenie, choć troszkę pomoże Ci Basiu ustalić przyczynę zamierania pąków i zaradzić na przyszłość...
      Dziękuję za odwiedziny i serdecznie pozdrawiam :-))

      Usuń
  11. Ale cudowne zdjęcia... Magnolie zachwycają kolorem i ilością kwiatów. Po prostu przepiękne, zwłaszcza ta pierwsza skradła moje serce. Współczuję walki z tym ogrodowym szkodnikiem, ja wprawdzie nigdy go nie miałam, ale naczytałam się sporo na ten temat na ogrodowych forach i wiem, jaka to trudna zagwozdka... Powiem Ci, że Twoje zdjęcia zawsze mnie zachwycały, ale te ogrodowe są po prostu przecudne. Pozdrawiam Cię cieplutko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och tak, magnolie cudownie zdobią nasz kwietniowy ogród, podczas gdy inne rośliny
      dopiero nieśmiało wyglądają z ziemi ;-)) I staram się być niestrudzona w walce
      z wszelkimi przeciwnościami, czyli szkodnikami i chorobami roślin...
      Iwono, dziękuję Ci za te ciepłe słowa i gorąco pozdrawiam :-))

      Usuń
  12. Piękny jest Twój wiosenny ogród. Myślę, że szczęśliwi posiadacze swojego kawałka ziemi najszybciej zauważają pierwsze oznaki wiosny. I chociaż swój ogród to niekończącą się praca to później przyroda odwdzięcza nam się za wszystko z nawiązką.
    Po mojej domowej dżungli również widzę jaki dobroczynny wpływ mają na rośliny pierwsze promienie wiosennego słońca. Każdy nowy listek mnie cieszy.
    Uwielbiam magnolie, te tegoroczne kwitły bardzo krótko, tak krótko, że nie zdążyłam się nimi nacieszyć. Nie lubią zimna tak jak i ja.
    Życzę Ci aby maj sprzyjał cieszeniu się ogrodem. Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och tak, sama z podziwem oglądam fotorelacje z zaprzyjaźnionych ogrodów, w których już w marcu rozkwitają wczesnowiosenne kwiaty. Mój ogród wtedy śpi... budzi się w kwietniu, gdy magnolie otworzą swoje pąki ;-)) A praca przy roślinach - uwierz mi - to sama przyjemność, gdy potem cieszą swym pięknem i zdobią przestrzeń wokół domu ;-)) I mam jeszcze taką refleksję, że te najpiękniejsze z kwiatów kwitną naprawdę krótko - od dwóch do trzech tygodni - magnolie, piwonie, różaneczniki... i ta ulotność to też ich wyjątkowość ;-))
      Moniko, dziękuję za życzenia, które odwzajemniam, bo słońce i ciepło pozwala na "rowerowanie i wycieczkowanie," co obie bardzo lubimy!
      Uściski zasyłam!

      Usuń
  13. Piękna foto-relacja, temat bliski mojemu sercu🌼🌷🤗
    I mój ogródeczek p/blokowy rozkwita, choć zdrowie nie pozwala zbyt wiele nasadzać. Dbam o to, co już rośnie, a właściwie Mąż pieli.
    Fiolki cudne, bardzo je lubię, ale mam tylko niebieskie i białe.
    Maj, to cudny miesiąc, bo przyroda czaruje kolorem🌸🌺🍀💚🌳🌲
    Cieplutkie pozdrowienia zostawiam🌞💛😃

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie ogród to cudowna odskocznia po pracy, po godzinach spędzonych za biurkiem!
      Cudownie, że Ty również Morgano masz swój ogródeczek i jak widać mężowie bywają
      niezastąpieni na różnych etapach ogrodowych prac ;-)) A które z roślin zachwycą mnie
      w maju, zaprezentuję w swej relacji pod koniec miesiąca i już dziś zachęcam Cię serdecznie do odwiedzin :-))
      Do pozdrowień dołączam życzenia zdrowia, uśmiechu i pogody ducha!

      Usuń
  14. Cudowny ogród i przepiękne zdjęcia :). Jak wiele osób - uwielbiam magnolie, mam tylko nigrę, podoba mi się soulangeana, ale już nie mam na nią miejsca - jednak mogę podziwiać jej kwiaty u sąsiadów, zawsze to jakaś pociecha ;). Ze zgrozą poczytałam o tych opuchlakach, muszę się przyjrzeć moim różanecznikom, bo jakoś marnie rosną i mają wżery, więc może to ten paskudny stwór...? Natomiast żarłoczne pędraki odkryłam jakiś czas temu w doniczkach kwiatów rosnących w ogrodzie zimowym - tam często drzwi są otwarte na ogród i jakiś chrabąszcz-spryciarz musiał się zadomowić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgosiu jak miło Cię gościć!
      Dziękuję za ciepłe słowa i że podzieliłaś się swoimi przemyśleniami! Dzięki wymianie
      doświadczeń, dużo łatwiej w porę zdiagnozować ewentualny problem w ogrodzie
      i działać, by nieść pomoc roślinom, na które czyhają szkodniki czy choroby ;-))
      Życzę, by udało Ci się zwalczyć wszelkie robactwo, abyś mogła cieszyć się
      zdrowymi i pięknymi kwiatami!
      Serdeczności zasyłam!

      Usuń
  15. Piękny ogród... Wspaniałe kwiaty i kolory. Moja mama też ma w swoim zielonym zakątku kłopot z niechcianymi intruzami, bukszpany odeszły w niepamięć... Mimo zastosowania różnych środków i sposobów. Ale człowiek uczy się na błędach, a ogród to doskonałe miejsce do edukacji. Ja mam tylko taras, ale zawsze coś. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, ogród uczy - mnie głównie cierpliwości oraz pokory wobec sił natury!
      Gdy podobnie, jak Twoje mama straciłam przez ćmę piękne bukszpany, uznałam swoją porażkę i bukszpanów już nie zaproszę do ogrodu. Pozostałe rośliny radzą sobie naprawdę nieźle mimo szkodników i chorób grzybowych, z którymi staram się walczyć ;-))
      Dziękuję Ci za miłe odwiedziny i życzę udanego weekendu!

      Usuń
  16. Sił mi brakuje już, żeby ogarnąć to wszystko, dlatego coraz bardziej dziczeje mój ogród:-) co przetrwa, to żyje; bardziej skupiam się na grządkach na Pogórzu. Pogoda bardzo kapryśna, zimno nie służy rozsadom, nie rosną, potrzebują ciepła; ciągle z nadzieją spoglądam w niebo, kiedy wreszcie zaświeci słońce i będzie naprawdę ciepło. Piękne magnolie, szkoda że tak krótko dają cieszyć się swoim pięknem. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mario, ja na razie daję radę, bo mój ogród jest niewielki ;-)) I uwierz mi, że po godzinach spędzonych w pracy za biurkiem, z przyjemnością zajmuję się roślinami na rabatach, czy warzywnikiem. Ale zdaję sobie sprawę, że przy większych uprawach pracy jest ogrom i ciężko podołać wszystkiemu na czas... oby tylko ciepło i słońce dotarło do nas jak najprędzej!
      Życzę Ci sił potrzebnych do ogarnięcia koniecznych prac i gorąco pozdrawiam :-))

      Usuń
  17. Kochana twój ogród ogląda się z wielką przyjemnością. Cieszę się że ten cykl powrócił 😍😍😍 Ja po prostu uwielbiam kwiaty, drzewa, krzewy. Napracujesz się, ale efekty są. Masz swój malutki Raj na Ziemi.

    Ściskam arcymocno.

    Kasinyswiat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu Kochana, bardzo trafnie to ujęłaś - ten ogród to mój mały, prywatny raj, dlatego praca w nim jest dla mnie przyjemnością :-)) Serdecznie zapraszam Cię na kolejne, comiesięczne relacje!
      Ściskam Cię mocno i pozdrawiam gorąco!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kwiecień w ogrodzie ´24

Arboretum Wojsławice – raj dla miłośników ogrodów…

Zrozum swoje choroby…

Dynie Baby Boo z mojego warzywnika…

Życzenia nadziei, wiary i miłości w epidemii bezsilności…

NEAPOL - pod radosnym słońcem południa.

Kanon kobiecego piękna – każda epoka ma swój własny…

Taką zimę to ja poproszę…

TATRY – Z Kasprowego na Giewont zimą

Zapachniało, zajaśniało… wiosna, ach to ty!