Czerwiec w ogrodzie ´24

 

To miesiąc, w którym królują piwonie, ale mam pewien powód, dla którego
zaprezentuję te najpiękniejsze z kwiatów… dopiero w przyszłym miesiącu.
Czerwiec czarował kwitnieniem wielu innych gatunków, dlatego jak zawsze
przygotowałam sporo zdjęć ;-)) Nie umiem oprzeć się urokowi kwiatów,
dlatego namiętnie je fotografuję i najchętniej uwieczniłabym tutaj całe
galerie zdjęć, bo nawet najwytrwalsze z nich w końcu przekwitną…

Zacznę od róż, bo zaraz po piwoniach stanowią niekwestionowaną
ozdobę czerwcowego ogrodu. I jak co roku zakwitły z całą mocą, czyli
zjawiskowo! Kilka odmian zdobi ścianę frontową małego, białego domku.
Sąsiadują tu z różanecznikami i azaliami, które po przekwitnięciu prezentują
tylko zieleń liści i właśnie wtedy róże rozpoczynają swój kwietny spektakl.



Dwie z nich to zwykłe róże rabatowe, lecz ich kwiaty są bajeczne!






Kolejna, to szlachetna odmiana róży rabatowej, czyli Pastella
rosnąca pomiędzy dwiema prezentowanymi wyżej. Tworzy zgrabne,
obficie kwitnące krzewy, a jej rozetkowe kwiaty są wyjątkowo trwałe.



Uwielbiam jej zmienną kolorystykę. Zdjęcie poniżej doskonale oddaje
tę jej cechę. Ileż odcieni można odnaleźć na jednym z pędów.

Dwie szlachetne róże pnące, to New Dawn. I choć wspaniale wyglądają
w pełnym rozkwicie, to są najdelikatniejsze (podatne na szkodniki i choroby),
ich kwiaty szybko osypują się, a podczas pielęgnacji długie ciernie boleśnie ranią.



Jest jeszcze jedna szlachetna odmiana róży rabatowej w moim ogrodzie.
To wielkokwiatowa Queen Elizabeth – moja faworytka. Długo kwitnie,
nie choruje, jest odporna na szkodniki i zimuje bez okrycia, dlatego
posadziłam aż trzy sztuki, które ozdabiają rabatę bylinową.








Ostatnią z róż jest taka zwykła rabatowa w białym kolorze.
Rozświetla zieleń rabaty i ładnie komponuje się na tle innych roślin.




Liliowce, dzięki swej nieprzeciętnej urodzie, licznym gatunkom
i mieszańcom, już jakiś czas temu skradły moje serce. Są wdzięczne,
niezawodne, o małych wymaganiach glebowych, a mimo to jest w nich
wyjątkowa ulotność, ponieważ otwierające się sukcesywnie ich duże
i barwne kwiaty, kwitną tylko jeden dzień… ale za to, jak kwitną!



Moja liliowcowa historia miłosna rozpoczęła się od odmiany
siloam David Kirchhoff o subtelnej barwie kwiatów – delikatnie różowej
z ponętnym okiem… i przepadłam, bo nie sposób być obojętną na takie piękno!




Kontynuowałam poszukiwania kolejnych egzemplarzy, by w ogromnej ilości
odmian (preferuję miniaturowe), wybrać te z mojej ulubionej kolorystyki.
Tak trafiłam na kremowo-łososiową Mini Pearl. Kwitnie bardzo obficie,
co w połączeniu z niewielkim rozmiarem liliowca oraz jego
kompaktowym wzrostem, daje niesamowity efekt.





Zauroczona posiadanymi liliowcami, wprowadziłam w tym sezonie
zmiany na rabacie i pomiędzy floksa szydlastego posadziłam kolejne,
dwie nowe odmiany. Na efekty muszę poczekać do przyszłego roku,
bo zakupione w internecie sadzonki okazały się wybitnie miniaturowe.

Od liliowców płynnie przejdę do lilli. Posadzona w ubiegłym sezonie,
przezimowała a jej cebulki nie zostały (jeszcze) pożarte przez
podziemnych mieszkańców. Stanowi mocny, widowiskowy
 akcent na rabacie, a kamienny mur jest dla niej tłem.



Kosmosy, które cieszyły się ogromną popularnością w czasach PRL-u,
już zawsze będą budzić mój sentyment. Jak nie ulec ich czasowi,
gdy podczas bujnego kwitnienia tworzą istny gwiazdozbiór
.

Znane również pod nazwą onętki lub warszawianki, dla mnie pozostaną
kosmosami, bo wiąże się z nimi ciekawa legenda. Otóż, podanie głosi,
że hiszpańscy kapłani uprawiali kwiaty o nazwie Cosmos w ogrodach
misyjnych w Meksyku. Dzięki regularnemu i równemu ustawieniu
płatków, otrzymały nazwę „kosmos” od greckiego słowa
oznaczającego ład i harmonię Wszechświata.

Niestety nie są to byliny, dlatego rosną i zamierają w ciągu
jednego sezonu. Kwitną od lata do późnej jesieni, dlatego na mojej
rabacie zawsze na wiosnę czeka na nich miejsce. Jeśli nie pojawią się
samosiejki, to kupuję je popularnym markecie budowlanym.

Czas na kwiat, który chętnie sam rozsiewa się w ogrodzie, czyli
naparstnica purpurowa. Po tym, jak zakupioną kiedyś posadziłam na
rabacie, tak co roku wyrastają mi samosiejki. Nazywana jest ikoną
ogrodowej elegancji. Jej dzwonki to wizualna doskonałość
oraz pokarm dla pożytecznych zapylaczy.


Kolejny mój ogrodowy klejnocik to jarzmianka w delikatnym, różowym odcieniu.
Zachwyca mnóstwem kwiatów o oryginalnej budowie i finezyjnym kształcie,
a misternie zbudowane kwiatostany, wyglądają jak żywe dzieła sztuki.



Firletka smółka to godna uwagi bylina o wąskich, drobnych liściach oraz
silnych pędach pokrytych pełnymi kwiatami w kolorze intensywnego
różu. To kolejna miododajna roślina na rabacie wabiąca owady.


Szałwia omszona jest niewymagająca i łatwa w uprawie.
Ma zawarty pokrój a jej kłosowate kwiatostany bardzo długo kwitną.
Doskonale komponuje się z innymi roślinami w nasadzeniach grupowych.


Ciekawą byliną jest przetacznik kłosowy. Choć niewymagający, to utraciłam
już kilka egzemplarzy w różu i fiolecie. To znaczy, że w sezonie kwitły, ale
na wiosnę nie wybiły z ziemi… zmarzły, zamarły… nie wiem. Na razie
ten w białej odmianie trzyma się dzielnie i cudnie komponuje
pośród innych kwiatów na rabacie. Jego strzeliste kłosy
ładnie prezentują się na tle zielonego ulistnienia.


Rabatowa bylina, która wprawdzie urodą nie rzuca na kolana, ale
wprowadza mocno naturalistyczny akcent w nasadzeniach to kocimiętka.
Jej zapach przyciąga mnie ;-)) a drobne kwiatuszki, zebrane w długie i gęste
kwiatostany przyciągają pożyteczne owady – pszczoły, motyle oraz inne
bzykające ;-)) To do niej zlatuje się nasz rodzimy „koliberek” fruczak
gołąbek. W tym sezonie nie udało mi się go jeszcze wypatrzyć.

Dzwonek karpacki jest ceniony za obfite i długotrwałe
kwitnienie, Buduje gęste, zwarte, małe kępy.


Jeszcze słówko uwagi na temat żurawek. Uprawiane ze względu na atrakcyjną
kolorystykę oraz fantazyjnie powcinane lub karbowane ulistnienie, zakwitają
drobnymi, dzwonkowatymi kwiatuszkami dopełniając ogrodowe aranżacje.



Czerwiec przyniósł też małe zmiany. Wegetująca od kilku lat,
 rachityczna azalia japońska wylądowała w koszu na odpady ogrodowe.
Cóż mogłam jej więcej zaproponować od czułej pielęgnacji? Dokładnie
okrywałam na każdą kolejną zimę, wiosną zasilałam odpowiednim
nawozem, dosypując torfu, by miała właściwe zakwaszone
podłoże… zaprosiłam więc inną roślinę na jej miejsce.

PRZED:

PO:

Hortensja bukietowa Polestar to karłowa odmiana o kompaktowym,
zwartym pokroju. Na sztywnych, grubych łodygach wyrastają szorstkie,
ciemnozielone liście a kontrastujące z nimi kwiaty przebarwiają się w trakcie
kwitnienia. Jej zaletą jest to, że nie wymaga corocznego cięcia. Zobaczę, jak
będzie czuła się na tym zacienionym stanowisku, gdzie za sąsiadki ma m.in.:
hortensję bukietową Polar Bear oraz hortensję ogrodową, której nazwy
nie pamiętam ;-)) Ale przyznacie, że prezentuje się interesująco!


Jeszcze jedna czerwcowa strata związana jest z czarnym bzem.
Posadzony ubiegłej wiosny rósł powoli, lecz zdrowo. Przezimował
dzielnie bez okrycia. Ruszył z przytupem wiosną, pięknie budując nowe
przyrosty. Był malutkim krzewem, więc nawet nie doczekał się zdjęć, gdy
nagle niemal z dnia na dzień obeschła jego część, a kolejnego dnia już cały.
Obserwowałam, co się dzieje i nawet regularne podlewanie nie pomogło.
Pozostało puste miejsce, na które prawdopodobnie posadzę pęcherznicę
kalinolistną w odmianie „Diabolo,” ponieważ potrzebuję w tym miejscu
bordowego akcentu. Czas kończyć tę ogrodową opowieść, bo wiecie,
że o kwiatach to ja mogę dłuuugo. I choć ostatnio rzadziej publikuję
i zbyt rzadko bywam u Was to WYBACZCIE, bo naprawdę jadę na
oparach! Widok monitora, po godzinach spędzonych w pracy
przy komputerze, budzi we mnie mieszane odczucia.
Aby więc w dobrym zdrowiu dotrwać do urlopu,
czas po pracy spędzam m.in. w ogrodzie,
z którego przegania mnie zmierzch.
Przesyłam najcieplejsze
pozdrowienia 💗
Anita

Komentarze

  1. Anito masz przepiękne kwiaty, toż to mini ogród botaniczny. Tyle odmian, cała paleta kolorów. Każdy następny zachwycał mnie bardziej. Życzę odpoczynku, i mile spędzanego czasu w tak pięknej scenerii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu, niesamowita to radość, gdy w efekcie troskliwej pielęgnacji, kwiaty ukazują całe swoje piękno! Dlatego praca w ogrodzie daję mnóstwo satysfakcji, a kwitnienie kolejnych odmian jest wspaniałą nagrodą za włożony wysiłek.
      Dziękuję Ci za serdeczne życzenia! Dołączam najcieplejsze pozdrowienia!

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję, takie słowa to miód na serce fotografa amatora :-))

      Usuń
  3. Cudowny ogród Anitko. Pierwszy raz widzę tak przepiękne odmiany liliowca, muszę się rozejrzeć i w przyszłości kupić. Pozdrawiam milutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lenko, wielkie dzięki! Liliowce polecam Ci w szczególności. Cudowne kwiaty, bezproblemowe, a moja pielęgnacja na ich rzecz ogranicza się wyłącznie do usuwania przekwitłych kwiatów opadających wokół, gdyż wabią paskudne ślimaki ;-))
      Przesyłam Ci moc serdeczności i jak zawsze życzę zdrówka!

      Usuń
  4. Och Ach jakże się zachwyciłem pięknościami w ogrodzie. Róże wręcz oczarowują, ale liliowce po prostu nie można nie docenić. Mam takie swoje prywatne poczucie, że bardziej przemawia do mnie urok liliowców od lilii 😄.
    Szkoda tego czarnej bzu, ciekawe co się stało. Może podgryziony był? U mnie tak jedna Róża uschla. Wystartowała pięknie i nagle z dnia na dzień zaczęła umierać. Nic nie pomogło. Czasem musimy przełknąć ogrodowe straty..

    Mimo wszystko jest czym oko cieszyć! 💛

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszko, podzielam Twój zachwyt, dlatego nie umiem zachować umiaru w fotografowaniu całego tego kwietnego piękna ;-)) Co do liliowców, to również uważam, że mają więcej walorów od lilii. Nic ich pod ziemią nie podgryza, długo cieszą swą urodą, bo gdy ich cudne kwiaty zasychają, to otwierają się kolejne pąki i ten kwietny spektakl trwa. Co się zaś tyczy bzu czarnego, to teraz podejrzewam, że to zamarcie krzewu to wina ślimaków. Rósł na słonecznym stanowisku, dlatego mocno obłożyłam podłoże dużymi kawałkami kory. Gdy któregoś wiosennego dnia, postanowiłam pod tą korę zajrzeć, to zaniemówiłam… ohydne nagie, wielkie, brązowe ślimaki zasiedliły to wilgotne, osłonięte przed słońcem miejsce. Zrobiłam nawet zdjęcia, ale uznałam, że są zbyt obrzydliwe, by pokazać je wśród piękna kwiatów ozdabiających tę ogrodową opowieść. Oczywiście były już wyklute młode pokolenia ślimaków, więc może to one, jako bardzo żarłoczne w fazie rozwoju, uszkodziły delikatne korzenie odpowiedzialne za dostarczanie roślinie wody i składników pokarmowych. Tak dużej ilości ślimaków nigdy w jednym miejscu nie widziałam, dlatego usuwając je doliczyłam się 104 sztuk!!! Pogodziłam się już z tym, że czasami przegrywam z siłami natury, ale nie poddaję się – posadzę inny krzew ;-))
      Dziękuję Ci za miłe odwiedziny i ślę słoneczne pozdrowienia!

      Usuń
  5. Z prawdziwą przyjemnością czytałam i patrzyłam. Wszystkie te rośliny kiedyś miałam lub mam z wyjątkiem jarzmianki ( muszę ją zakupić). Mam podobnie jak Ty, tysiące zdjęć na twardym dysku i każdego żal mi usunąć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, wrażliwa na urodę kwiatów dusza jest zupełnie bezbronna wobec mocy kwitnienia, a fotografie pozwalają uwiecznić to zjawiskowe, lecz jakże ulotne piękno…
      Pozdrawiam ciepło!

      Usuń
  6. Bajecznie Anitka! Cieszę się, że tak sprawnie działasz w ogrodzie. Ostatecznie tam chyba najlepiej ładuje się akumulatory. Piękna ta nowa hortensja, ja bym ją nazwała perłową, bo ma takie podobne do nich pączki i oczka. Ale zachwyciła mnie również jarzmianka i dzwonek karpacki, których nie znałam. Super! Dalszych sukcesów dla ogrodniczki i całusy:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula, jak dla mnie praca wśród kwiatów w ogrodzie oraz spacer nad morzem i szum jego fal, mają terapeutyczną moc. Niestety mieszkając na drugim krańcu Polski do morza mam bardzo daleko, zatem pozostaje mi jedynie kontakt z pięknem roślin, co daje niesamowite ukojenie w codziennym, życiowym zabieganiu ;-))
      Dziękuję Ci za miłe słowa i życzenia. Przesyłam uściski i letnie pozdrowienia!

      Usuń
  7. Zapachniało, a od kolorów i odmian zakręciło się w głowie. Prawdziwy zaczarowany ogród. Zazdroszczę talentów i chęci do pracy w ogrodzie ale chwile spędzone na odpoczynku wynagrodzą każdy trud. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za przemiłe słowa! Wiesz, za mnie jest taka samozwańcza ogrodniczka jak i fotografka. I o ile kwestie ogrodu coraz lepiej ogarniam, to pasji fotograficznej niestety nie wzniosę na wyższy poziom… Z fotografią się poddałam, nie umiałam „zrozumieć” aparatu cyfrowego – zbyt dużo tam indywidualnych ustawień – a mi z techniką kompletnie nie po drodze 😉 Dlatego właśnie sprzedałam swojego Nikona, bo stwierdziłam, że takiej nie rokującej amatorce wystarczą współczesne telefony, które mają wbudowane coraz lepsze aparaty… wysługujące mnie w całej tej filozofii trzech filarów trójkąta ekspozycji, czyli podstawowych parametrach, które należy dostosować robiąc zdjęcie ;-))
      Przesyłam moc pozdrowień!

      Usuń
  8. Pięknie, pięknie, pięknie! Lato to czas kiedy w pełni możesz cieszyć się ogrodem w jego najpiękniejszej wersji. Twój ogród jest zachwycający, widać, że wkładasz w niego ogrom serca i dużo uwagi poświęcasz na dobór kwiatów. Nie znam się na ogrodnictwie ale i tak zauważyłam, że oprócz popularnych i dobrze wszystkim znanych roślin masz w swoim ogrodzie dużo takich, których zupełnie nie kojarzę a które sprawiają, że Twój ogród zapada w pamięć.
    Twoje zniechęcenie do blogowania po całym dniu w pracy doskonale rozumiem bo mam podobnie. Lato jest krótkie i musimy się nim należycie nacieszyć bo ono w przeciwieństwie do blogowania nie poczeka 🙂.
    Anitko, życzę Ci pięknej, najlepiej ogrodowej codzienności. U mnie tydzień zapowiada się deszczowy, mam nadzieję, że u Ciebie prognozy pogody są bardziej optymistyczne. Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana… trafiłaś w sedno, więc biorę sobie głęboko do serca Twoje słowa, że lato w przeciwieństwie do blogowania – nie poczeka! Obie kochamy ten najcieplejszy okres roku, więc postaram się „wycisnąć” z niego maksimum. Właśnie latem można do woli czerpać z długiego dnia i łaskawości aury, która nie ogranicza nas w ulubionych aktywnościach (m.in. „rowerowaniu”). Czas więc uwolnić się od presji, że blogowa społeczność czeka. Przecież znacie mnie już dobrze i wiecie, że wrócę i wraz z pierwszymi chłodami zaszyję się w domowym zaciszu i nie dam Wam o sobie zapomnieć 😉
      Zatem dziękuję Ci za wsparcie, zrozumienie i moc serdecznych słów!
      U nas upały iście śródziemnomorskie, dlatego i Tobie życzę jak najwięcej słonka, bo faktycznie w Niemczech macie jakieś niżowe fronty. Mąż ogląda mistrzostwa w piłce, a ja z konieczności czasem rzucę okiem i większość meczy (choć odbywają się na 10 różnych stadionach) odbywa się w akompaniamencie deszczu.
      Posyłam Ci więc moc ciepła i życzenia błękitnego nieba, a słonko niech grzeje, bo jak nie teraz, to kiedy!
      Uściski i do „zobaczenia” u Ciebie ;-))

      Usuń
  9. Hej Anitko! Twój post o kwiatach to prawdziwa uczta dla oczu! Róże wyglądają zjawiskowo, a liliowce i kosmosy dodają ogrodowi wyjątkowego uroku. Cieszę się, że dzielisz się swoimi ogrodowymi przygodami i pięknymi zdjęciami, bo to naprawdę inspirujące. Trzymam kciuki za nowe sadzonki i nie mogę się doczekać, aż pokażesz te piękne piwonie w przyszłym miesiącu! U mnie dopiero widac ze beda hortensje i to całkiem sporo, yakze zima nke byla im straszna :) natomiast moje roze cos w tym roku marne sa i nie wiem co się stalo... moze za bardzo sa wystawione na słońce...Odpoczywaj w ogrodzie i łap pozytywną energię, ja tak robię i cisze sie tym co widze 🌸😊 dobrego nowego tygodnia...






    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, z ogromną przyjemnością i wdzięcznością dla wysiłku, z jakim natura oddaje nam całe swoje piękno, dzielę się z Wami tymi cudownościami. Sama nieustannie zachwycam się urodą kwiatów, a moja ogrodnicza dusza raduje na widok kolejnych odmian rozpoczynających swe kwitnienie. Zobacz, ma jednak natura swoje kaprysy! U Ciebie w tym roku róże słabiej zakwitły, a u mnie pędy róż uginały się pod ciężarem kwiatów. Twoje hortensje obsypią się kwiatami, a moje hortensje ogrodowe w 90% przemarzły w wyniku kwietniowych przymrozków. Cóż… z moich dotychczasowych, ogrodowych doświadczeń wynika, że powodzenia i porażki idą ze sobą w parze 😊
      Dziękuję Ci za moc pozytywnych słów i ciepła, które z nich płynie!
      Ślę serdeczne pozdrowienia i życzenia pięknych, letnich dni oraz wielu cudownych chwil na mój ulubiony lipiec!

      Usuń
  10. I jak tu nie kochać wiosenno-letniej pory! Samo patrzenie na te wszystkie kwitnące rośliny daje tyle wewnętrznej radości i pozytywnej energii, że góry można by było przenosić! W moich utopijnych myślach wiosna i lato trwają cały rok, nawet deszcz i zachmurzone niebo mają teraz swój urok...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maks, lato darzy nas słońcem i ciepłem, a natura całym swym pięknem! I masz rację o tej porze roku nawet deszcz i chmury niestraszne. Popatrz, dla mnie też wiosna i lato mogłyby trwać cały rok. Dlatego najlepiej czułabym się w klimacie śródziemnomorskim 😉
      Posyłam Ci moc serdeczności!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

ZAKYNTHOS - obietnica błogiego wypoczynku.

Światowy Dzień Introwertyka – witajcie w mojej bajce…

Dynie Baby Boo z mojego warzywnika…

Maj w ogrodzie ´24

Kanon kobiecego piękna – każda epoka ma swój własny…

Klejnoty Luwru – Dział Rzemiosła Artystycznego.

WIEDEŃ – dawne rezydencje cesarskie: Schönbrunn i Hofburg

Życzenia nadziei, wiary i miłości w epidemii bezsilności…

Stara Chata jak z baśni.