Czerwiec w ogrodzie ´24
To
miesiąc, w którym królują piwonie, ale mam pewien powód, dla którego
zaprezentuję te najpiękniejsze z kwiatów… dopiero w przyszłym miesiącu.
Czerwiec czarował kwitnieniem wielu innych gatunków, dlatego jak zawsze
przygotowałam sporo zdjęć ;-)) Nie umiem oprzeć się urokowi kwiatów,
dlatego namiętnie je fotografuję i najchętniej uwieczniłabym tutaj całe
galerie zdjęć, bo nawet najwytrwalsze z nich w końcu przekwitną…
Zacznę
od róż, bo zaraz po piwoniach
stanowią niekwestionowaną
ozdobę czerwcowego ogrodu. I jak co roku zakwitły z całą mocą, czyli
zjawiskowo! Kilka odmian zdobi ścianę frontową małego, białego domku.
Sąsiadują tu z różanecznikami i azaliami, które po przekwitnięciu prezentują
tylko zieleń liści i właśnie wtedy róże rozpoczynają swój kwietny spektakl.
Dwie
z nich to zwykłe róże rabatowe, lecz ich kwiaty są bajeczne!
Kolejna,
to szlachetna odmiana róży rabatowej, czyli Pastella
rosnąca pomiędzy dwiema prezentowanymi wyżej. Tworzy zgrabne,
obficie kwitnące krzewy, a jej rozetkowe kwiaty są wyjątkowo trwałe.
Uwielbiam
jej zmienną kolorystykę. Zdjęcie poniżej doskonale oddaje
tę jej cechę. Ileż odcieni można odnaleźć na jednym z pędów.
Dwie
szlachetne róże pnące, to New Dawn.
I choć wspaniale wyglądają
w pełnym rozkwicie, to są najdelikatniejsze (podatne na szkodniki i choroby),
ich kwiaty szybko osypują się, a podczas pielęgnacji długie ciernie boleśnie
ranią.
Jest
jeszcze jedna szlachetna odmiana róży rabatowej w moim ogrodzie.
To wielkokwiatowa Queen Elizabeth –
moja faworytka. Długo kwitnie,
nie choruje, jest odporna na szkodniki i zimuje bez okrycia, dlatego
posadziłam aż trzy sztuki, które ozdabiają rabatę bylinową.
Ostatnią
z róż jest taka zwykła rabatowa w białym kolorze.
Rozświetla zieleń rabaty i ładnie komponuje się na tle innych roślin.
Liliowce,
dzięki swej nieprzeciętnej urodzie, licznym gatunkom
i mieszańcom, już jakiś czas temu skradły moje serce. Są wdzięczne,
niezawodne, o małych wymaganiach glebowych, a mimo to jest w nich
wyjątkowa ulotność, ponieważ otwierające się sukcesywnie ich duże
i barwne kwiaty, kwitną tylko jeden dzień… ale za to, jak kwitną!
Moja
liliowcowa historia miłosna rozpoczęła się od odmiany
siloam David Kirchhoff o subtelnej
barwie kwiatów – delikatnie różowej
z ponętnym okiem… i przepadłam, bo nie sposób być obojętną na takie piękno!
Kontynuowałam
poszukiwania kolejnych egzemplarzy, by w ogromnej ilości
odmian (preferuję miniaturowe), wybrać te z mojej ulubionej kolorystyki.
Tak trafiłam na kremowo-łososiową Mini
Pearl. Kwitnie bardzo obficie,
co w połączeniu z niewielkim rozmiarem liliowca oraz jego
kompaktowym wzrostem, daje niesamowity efekt.
Zauroczona
posiadanymi liliowcami, wprowadziłam w tym sezonie
zmiany na rabacie i pomiędzy floksa szydlastego posadziłam kolejne,
dwie nowe odmiany. Na efekty muszę poczekać do przyszłego roku,
bo zakupione w internecie sadzonki okazały się wybitnie miniaturowe.
Od
liliowców płynnie przejdę do lilli.
Posadzona w ubiegłym sezonie,
przezimowała a jej cebulki nie zostały (jeszcze) pożarte przez
podziemnych mieszkańców. Stanowi mocny, widowiskowy
akcent na rabacie, a kamienny mur jest
dla niej tłem.
Kosmosy,
które cieszyły się ogromną popularnością w czasach PRL-u,
już zawsze będą budzić mój sentyment. Jak nie ulec ich czasowi,
gdy podczas bujnego kwitnienia tworzą istny gwiazdozbiór.
Znane
również pod nazwą onętki lub warszawianki, dla mnie pozostaną
kosmosami, bo wiąże się z nimi ciekawa legenda. Otóż, podanie głosi,
że hiszpańscy kapłani uprawiali kwiaty o nazwie Cosmos w ogrodach
misyjnych w Meksyku. Dzięki regularnemu i równemu ustawieniu
płatków, otrzymały nazwę „kosmos” od greckiego słowa
oznaczającego ład i harmonię Wszechświata.
Niestety
nie są to byliny, dlatego rosną i zamierają w ciągu
jednego sezonu. Kwitną od lata do późnej jesieni, dlatego na mojej
rabacie zawsze na wiosnę czeka na nich miejsce. Jeśli nie pojawią się
samosiejki, to kupuję je popularnym markecie budowlanym.
Czas
na kwiat, który chętnie sam rozsiewa się w ogrodzie, czyli
naparstnica purpurowa. Po tym, jak
zakupioną kiedyś posadziłam na
rabacie, tak co roku wyrastają mi samosiejki. Nazywana jest ikoną
ogrodowej elegancji. Jej dzwonki to wizualna doskonałość
oraz pokarm dla pożytecznych zapylaczy.
Kolejny
mój ogrodowy klejnocik to jarzmianka
w delikatnym, różowym odcieniu.
Zachwyca mnóstwem kwiatów o oryginalnej budowie i finezyjnym kształcie,
a misternie zbudowane kwiatostany, wyglądają jak żywe dzieła sztuki.
Firletka smółka
to godna uwagi bylina o wąskich, drobnych liściach oraz
silnych pędach pokrytych pełnymi kwiatami w kolorze intensywnego
różu. To kolejna miododajna roślina na rabacie wabiąca owady.
Szałwia omszona
jest niewymagająca i łatwa w uprawie.
Ma zawarty pokrój a jej kłosowate kwiatostany bardzo długo kwitną.
Doskonale komponuje się z innymi roślinami w nasadzeniach grupowych.
Ciekawą
byliną jest przetacznik kłosowy.
Choć niewymagający, to utraciłam
już kilka egzemplarzy w różu i fiolecie. To znaczy, że w sezonie kwitły, ale
na wiosnę nie wybiły z ziemi… zmarzły, zamarły… nie wiem. Na razie
ten w białej odmianie trzyma się dzielnie i cudnie komponuje
pośród innych kwiatów na rabacie. Jego strzeliste kłosy
ładnie prezentują się na tle zielonego ulistnienia.
Rabatowa
bylina, która wprawdzie urodą nie rzuca na kolana, ale
wprowadza mocno naturalistyczny akcent w nasadzeniach to kocimiętka.
Jej zapach przyciąga mnie ;-)) a drobne kwiatuszki, zebrane w długie i gęste
kwiatostany przyciągają pożyteczne owady – pszczoły, motyle oraz inne
bzykające ;-)) To do niej zlatuje się nasz rodzimy „koliberek” fruczak
gołąbek. W tym sezonie nie udało mi się go jeszcze wypatrzyć.
Dzwonek karpacki jest
ceniony za obfite i długotrwałe
kwitnienie. Buduje gęste, zwarte, małe kępy.
Jeszcze
słówko uwagi na temat żurawek.
Uprawiane ze względu na atrakcyjną
kolorystykę oraz fantazyjnie powcinane lub karbowane ulistnienie, zakwitają
drobnymi, dzwonkowatymi kwiatuszkami dopełniając ogrodowe aranżacje.
Czerwiec
przyniósł też małe zmiany. Wegetująca od kilku lat,
rachityczna azalia japońska wylądowała w
koszu na odpady ogrodowe.
Cóż mogłam jej więcej zaproponować od czułej pielęgnacji? Dokładnie
okrywałam na każdą kolejną zimę, wiosną zasilałam odpowiednim
nawozem, dosypując torfu, by miała właściwe zakwaszone
podłoże… zaprosiłam więc inną roślinę na jej miejsce.
PRZED:
PO:
Hortensja bukietowa Polestar
to karłowa odmiana o kompaktowym,
zwartym pokroju. Na sztywnych, grubych łodygach wyrastają szorstkie,
ciemnozielone liście a kontrastujące z nimi kwiaty przebarwiają się w trakcie
kwitnienia. Jej zaletą jest to, że nie wymaga corocznego cięcia. Zobaczę, jak
będzie czuła się na tym zacienionym stanowisku, gdzie za sąsiadki ma m.in.:
hortensję bukietową Polar Bear oraz hortensję ogrodową, której nazwy
nie pamiętam ;-)) Ale przyznacie, że prezentuje się interesująco!
Jeszcze
jedna czerwcowa strata związana jest z czarnym bzem.
Posadzony ubiegłej wiosny rósł powoli, lecz zdrowo. Przezimował
dzielnie bez okrycia. Ruszył z przytupem wiosną, pięknie budując nowe
przyrosty. Był malutkim krzewem, więc nawet nie doczekał się zdjęć, gdy
nagle niemal z dnia na dzień obeschła jego część, a kolejnego dnia już cały.
Obserwowałam, co się dzieje i nawet regularne podlewanie nie pomogło.
Pozostało puste miejsce, na które prawdopodobnie posadzę pęcherznicę
kalinolistną w odmianie „Diabolo,” ponieważ potrzebuję w tym miejscu
bordowego akcentu. Czas kończyć tę ogrodową opowieść, bo wiecie,
że o kwiatach to ja mogę dłuuugo. I choć ostatnio rzadziej publikuję
i zbyt rzadko bywam u Was to WYBACZCIE,
bo naprawdę jadę na
oparach! Widok monitora, po godzinach spędzonych w pracy
przy komputerze, budzi we mnie mieszane odczucia.
Aby więc w dobrym zdrowiu dotrwać do urlopu,
czas po pracy spędzam m.in. w ogrodzie,
z którego przegania mnie zmierzch.
Przesyłam najcieplejsze
pozdrowienia 💗
Anita
Anito masz przepiękne kwiaty, toż to mini ogród botaniczny. Tyle odmian, cała paleta kolorów. Każdy następny zachwycał mnie bardziej. Życzę odpoczynku, i mile spędzanego czasu w tak pięknej scenerii.
OdpowiedzUsuńOlu, niesamowita to radość, gdy w efekcie troskliwej pielęgnacji, kwiaty ukazują całe swoje piękno! Dlatego praca w ogrodzie daję mnóstwo satysfakcji, a kwitnienie kolejnych odmian jest wspaniałą nagrodą za włożony wysiłek.
UsuńDziękuję Ci za serdeczne życzenia! Dołączam najcieplejsze pozdrowienia!
Zjawiskowe zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, takie słowa to miód na serce fotografa amatora :-))
UsuńCudowny ogród Anitko. Pierwszy raz widzę tak przepiękne odmiany liliowca, muszę się rozejrzeć i w przyszłości kupić. Pozdrawiam milutko.
OdpowiedzUsuńLenko, wielkie dzięki! Liliowce polecam Ci w szczególności. Cudowne kwiaty, bezproblemowe, a moja pielęgnacja na ich rzecz ogranicza się wyłącznie do usuwania przekwitłych kwiatów opadających wokół, gdyż wabią paskudne ślimaki ;-))
UsuńPrzesyłam Ci moc serdeczności i jak zawsze życzę zdrówka!
Och Ach jakże się zachwyciłem pięknościami w ogrodzie. Róże wręcz oczarowują, ale liliowce po prostu nie można nie docenić. Mam takie swoje prywatne poczucie, że bardziej przemawia do mnie urok liliowców od lilii 😄.
OdpowiedzUsuńSzkoda tego czarnej bzu, ciekawe co się stało. Może podgryziony był? U mnie tak jedna Róża uschla. Wystartowała pięknie i nagle z dnia na dzień zaczęła umierać. Nic nie pomogło. Czasem musimy przełknąć ogrodowe straty..
Mimo wszystko jest czym oko cieszyć! 💛
Agnieszko, podzielam Twój zachwyt, dlatego nie umiem zachować umiaru w fotografowaniu całego tego kwietnego piękna ;-)) Co do liliowców, to również uważam, że mają więcej walorów od lilii. Nic ich pod ziemią nie podgryza, długo cieszą swą urodą, bo gdy ich cudne kwiaty zasychają, to otwierają się kolejne pąki i ten kwietny spektakl trwa. Co się zaś tyczy bzu czarnego, to teraz podejrzewam, że to zamarcie krzewu to wina ślimaków. Rósł na słonecznym stanowisku, dlatego mocno obłożyłam podłoże dużymi kawałkami kory. Gdy któregoś wiosennego dnia, postanowiłam pod tą korę zajrzeć, to zaniemówiłam… ohydne nagie, wielkie, brązowe ślimaki zasiedliły to wilgotne, osłonięte przed słońcem miejsce. Zrobiłam nawet zdjęcia, ale uznałam, że są zbyt obrzydliwe, by pokazać je wśród piękna kwiatów ozdabiających tę ogrodową opowieść. Oczywiście były już wyklute młode pokolenia ślimaków, więc może to one, jako bardzo żarłoczne w fazie rozwoju, uszkodziły delikatne korzenie odpowiedzialne za dostarczanie roślinie wody i składników pokarmowych. Tak dużej ilości ślimaków nigdy w jednym miejscu nie widziałam, dlatego usuwając je doliczyłam się 104 sztuk!!! Pogodziłam się już z tym, że czasami przegrywam z siłami natury, ale nie poddaję się – posadzę inny krzew ;-))
UsuńDziękuję Ci za miłe odwiedziny i ślę słoneczne pozdrowienia!
Z prawdziwą przyjemnością czytałam i patrzyłam. Wszystkie te rośliny kiedyś miałam lub mam z wyjątkiem jarzmianki ( muszę ją zakupić). Mam podobnie jak Ty, tysiące zdjęć na twardym dysku i każdego żal mi usunąć.
OdpowiedzUsuńBasiu, wrażliwa na urodę kwiatów dusza jest zupełnie bezbronna wobec mocy kwitnienia, a fotografie pozwalają uwiecznić to zjawiskowe, lecz jakże ulotne piękno…
UsuńPozdrawiam ciepło!
Bajecznie Anitka! Cieszę się, że tak sprawnie działasz w ogrodzie. Ostatecznie tam chyba najlepiej ładuje się akumulatory. Piękna ta nowa hortensja, ja bym ją nazwała perłową, bo ma takie podobne do nich pączki i oczka. Ale zachwyciła mnie również jarzmianka i dzwonek karpacki, których nie znałam. Super! Dalszych sukcesów dla ogrodniczki i całusy:)))
OdpowiedzUsuńUla, jak dla mnie praca wśród kwiatów w ogrodzie oraz spacer nad morzem i szum jego fal, mają terapeutyczną moc. Niestety mieszkając na drugim krańcu Polski do morza mam bardzo daleko, zatem pozostaje mi jedynie kontakt z pięknem roślin, co daje niesamowite ukojenie w codziennym, życiowym zabieganiu ;-))
UsuńDziękuję Ci za miłe słowa i życzenia. Przesyłam uściski i letnie pozdrowienia!
To przesyłam ci Anitka trochę morskiej bryzy z Darłówka, bo akurat tu jestem 🌊
UsuńAle cudnie! Darłówko zawsze będzie budzić moje najmilsze wspomnienia :-))
UsuńUleńko, życzę Ci wspaniałego wypoczynku i pogodnego nieba!
Zapachniało, a od kolorów i odmian zakręciło się w głowie. Prawdziwy zaczarowany ogród. Zazdroszczę talentów i chęci do pracy w ogrodzie ale chwile spędzone na odpoczynku wynagrodzą każdy trud. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za przemiłe słowa! Wiesz, za mnie jest taka samozwańcza ogrodniczka jak i fotografka. I o ile kwestie ogrodu coraz lepiej ogarniam, to pasji fotograficznej niestety nie wzniosę na wyższy poziom… Z fotografią się poddałam, nie umiałam „zrozumieć” aparatu cyfrowego – zbyt dużo tam indywidualnych ustawień – a mi z techniką kompletnie nie po drodze 😉 Dlatego właśnie sprzedałam swojego Nikona, bo stwierdziłam, że takiej nie rokującej amatorce wystarczą współczesne telefony, które mają wbudowane coraz lepsze aparaty… wysługujące mnie w całej tej filozofii trzech filarów trójkąta ekspozycji, czyli podstawowych parametrach, które należy dostosować robiąc zdjęcie ;-))
UsuńPrzesyłam moc pozdrowień!
Pięknie, pięknie, pięknie! Lato to czas kiedy w pełni możesz cieszyć się ogrodem w jego najpiękniejszej wersji. Twój ogród jest zachwycający, widać, że wkładasz w niego ogrom serca i dużo uwagi poświęcasz na dobór kwiatów. Nie znam się na ogrodnictwie ale i tak zauważyłam, że oprócz popularnych i dobrze wszystkim znanych roślin masz w swoim ogrodzie dużo takich, których zupełnie nie kojarzę a które sprawiają, że Twój ogród zapada w pamięć.
OdpowiedzUsuńTwoje zniechęcenie do blogowania po całym dniu w pracy doskonale rozumiem bo mam podobnie. Lato jest krótkie i musimy się nim należycie nacieszyć bo ono w przeciwieństwie do blogowania nie poczeka 🙂.
Anitko, życzę Ci pięknej, najlepiej ogrodowej codzienności. U mnie tydzień zapowiada się deszczowy, mam nadzieję, że u Ciebie prognozy pogody są bardziej optymistyczne. Uściski.
Kochana… trafiłaś w sedno, więc biorę sobie głęboko do serca Twoje słowa, że lato w przeciwieństwie do blogowania – nie poczeka! Obie kochamy ten najcieplejszy okres roku, więc postaram się „wycisnąć” z niego maksimum. Właśnie latem można do woli czerpać z długiego dnia i łaskawości aury, która nie ogranicza nas w ulubionych aktywnościach (m.in. „rowerowaniu”). Czas więc uwolnić się od presji, że blogowa społeczność czeka. Przecież znacie mnie już dobrze i wiecie, że wrócę i wraz z pierwszymi chłodami zaszyję się w domowym zaciszu i nie dam Wam o sobie zapomnieć 😉
UsuńZatem dziękuję Ci za wsparcie, zrozumienie i moc serdecznych słów!
U nas upały iście śródziemnomorskie, dlatego i Tobie życzę jak najwięcej słonka, bo faktycznie w Niemczech macie jakieś niżowe fronty. Mąż ogląda mistrzostwa w piłce, a ja z konieczności czasem rzucę okiem i większość meczy (choć odbywają się na 10 różnych stadionach) odbywa się w akompaniamencie deszczu.
Posyłam Ci więc moc ciepła i życzenia błękitnego nieba, a słonko niech grzeje, bo jak nie teraz, to kiedy!
Uściski i do „zobaczenia” u Ciebie ;-))
Hej Anitko! Twój post o kwiatach to prawdziwa uczta dla oczu! Róże wyglądają zjawiskowo, a liliowce i kosmosy dodają ogrodowi wyjątkowego uroku. Cieszę się, że dzielisz się swoimi ogrodowymi przygodami i pięknymi zdjęciami, bo to naprawdę inspirujące. Trzymam kciuki za nowe sadzonki i nie mogę się doczekać, aż pokażesz te piękne piwonie w przyszłym miesiącu! U mnie dopiero widac ze beda hortensje i to całkiem sporo, yakze zima nke byla im straszna :) natomiast moje roze cos w tym roku marne sa i nie wiem co się stalo... moze za bardzo sa wystawione na słońce...Odpoczywaj w ogrodzie i łap pozytywną energię, ja tak robię i cisze sie tym co widze 🌸😊 dobrego nowego tygodnia...
OdpowiedzUsuńAniu, z ogromną przyjemnością i wdzięcznością dla wysiłku, z jakim natura oddaje nam całe swoje piękno, dzielę się z Wami tymi cudownościami. Sama nieustannie zachwycam się urodą kwiatów, a moja ogrodnicza dusza raduje na widok kolejnych odmian rozpoczynających swe kwitnienie. Zobacz, ma jednak natura swoje kaprysy! U Ciebie w tym roku róże słabiej zakwitły, a u mnie pędy róż uginały się pod ciężarem kwiatów. Twoje hortensje obsypią się kwiatami, a moje hortensje ogrodowe w 90% przemarzły w wyniku kwietniowych przymrozków. Cóż… z moich dotychczasowych, ogrodowych doświadczeń wynika, że powodzenia i porażki idą ze sobą w parze 😊
UsuńDziękuję Ci za moc pozytywnych słów i ciepła, które z nich płynie!
Ślę serdeczne pozdrowienia i życzenia pięknych, letnich dni oraz wielu cudownych chwil na mój ulubiony lipiec!
Anitko to mamy podobnie :) czuję się dokładnie tak samo! Natura potrafi zachwycić swoim pięknem i nieprzewidywalnością. Ja również cieszę się, że mogę dzielić się tymi chwilami z Wami :) moja Norwegia i reszta świata potrafi zaskoczyć mnie samą :)
UsuńTe zaskoczenia i nieprzewidywalność nadają kolorytu naszym pasjom!
UsuńPozostaje mi życzyć Aniu wielu, najwspanialszych wrażeń i niezapomnianych chwil w przemierzaniu Norwegii i reszty świata :-))
I jak tu nie kochać wiosenno-letniej pory! Samo patrzenie na te wszystkie kwitnące rośliny daje tyle wewnętrznej radości i pozytywnej energii, że góry można by było przenosić! W moich utopijnych myślach wiosna i lato trwają cały rok, nawet deszcz i zachmurzone niebo mają teraz swój urok...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Maks, lato darzy nas słońcem i ciepłem, a natura całym swym pięknem! I masz rację o tej porze roku nawet deszcz i chmury niestraszne. Popatrz, dla mnie też wiosna i lato mogłyby trwać cały rok. Dlatego najlepiej czułabym się w klimacie śródziemnomorskim 😉
UsuńPosyłam Ci moc serdeczności!
Wszystkie kwiaty wyglądają bajecznie i z powodzeniem mogłyby ze sobą konkurować o palmę pierwszeństwa w Twoim ogrodzie. Jest cudowny i niezwykle kolorowy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKarolinko, chodzę wokół nich - chucham i dmucham ;-)) A tak na serio, to przyjemność spędzać czas w otoczeniu kwiatów, dlatego na bieżąco reaguję na ich potrzeby - pielęgnacji, podlewania itp.
UsuńDziękuję Ci za serdeczne odwiedziny i ślę najczulsze pozdrowienia!
Anitko, chyba się domyślasz, że siedzę na tym Twoim wpisie już od długiego czasu? I czytam, czytam... oglądam, oglądam... Przecudne zdjęcia i właściwie sama nie wiem, które najpiękniejsze. Róże zjawiskowe i choć nie są to kwiaty z pierwszych pozycji moich ukochanych, to u Ciebie wyglądają zjawiskowo.
OdpowiedzUsuńLiliowce też bardzo lubię, bo choć pojedyncze kwiaty kwitną krótko, tak jak piszesz, to jest ich tyle na gałązce, że codziennie w czasie kwitnienia jakiś kwiat zdobi rabatę. I kosmosy... też uwielbiam, są takie ulotne i eteryczne z tymi swoimi koperkowymi listkami :)
Natomiast oglądając Twoje fotki zakochałam się w białym przetaczniku kłosowym, taka ilość niałych kwiatów wygląda doskonale.
Cudowny post, z pewnością tu jeszcze wrócę pooglądać sobie te wszystkie piękności jeszcze raz :) Serdecznie Cię pozdrawiam.
Iwonko, kto zrozumie mnie lepiej w mych ogrodowych sukcesach i porażkach, czy namiętnym fotografowaniu każdego kwiatka ;-)) Ileż radości dają nam te nasze rabatki i ogrodowe zakątki! To zrozumiałe, że większość kwietnych ślicznotek budzi nasz zachwyt. Dlatego postarałam się wprowadzić jak największą różnorodność, zwłaszcza na rabacie bylinowej i uwielbiam obserwować, jak kwiaty sobie radzą. Czy warunki, które im stworzyłam są w stanie wydobyć całe ich piękno... I zawsze jest to wielka niewidoma, jak np. z przetacznikami. Już dwa - różowy i fioletowy - zaginęły bez wieści ;-)) czyli prawdopodobnie wymarzły, bo nie wybiły na wiosnę. Nie okrywam bylin na zimę, uważam, że muszą sobie poradzić same. Ten biały przetacznik jest wystarczająco silny, bo to już trzeci sezon cieszy mnie swym kwitnieniem i cudnie rozwesela zieleń roślin. Zatem Iwonko, polecam Ci tę białą odmianę!!! A póki co, to wracaj do mnie jak najczęściej, kwiaty aż proszą się, by je podziwiać :-))
UsuńPrzesyłam uściski i pozdrowienia!
Ten biały musi być mój, zakochałam się w nim na zabój, znowu tu siedzę i go oglądam :) Fioletowy mam, jakoś na razie nie wymarzł i wychodzi co roku. Ja też bylin nie okrywam, nie byłabym nawet w stanie okryć wszystkich.
UsuńSerdeczności dla Ciebie i Twoich cudownych roślinek!!!
To przyjemność Iwonko gościć Cię, więc zostań jak najdłużej! Może coś jeszcze poza białym przetacznikiem skradnie Twoje serce ;-))
UsuńŻyczę Ci pięknych chwil na kolejne lipcowe dni!
Anitko kochana, jesteś jak najbardziej rozgrzeszona ze swojej ograniczonej obecności w sieci. Doskonale Cię rozumiem, bo i ja staram się wycisnąć to lato niczym cytrynę - jeśli tylko pogoda pozwala, przenoszę swój żywot do ogródka. Nie jest tak piękny i okazały jak Twój, ale jest w nim miarę kolorowo: relaksuje mnie widok kwiatów, przylatujących do nich pszczół (trzeba je wspierać), czy nawet szpaków i innego ptactwa. Czasami nawet zdarzy się, że po niebie przeleci mewa, a wtedy zawsze ekscytuję się niczym dziecko na widok cukierka, bo mewy kojarzą mi się z ukochanym oceanem/morzem :)
OdpowiedzUsuńNaparstnice spotykam czasami w... przydrożnych rowach :) Zawsze lubiłam ich widok, piękne są. A ta jarzmianka skradła całe show dzisiaj - chyba nigdy wcześniej nie widziałam jeszcze tak wysublimowanego, a może raczej wyrafinowanego kwiatu :) Prawdziwe dzieło natury. Nieustannie zachwyca mnie piękno tego świata!
Kochana, pamiętam o tym Twoim urlopie - baw się cudownie, odpoczywaj, ciesz życiem. I wróć do nas cała i szczęśliwa :) Już nie mogę się doczekać zdjęć i wrażeń z Twojej wyprawy!
Pęknie dziękuję Ci za zrozumienie... i choć widok monitora budzi niechęć, to jak mam się tu nie pojawiać, gdy odwiedzają mnie moi blogowi przyjaciele ze wsparciem, z serdecznym słowem :-)) Bardzo szanuję to, że poświęcacie mi swój czas, że podzielicie się własną refleksją sprawiając mi w ten sposób mnóstwo radości!
UsuńI wiesz, dziś też "wyciskałam" z tego pięknego letniego popołudnia jak najwięcej ;-)) "Leżakowałam" w ogrodzie, jak stare wino i tylko skrzeczące sroki przerywały cudowną, błogą ciszę, a potem poszłam na długi spacer z naszą kochaną labladorką, więc jest dobrze :-)) Perspektywa, że pozostał mi tylko tydzień pracy przywraca radość... do tego stopnia, że stargałam wieczorem z poddasza walizkę i przygotowałam już sobie trochę rzeczy na wyjazd, bo to już 16 lipca, czyli naprawdę niedługo! Dlatego dziękuję Ci Kochana za moc serdecznych życzeń. Jeszcze jeden post opublikuję przed wyjazdem i będę czujna, co słychać U Ciebie, więc do usłyszenia ;-))
Dołączam uściski i pozdrowienia!
Jesteś przesympatyczną osobą, droga Anito, i bardzo doceniam tę Twoją życzliwość do czytelników. Odwiedzanie Cię jest dzięki temu ogromną przyjemnością. Lubię się ogrzewać w Twoim cieple i bardzo lubię Twój styl pisania postów i komentarzy - widać, że wkładasz w nie serce :)
UsuńWiesz... uważam, że jaką energię wysyłam ludziom, to taka też do mnie wraca. Dlatego staram się zawsze z uśmiechem i życzliwością budować relacje z innymi i to naprawdę działa ;-)) Tu w blogosferze otrzymuję moc wsparcia i serdeczności, więc ta przestrzeń jest dla mnie wspaniałą strefą komfortu. Jesteś najwspanialszym dowodem na to jak siostrzane dusze można tu spotkać, świetnie się rozumieć i chcieć tę relację pielęgnować :-))
UsuńŻyczę Ci pięknej niedzieli!
Anitko ja już byłam u Ciebie kilka razy, ale komentarz piszę teraz, bo nie mogę pisać dłuższych komentarzy w telefonie. Jestem nieustannie zauroczona Twoim bajecznym ogrodem. Nawet nie wiem którą roślinę wyróżnić, bo wszystkie są tak piękne i dorodne, że oglądam je po kilka razy. Już kiedyś pisałam, że róża jest w moim rankingu nr 2. U Ciebie są tak urodziwe, że trudno się napatrzeć. W naszym ogrodzie rosną podobne rośliny, ale U Ciebie są takie okazałe. Mimo usilnych starań w naszej kiepskiej ziemi, inwazji ślimaków i nornic są biedniutkie i niekiedy żegnam się z nimi z bólem. I jeszcze jedno masz taki talent do łączenia ze sobą różnych gatunków roślin, że ogląda się je jak piękny, subtelny, kolorowy obraz. Gratuluję!!!! Pozdrawiam jak najserdeczniej:):):)
OdpowiedzUsuńJaneczko, tym bardziej doceniam każde pozostawione tutaj u mnie słowo i za to dziękuję!
UsuńOgród jest dla mnie najpiękniejszym i najbardziej wdzięcznym zajęciem po pracy, którą choć bardzo lubię, to niesie ze sobą sporo odpowiedzialności i bywa obciążająca z uwagi na problemy, z jakimi pracujemy. Pewnie dlatego z taką pasją i troską oddaję się tej cząstce natury. Uwielbiam obserwować, jak wraz z upływem czasu zmienia się ogród i chwytać w kadrze ulotną urodę kwiatów, które wymagają systematycznej pielęgnacji, podlewania, ale i czujności, czy jakieś szkodniki lub choroby nie próbują ich zaatakować. Wiesz najlepiej z iloma przeciwnościami musimy się mierzyć w naszych ogrodowych zakątkach ;-))
Mimo tak trudnych warunków glebowych, Twój ogród i pokaźny warzywnik budzą mój zachwyt i podziw, bo utrzymanie rośliny w tak dobrej kondycji wymaga ogromu pracy!
Dziękuję za moc serdeczności! Przesyłam najcieplejsze letnie pozdrowienia i życzenia miłego weekendu!
Gorgeous border roses, Anita. I like that they have a lot of inflorescences and they bloom for a long time and are not afraid of rain. Your daylilies are also very attractive, especially Mini Pearl. My foxgloves also self-seed, in different shades. Wonderful June garden!
OdpowiedzUsuńDear Nadezda!
UsuńThere's so much going on in the garden in summer...
I've just published a post about June flowers, and I'm already preparing another one, because July also has its blooming stars. Especially since I'm leaving for two weeks in the middle of the month and I wouldn't have time to summarize what happened in the July garden. That's why I'll do it before I leave. I invite you to this photo report today :-))
Have a nice Sunday!
Cudnie, moje klimaty:)
OdpowiedzUsuńUśmiechnę się do Ciebie i o nasionka Jarzmianki poproszę:)
Serdeczności moc zostawiam:)
Morgano, jarzmianka tak cudownie prezentowała się początkiem czerwca a teraz pozostało po niej wyłącznie wspomnienie... i te fotografie. Przekwitłe kwiatostany już ścięte, więc bardzo mi przykro, ale nasionek w tym sezonie nie pozyskam. Kupiłam ją jaką bylinę w donicy, a ona z każdym rokiem kwitnie coraz obficiej. Jeśli więc przyszłej wiosny przypomnisz mi o nasionkach, chętnie je dla Ciebie zbiorę i prześlę :-)) A dziś pozdrawiam najserdeczniej i dziękuję za odwiedziny!
UsuńOch, Anito, z ogromną przyjemnością oglądam Twoje ogrodowe piękności i przyznaję, że zdjęcia oddają ich urok. Podziwiam róże, które kaleczą, ale i tak je kochamy. Zachwyciła mnie jarzmianka, ale już wszystkie miejsca mam zajęte. Każdy ogrodnik w końcu dobija do " ściany" i tylko patrzenie na kwiaty musi wystarczyć.
OdpowiedzUsuńWyjaśniłas nazwę kosmosów, a warszawianki są stąd, że to były pierwsze kwiaty, które zakwitly wsrod ruin Warszawy.
Pozdrawiam.:)
Dziękuję Celu :-)) Rozumiem ten stan, gdy już nie ma miejsca w ogrodzie. U mnie pojawia
Usuńsię coś nowego tylko, gdy któraś z roślin "dokończy żywota," ale jest pewien mały wyjątek!
JEŻÓWKI - tak je uwielbiam, że zawsze gdzieś "wcisnę" na rabacie bylinowej.
Historia kosmosów pokazuje, że warto je mieć w przydomowym ogródku...
Przesyłam moc letnich pozdrowień!
Kochanie!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za słowa zatroskania. Gdy je czytałam na jednej z wysp, ze wzruszenia popłynęły mi łzy.
Anitko! jestem zakochana w Twoim blogu, zdjęciach i oczywiście w kwiatach. Muszę się jeszcze dosmakować Twoim pięknym postem, więc będę u Ciebie jeszcze, pewnie nie raz.
Ściskam mocno:)
Droga Łucjo... naprawdę się martwiłam, ale ogromnie się cieszę, że intuicja mnie nie zawiodła. Mam nadzieję, że to był dla Was cudowny czas i wspaniały urlop :-))
UsuńŚciskam Cię mocno, pozdrawiam gorąco i do usłyszenia!
Cudowna ogrodowa opowieść... uwielbiam takie posty:) Piękne zadbane rośliny, u mnie w tym roku ślimaki poczyniły duże spustoszenie na rabatach, wiele kwiatów nie miało szansy zakwitnąć...Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Aniu za te piękne słowa, bo uważam, że moje posty są za długie... ale tak kocham kwiaty, że nie umiem sama ograniczyć się w wyborze zdjęć... najchętniej opublikowałabym wszystkie ;-)) Niszczycielskie ślimaki to zmora naszych ogrodów, dlatego przed zmierzchem i po każdym deszczu robiłam obchód, by wyzbierać te intruzy...
UsuńPrzesyłam moc serdecznych pozdrowień!
Droga Anitko!
OdpowiedzUsuńDopiero dzisiaj, tak na spokojnie rozkoszuję się widokiem Twoich przepięknych kwiatów. Wcześniej, kilka razy podziwiałam je w telefonie. Jarzmianka zdobi Twój ogród kolejny rok. To piękna, przykuwająca uwagę bylina o zjawiskowych kwiatach. Z resztą, wszystkie kwiaty i zdjęcia u Ciebie zasługują na szczególną uwagę.
W poniedziałek przylecieliśmy z Neapolu, a wczoraj miałam dwie wizyty u lekarzy. ( Szczepienie p/tężcowi i p/wściekliźnie) Wyobraź sobie, że w niedzielę na Capri w Ogrodach Augusta podrapał a może ugryzł mnie kot. Wg relacji dwóch Angielek był to kot. Ja w pierwszej chwili sądziłam, że ukąsiła mnie żmija. Całej akcji nie widziałam ale moje nogi były całe zakrwawione i budziły spore zainteresowanie. Ranki zdezynfekowałam ale podobno była to zła decyzja. Powinnam obmyć wodą. Taki cudowny urlop zakończył się niemiło.
Droga Anitko! Przed Tobą urlop. Życzę Ci niczym niezmąconej radości, podróży bezpiecznej, ale pełnej niespodzianek, i niech ta podróż przyniesie Ci same niezapomniane wrażenia.
Ściskam mocno i serdecznie pozdrawiam:)
Kochana Łucjo, to przykre, co Cię spotkało na Capri. Zupełnie nie do przewidzenia są tego typu sytuacje, a urlop powinien byś czasem spokojnego, radosnego wypoczynku... No właśnie... Gdy przeczytałam wczoraj Twój komentarz i kończące go życzenia, łzy same mi płynęły i nie byłam w stanie nic wczoraj odpisać... bo zamiast radości z planowanej, wymarzonej podróży, mój wyjazd stanął wczoraj pod znakiem zapytania... Bardzo znane biuro podróży przygotowało dla mnie druzgocącą "niespodziankę" żądając na 6 dni przed wylotem dopłaty w kwocie 3 tys. złotych do pokoju jednoosobowego, bo nie znaleźli żadnej innej, samotnie podróżującej pani na dokwaterowanie do pokoju dwuosobowego. Zatem zamiast radości i ekscytacji towarzyszącej tak dalekim podróżom czeka mnie spór z biurem, bo dziś otrzymałam telefon, że nie zamierzają ustąpić z tego roszczenia. Nie chcę nawet wspominać, ile kosztował mnie ten wyjazd, bo dalece przekroczył granice zdrowego rozsądku, ale uznałam, że mam prawo do takiego "szaleństwa", które sama sobie sfinansowałam jako prezent na 50-te urodziny. Tak więc jest to radość przez łzy...
UsuńŻyczę Ci Kochana zdrówka i najcieplej pozdrawiam!
Droga Anitko!
UsuńNawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo Ci współczuję. O takiej ewentualności B.P. powinno poinformować Cię dużo wcześniej. Właściwie przy zawieraniu umowy. Nie mają sobie nic do zarzucenia? Trzy tysiące zł. jako dopłata do pokoju jednoosobowego? czy to nie jest kwota zawyżona? chyba, że codziennie będziecie zmieniać hotele? a może lecisz do Australii lub Nowej Zelandii, tam ponoć hotele są dosyć drogie. Mocno wierzę, że z Mężem rozwiążecie ten problem, czego Ci życzę z całego serca.
Kochanie, ściskam Cię mocno i serdecznie pozdrawiam.
Łucjo, biuro nie poinformowało mnie, że mogą żądać dopłaty, jeśli nie znajdą kogoś na dokwaterowanie, ale teraz już nie sposób im tego udowodnić, bo przecież nie mam nagranej tej rozmowy. Od razu wyraziłam swoje stanowisko, że przy tej konfiguracji wycieczki nie będę mogła ponieść takich kosztów, dlatego od razu wybrałam wariant z dokwaterowaniem. Niestety w umowie drobnym maczkiem jest zapis, że zgadzam się uiścić tę dopłatę... ale w warunkach umowy jest też zapis, że biuro może wystąpić do mnie z takim roszczeniem najpóźniej 7 dni przed wyjazdem. Powiadomili mnie na 6 dni przed i tu uważam, że to oni nie dotrzymują warunków umowy. Niestety dziś przed północą otrzymałam email, który jest zwykłym szantażem. Otóż podtrzymują swoje żądanie dopłaty strasząc mnie, że brak wpłaty potraktują jako rezygnację z wyjazdu. Zatem zamiast przygotowywać się do podróży życia, w poniedziałkowy poranek udam się po pomoc do Powiatowego Rzecznika Praw Konsumentów, by wyjaśnił mi mój status w tej sprawie.
UsuńDziękuję Ci za słowa otuchy...
Anitko, pięknie piszesz o swoich kwiatach, więc z przyjemnością czytam ten post. Do tego wspaniale kwitną Twoje róże, liliowce, dzwonki, kosmosy, przetaczniki i wszystkie inne piękności, które zaprosiłaś do swojego wspaniałego ogrodu. Czasem jednak jakaś roślina z różnych powodów nie czuje się u nas dobrze albo coś ja podgryza. U mnie na przykład nie chcą rosnąć sasanki, choć starałam się zapewnić im jak najlepsze warunki.
OdpowiedzUsuńRozumiem że po wielu godzinach siedzenia przy komputerze nie masz już sił na odwiedzanie blogów - to ma być przyjemność, a nie robienie czegoś za wszelką cenę. Ciesz się latem i ogrodem, a urlop niech będzie kolejnym spełnionym marzeniem, pełnym wspaniałych przeżyć. Przesyłam uściski i pozdrawiam :)))
Lusi, te kwiaty oddają nam całe swoje piękno, więc nie sposób się nimi nie zachwycać!
UsuńI popatrz podobnie, jak u Ciebie, u mnie również sasanki się nie przyjmą. Mam za ciężką ziemię w ogrodzie, a dla wielu roślin to warunki "zabójcze." Dlatego wiele prób za mną, wiele porażek, ale są na szczęście rośliny, które przyjęły się i z roku na rok cieszą mnie swym urokiem.
Wiesz, faktycznie odczuwam już duże zmęczenie, dlatego ograniczyłam swoją obecność w internecie. Ponadto wczoraj - jak grom - dotarła do mnie wiadomość, że biuro podróży obciążyło mnie dodatkowymi, sporymi kosztami za pokój jednoosobowy. Mogli to zrobić do 7 dni przed wyjazdem, zrobili na 6 dni, więc czeka mnie spór i stres, bo 3 tys. złotych nie jest dla mnie kwotą symboliczną, by ot tak zażądać jej od klienta na kilka dni przed wylotem... Wybacz, ale zamiast radości przepełnia mnie dojmująca gorycz...
Przesyłam najczulsze pozdrowienia.
Wcale się nie dziwię Twojemu rozgoryczeniu - kwota niebagatelna. A informowanie klienta w ostatniej chwili przed wyjazdem jest po prostu nieuczciwe. Pozdrawiam Cię najserdeczniej i życzę mimo wszystko spokojnego i udanego urlopu.
UsuńLusi i jak tak uważam. Naprawdę czuję się oszukana, bo gdybym od razu została poinformowana w biurze, że bez względu na moje stanowisko w tej sprawie, to i tak ostatecznie mogę zostać obciążona kosztami pokoju jednoosobowego, to wybrałabym inną wycieczkę lub inny kierunek, w którym dopłata do "jedynki" jest niższa, niż 3 tys. złotych, tak jak to robiłam dotychczas podczas samodzielnych wyjazdów...
Usuń