WŁOCHY – zapraszam na wyspę Capri.

Rozsławiona przez artystów, uwielbiana przez turystów.

Artyści przez pokolenia rozsławiali tę czarującą wyspę w literaturze, malarstwie,
muzyce, ale jedynym sposobem, aby doświadczyć magii Capri,
jest zobaczyć ją osobiście. Odpoczywając w regionie Kampanii
postanowiłam skorzystać z tej okazji, dlatego chętnie
podzielę się z Wami wrażeniami z tej podróży.
Zdecydujecie, czy było warto…
Sam rejs na Capri wzdłuż Wybrzeża Amalfitańskiego jest fascynujący, ze
względu na malownicze krajobrazy i położone na skalistych stokach
wybrzeża, bajecznie kolorowe i niezwykle piękne miasteczka.
Wizytówką wyspy są wystające z morza, charakterystyczne
formacje skalne – Faraglioni.



Capri położona jest w Zatoce Neapolitańskiej, na Morzu Tyrreńskim
w archipelagu Wysp Kampańskich. Do portu Marina Grande
 przypłynęliśmy promem z Salerno.




Gwarny i tętniący życiem port wita podróżnych.




Można zatrzymać się w portowej tawernie na wspaniałą,
orzeźwiającą granitę z tutejszych cytryn…



lub przekąsić co nieco w restauracji lub pizzerii.


Kuszą również liczne sklepy z pamiątkami: ręcznie
wyrabianą ceramiką, dzwonkami z Capri, oryginalną biżuterią.
Mnie natomiast najbardziej spodobała się ławeczka, absolutnie
kunsztownie wykonana z jednego pnia drzewa.



Okolice portu są zapowiedzią tego, jakie skarby natury
skrywa wyspa (temu poświęcę osobny post) -
skąpana w zieleni i wielobarwnych kwiatach.



 Otoczona morzem, które mieni się chyba wszystkimi
odcieniami lazuru, turkusu, szafiru, błękitu.



Życie na wyspie skupione jest wokół dwóch głównych miast Capri i Anacapri,
co pięknie zilustrowano na poniższej, ręcznie malowanej mapie.



Do centrum miasta Capri można dostać się kolejką Funicular -
poniżej na środku zdjęcia, jej czerwone wagoniki mkną po szynach.
Jednak kolejka do kolejki jest tak długa, że warto rozważyć inny,
alternatywny środek transportu.



Dla mnie zaskakujące były pojazdy poruszające się po wyspie.
Drogi są tam bardzo ciasne, więc i samochody odpowiednio do nich
zminimalizowane - niezwykle wąskie. Myślałam, że pęknę ze śmiechu, gdy
zobaczyłam symboliczne, malutkie i wąziutkie „wozy” straży pożarnej.
Tymi sikawkami mogliby co najwyżej podlać ogród, niż cokolwiek ugasić.
Niestety nie zdążyłam zrobić zdjęć, bo tylko przejeżdżaliśmy obok
posterunku straży. Po wyspie przemieszczaliśmy się busem. 
Na jednym z odcinków ruchliwej drogi było tak wąsko, że
zmieścić mogło się tylko jedno auto, dlatego policjant
sterował ruchem. Dodam tylko, że turysta nie może
poruszać się po wyspie własnym samochodem
(który mógłby dotrzeć na promie), a jedynie
transportem publicznym lub prywatnym.



 W zabudowie wyspy dominują eleganckie hotele…


wille pod wynajem...


oraz prywatne rezydencje. Ta na poniższym zdjęciu, wyróżniająca się
spośród pozostałych kolorem wyblakłej czerwieni, należała do
noblisty Emila von Behringa. W latach 1909-1911 mieszkał
w niej rosyjski pisarz Maksym Gorki.



Podczas spaceru w różnych zakątkach wyspy,
spotkać można oryginalne rzeźby.



Zwiedzanie wyspy rozpoczęliśmy od stolicy czyli Capri.
Centrum skupia się na Piazza Umberto I, zwanym również Piazzetta.
Plac wypełniony jest gwarnymi kafejkami i restauracjami. 



Ponad placem wznosi się wieża dzwonnicy. 


W bliskim sąsiedztwie i ciasnej zabudowie placu wyróżnia się
XVII - wieczny, barokowy kościół San Stefano



Z głównego placu mamy do wyboru różne trasy spacerowe,
bardzo atrakcyjne widokowo. My wyruszyliśmy w kierunku
położonych na wzgórzu słynnych ogrodów Augusta. 



Mijając po drodze eleganckie butiki i restauracje…


wyszliśmy naprzeciw najbardziej ekskluzywnego hotelu na wyspie – Quisisana.
  Wywieszone flagi informują, z jakich krajów goście aktualnie rezydują w hotelu.
Pierwsza z prawej świadczyła o obecności
rodaków w tej świątyni luksusu. 



Ukryta w zieleni i kwiatach Kartuzja San Giacomo pierwotnie służyła zakonnikom
jako klasztor. Na przestrzeni wieków była grabiona przez piratów, trawiona
przez pożar a dzieło zniszczeń dopełniła II wojna światowa.
Odbudowana, obecnie służy jako biblioteka i muzeum.



Spacerowaliśmy w kierunku ogrodów a w powietrzu unosił się
kuszący, elegancki zapach ze znanej, lokalnej perfumerii Carthusia,
gdzie wytwarza się perfumy według dawnych receptur
opracowanych przez Kartuzów w XV wieku.



Esencje zapachów można powąchać przechodząc obok perfumerii, bo na
zewnątrz umieszczone są pojemniki z poszczególnymi aromatami.
Większość zapachów powstaje w oparciu o zioła i kwiaty
rosnące na Capri, m.in. dzikie goździki, rozmaryn.




Docieramy do Ogrodów Augusta, gdzie za symboliczne 1 € od osoby
(wynagrodzenie dla ogrodnika) można podziwiać spektakularne 
krajobrazy w otoczeniu bajecznie kolorowej roślinności.






Z ogrodów pod wapienne klify prowadzi licznymi zakosami historyczna,
brukowana droga –
Via Krupp, która łączy Capri z niewielkim portem 
Marina Piccola. Droga została ufundowana przez niemieckiego
magnata stalowego Friedricha Alfreda Kruppa, który chętnie
spędzał na Capri nie tylko wakacje i zamieszkiwał
w legendarnej Quisisanie.



Ze względu na swe walory oraz śródziemnomorski klimat, Capri od zawsze
odwiedzana była przez wielkich i możnych tego świata. Począwszy od
cesarzy rzymskich, poprzez pisarzy, ludzi kultury, nauki, polityki.
Dlatego wokół wyspy cumują niezliczone ilości
prywatnych statków, łodzi, motorówek.



Z Capri udaliśmy się busem w podróż na przeciwległą
część wyspy – do Anacapri.


W Anacapri osiedlił się niegdyś szwedzki lekarz i pisarz Axel Munthe (1857-1949).
 Na ruinach starej kaplicy wybudował Villę San Michele,
w której obecnie mieści się muzeum.




Najwyższy szczyt wyspy to Monte Solaro (596 m n.p.m.), na który można
dostać się z Anacapri pieszo lub wyciągiem krzesełkowym.



Z uwagi na panujący upał oraz ograniczony czas, jakim dysponowaliśmy
na zwiedzanie wyspy, wyciąg okazał się dodatkową atrakcją.



Ta podróż w jedną stronę trwała ok. 15 minut, a towarzyszyły
nam - miły wiatr i cudowne widoki wokół. 



Z wierzchołka rozpościera się oczarowująca
panorama południowych Włoch. 



Capri oraz słynne skały Faraglioni na pierwszym planie…


…oraz w dalszej perspektywie Półwysep Sorrento.


Żegnamy Capri, bo nasz prom wyruszał w drogę powrotną do Salerno.


Ostatnie spojrzenia na port Marina Grande


oraz oddalającą się wyspę.


Życzę Wam udanego weekendu a także cudownych,
wakacyjnych i urlopowych podróży.

Anita

Komentarze

  1. Cóż można napisać.... zdjęcia tak piękne, widoki tak zachwycające, że w jednej sekundzie chciałabym się tam znaleźć. Coś pięknego <3
    Pozdrawiam ciepło, Agness:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wizytę i miłe słowa Agness. Istotnie, wyspa jest niezwykłej urody, dlatego jest fantastycznym, fotograficznym plenerem. Życzę Ci serdecznie, abyś mogła zwiedzić ją osobiście. Przesyłam gorące pozdrowienia :-)

      Usuń
  2. Piękne zdjęcia, Anitko i dzięki nim czuję, jakbym tam była :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lusi, bardzo dziękuję za te słowa. Cieszę się ogromnie, bo oznacza to, że relacja z podróży jest nie tylko dla mnie piękną pamiątką, ale również może sprawić choć odrobinę przyjemności moim Czytelnikom. Uściski :-))

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Stary cmentarz w Rzeszowie.

Santiago – kosmopolityczna stolica Chile.

Kolej gondolowa nad Soliną…

Kanon kobiecego piękna – każda epoka ma swój własny…

Bieszczadzka Kolejka Leśna...

Choinka w starym stylu…

Życzenia nadziei, wiary i miłości w epidemii bezsilności…

Klejnoty Luwru – Dział Rzemiosła Artystycznego.

WIEDEŃ – dawne rezydencje cesarskie: Schönbrunn i Hofburg

Dynie Baby Boo z mojego warzywnika…