TATRY – od Doliny Białej Wody przez Polski Grzebień do Doliny Wielickiej.

W poprzek Tatr Słowackich.
Zapraszam Was na niezwykłą całodniową wyprawę w poprzek Tatr, w całości
leżących po stronie słowackiej, w otoczeniu jesiennych krajobrazów.
Ta górska eskapada była inna, niż dotychczas, bo w towarzystwie
świetnej ekipy, z którą dzielę życie zawodowe.


Inna, również z tego powodu, że powiększyła się na szlaku
o kolejnego miłośnika gór (ale o tym za chwilę).
Wyruszyliśmy 7 – osobową grupą…


tuż za przejściem granicznym na Łysej Polanie.
Za mostem skręciliśmy w prawo, na niebieski szlak w szeroką,
szutrową drogę prowadzącą do Doliny Białej Wody


Po prawej stronie towarzyszył nam potok Biała Woda, który
po połączeniu się z Rybim Potokiem tworzy rzeczkę Białkę.


Potok Biała Woda stanowiący granicę pomiędzy Polską i Słowacją,
jest też symboliczną granicą między dwoma jakże odmiennymi światami.
Po stronie polskiej tłumy turystów podążały w kierunku Morskiego Oka.
Po stronie słowackiej poza nami pustka i absolutna cisza i spokój.


Po około 40 minutach dotarliśmy do rozległej Polany Biała Woda.
Widok z polany (w pogodny dzień) należy do jednego z bardziej atrakcyjnych,
obejmując grań Tatr Wysokich od Gerlacha po Dolinę Roztoki. 


Na polanie stoi leśniczówka…


Są ławki, stół i studnia z górskim źródłem. 


Za polaną ścieżka wkracza do lasu, gdzie królują dostojne świerki… 


oraz mchy, które bujnie i malowniczo porosły
na mniejszych i większych głazach. 


Moją ciekawość wzbudziły porosty zwisające z gałęzi świerka,
czyli brodaczka zwyczajna objęta częściową ochroną gatunkową. Jest
wyjątkowo wrażliwa na zanieczyszczenia powietrza. Znajduje się na
Czerwonej liście roślin i grzybów w Polsce, jako gatunek narażony
na wymarcie. Jej obecność w tatrzańskim krajobrazie dobrze
rokuje i świadczy o jakości powietrza… 


Gdy tak sobie w wesołej gromadzie wędrowaliśmy, ktoś pozdrowił nas
miłym górskim „cześć”. Potem od słowa do słowa i tak oto nasza
grupa powiększyła się o jeszcze jedną osobę. Jak się potem
okaże, Bogdan stanie się dobrym duchem całej wyprawy.  
Tymczasem las ukazał nam niesamowite widoki. 


Szlak przebiegał bowiem u podnóża potężnego masywu Młynarza


W otoczeniu nieco ponurej i mrocznej aury dotarliśmy do
Polany pod Wysoką. To niewielka śródleśna łąka a zarazem
idealne miejsce na krótki biwak przed czekającą nas stopniową
wspinaczką w górę. Wokół czerwieniły się jarzębiny i czarowały
jesienną szatą drzewa u podnóży majestatycznych gór. 


Przed nami odsłonił się wodospad Kacza Siklawa, opadający
progiem oddzielającym Dolinę Białej Wody od Doliny Kaczej. 


Wędrowaliśmy wśród traw i kosodrzewin z coraz piękniejszymi widokami.
Warto było spojrzeć za siebie na wspaniale prezentujące się urwiste
ściany Młynarza (po lewej) górujące nad Doliną Białej Wody. 


Powoli zdobywaliśmy wysokość, by wyjść ponad granicę regli. 


Szlak zbliżył się do płynącego licznymi
kaskadami Litworowego Potoku


Potok żwawo spływał po skałach, by
w pewnym momencie przeciąć nam drogę. 


Dolina Kacza otworzyła przed nami skaliste i dzikie oblicze.
W swym dolnym piętrze wśród kosodrzewin skryła Zielony Staw Kaczy


Szlak kluczył wygodnymi zakosami i takie widoki
pozostały za naszymi plecami…


Zawalone rumowiskiem skalnym… 


górne piętro Doliny Kaczej znajduje się u podnóży
Zadniego Gerlacha i sąsiadujących z nim szczytów. 


Ścieżka pięła się mocno w górę…


by doprowadzić nas na stromy próg, za którym
skrywała swe piękno Dolina Litworowa


Miło było odpocząć, wpatrując się
w spokojną toń Litworowego Stawu


Staw posłużył nam jako plener do wspólnego zdjęcia – pamiątki
z niezwykłej górskiej eskapady, w powiększonym 8-osobowym składzie.
Pośrodku grupy – Bogdan – nasz kompan poznany na szlaku. 


Ta wygodna, kamienna ścieżka wiodła w kierunku
Kotła pod Polskim Grzebieniem. 


Stopniowo nabieraliśmy wysokości, zostawiając za sobą
turkusowe wody Litworowego Stawu, które pięknie
kontrastowały z jesiennym kolorem traw. 


Gdy osiągnęliśmy próg Kotła pod Polskim Grzebieniem, tak malowniczo
prezentowała się widziana z góry Dolina Litworowa ze swym stawem. 


Teraz mogłyśmy się beztrosko powygłupiać. 


Ruszyliśmy w kierunku Przełęczy pod Polskim Grzebieniem. 


Wydawać by się mogło, że przełęcz jest na wyciągnięcie ręki, ale
jak się potem okaże, sporo zakosów przyjdzie nam jeszcze pokonać. 


Tymczasem dotarliśmy do kolejnego zbiornika wodnego.
To Zmarzły Staw pod Polskim Grzebieniem. 


Powyżej stawu czekało nas trochę skalnej gimnastyki
i pierwsze na szlaku przywitanie z łańcuchami. 


Znaki miłościwie oznajmiły, że do przełęczy
pozostało nam jedynie 15 minut. 


Czekało nas mozolne podejście w górę, ale ta drewniana,
drabiniasta konstrukcja, była bardzo pomocna w przejściu stromego
odcinka pełnego drobnych, obsypujących się kamieni. 


Ten sam stromy odcinek szlaku, ale widziany już z góry. 


Dreptaliśmy w kierunku obranego celu, a przed nami
ukazały się zwaliste ściany Małej Wysokiej. Ten szczyt
o wysokości 2429 m. położony jest w głównej grani Tatr,
pomiędzy przełęczami Polski Grzebień i Rohatka. 


Osiągnęliśmy wysokość 2200 m. i pogrążona w chmurach
przełęcz Polski Grzebień została przez nas zdobyta. 


Po przerwie na posiłek musieliśmy się żwawo zwijać z przełęczy, bo
zimny wiatr stał się mocno uciążliwy, a niski pułap chmur nie nastrajał
optymistycznie i mocno ograniczał widoczność okolicznych szczytów.
Mimo, że potężny Gerlach (2655 m.) opada swoimi zboczami w kierunku
Doliny Wielickiej, to przy tej pogodzie mogliśmy go zobaczyć co najwyżej
oczami wyobraźni. Tymczasem długa Dolina Wielicka zapraszała w swe progi.


Najpierw jednak zostaliśmy wystawieni na próbę na łańcuchach,
ułatwiających pokonanie górnej partii doliny. Warto zaznaczyć, że przy tak
licznej grupie, w której każdy z nas miał inne doświadczenie górskie, tego
typu przeszkody budzą określone emocje. Dlatego w tym miejscu wielkie
podziękowania należą się Bogdanowi, który tak skutecznie wpłynął na
morale grupy, że mimo ekspozycji, łańcuchów, klamer i trudności
w znalezieniu podparcia dla stóp, cała nasza 8 - osobowa ekipa
bezpiecznie pokonała eksponowany odcinek. 


Bogdan cały czas służył pomocną dłonią
i asekurował nas na stromej ścianie.

Pozostała część szlaku to wędrówka wygodnym
chodnikiem skalnym w niższe partie doliny. 


W środkowej części doliny, turkusem wód
czarował Długi Staw Wielicki… 


położony u stóp masywu Gerlacha.


Niebo pokryły ciężkie, ciemne, złowieszcze chmury,
ale ja stałam jeszcze na suchych głazach…


Niestety prognozy zapowiadające deszcz sprawdziły się i spadła na
nas rzęsista ulewa. Wtedy dostaliśmy takich ruchów, jakby nas pogoniła
niedźwiedzica broniąca młodych zwłaszcza , że do hotelu górskiego -
Śląski Dom
(ledwo widocznego w strugach deszczu na zdjęciu
poniżej) położonego nad brzegiem Wielickiego Stawu
mieliśmy ok. 1 godziny, a chcieliśmy znaleźć w nim
schronienie i przekąsić coś na ciepło. 
 
 
Gdy opuszczaliśmy hotel górski, deszcz już nie padał,
wypogodziło się a zza chmur wyszło nawet słonko.
Dotarliśmy do urokliwej Wielickiej Polany. 


Jeszcze tylko ostatnie spojrzenia na pokonany odcinek szlaku.



I zejście do Tatrzańskiej Polanki, skąd odebrał nas bus.
Zmęczeni, ale szczęśliwi wyruszyliśmy w drogę powrotną do domu.

Według https://mapa-turystyczna.pl pokonaliśmy dystans 21 km.
Czas, jaki wskazywała mapa to 8:05 h. Wędrówkę rozpoczęliśmy wczesnym
rankiem, bo pogoda w tym dniu była niepewna, a prognozy przewidywały deszcz
w godzinach popołudniowych. Planowanie wycieczki z dużym wyprzedzeniem,
(co w naszym przypadku było konieczne przynajmniej z kilku powodów),
obarczone jest dużym ryzykiem ze strony kapryśnej górskiej aury.

Gorąco pozdrawiam, w szczególności wszystkich miłośników gór.
Anita

Komentarze

  1. Poczułem wielką przyjemność i nie ukrywam wzruszenie po przeczytaniu togo postu Anita.Biała Woda i Polski Grzebień to moje ukochane miejsca w Tatrach , co parę lat wracam na ten szlak. W ten dzień gdy razem z waszą świetną ekipą wędrowałem, dostałem to czego zawsze szukałem w górach , cudowne widoki , piękną naturę i co najważniejsze wyborne towarzystwo.To ludzie tworzą klimat w górach , tak według mnie.Dziękuję Anita Tobie,dziękuję Joasi świtnej terapeutce, Marcie , Małgosi i Małgosi , Anecie i oczywiście Grzegorzowi za tak wspaniały dzień, to było COŚ.
    SZACUN.Kłaniam się nisko pozdrawiam Bogdan i jak Bozia pozwoli to może jeszcze kiedyś " jak sie spotkomy to pudziemy se w hole"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bogdan, dziękuję za tyle ciepłych słów, przekazałam je również wszystkim osobom, które wymieniłeś. Sadzę, że w życiu nie ma przypadków i dlatego spotkaliśmy się tego dnia na szlaku mimo, że ilość napotkanych osób, aż do przełęczy można było policzyć na palcach jednej ręki !!! A propos ręki, na której miałam tego dnia wielkiego bąbla od oparzenia, to wiem, że nie mogłam pomóc komukolwiek na łańcuchach, bo z trudem ogarniałam mój bolesny problem. Pewnie pamiętasz, że niektóre osoby rozważały wycof spod przełęczy właśnie z powodu łańcuchów, a ja nie miałam prawa zmuszać nikogo do pokonania przeszkód, które dla kogoś mogły okazać się zbyt poważne. Nadal więc uważam, że tak podniosłeś morale grupy, że KAŻDY z naszej ekipy przeszedł przez przełęcz i mógł liczyć na Twoją pomocną dłoń na najtrudniejszym etapie tej wyprawy. Jak słusznie wspomniałeś, to ludzie tworzą w górach klimat i dlatego tak ważne jest z kim wędrujemy i to nie tylko po górskich szlakach.
      Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  2. Jestem pod wrażeniem Waszego zespołu, fantastycznych dziewczyn i dwóch Panów! Jesień w górach, to jeden z najpiękniejszych okresów w roku. Jesienne mgły dodatkowo dodają nieporównywalnego uroku. Droga Anito, przepiękna relacja i wspaniałe zdjęcia z wyjątkowych gór, które od lat przyciągają turystów z całej Polski a także z wielu krajów sąsiednich. Doskonale wiem, jak wielką przyjemność dają wędrówki po Tatrach i po urokliwych zakątkach gór.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Łucjo, dziękuję Ci za tyle ciepłych słów, bo rzeczywiście mam to szczęście pracować z fantastycznymi ludźmi, którzy nie boją się wyzwań. Dlatego ta wyprawa była dla mnie taka wyjątkowa - w świetnym towarzystwie, w ukochanych Tatrach. Wędrówki po górskich szlakach to zastrzyk energii i wspaniały, psychiczny odpoczynek. Typowo jesienna pogoda też dodała smaczku - momentami ponuro, mrocznie, w otoczeniu mgieł i chmur, ale przy tym intrygująco i nastrojowo.
      Łucjo, Twoje odwiedziny zawsze sprawiają mi wiele radości :-)))
      Cieplutko pozdrawiam i życzę Ci cudownego weekendu.

      Usuń
  3. Przepiękne zdjęcia z Tatr z mgiełką tajemniczości, widać że grupa zgrana i radosna czyli satysfakcjonująca wycieczka, choć wcale nie łatwa. Podziwiam i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe odwiedziny i serdeczne słowa. To prawda, że w tak zgranym towarzystwie oraz z nowym kompanem poznanym na początku szlaku, to była bardzo radosna wyprawa. Nawet deszcz nie popsuł nam humorów, bo hotel górski dał nam schronienie, gdy pogoda się załamała.
      Patrząc na zdjęcia, zgadzam się z Tobą, że jesienna aura owiała Tatry mgiełką tajemniczości.
      Pozdrawiam i życzę pięknego weekendu.

      Usuń
  4. Fantastyczna wyprawa. Szczerze podziwiam ponieważ ja sama raczej bym się na to nie porwała. Muszę mieć ładnie wydeptaną ścieżkę by chodzić po górach, a Wasza wyprawa do łatwych nie należała. Tym bardziej gratuluję pokonania własnych słabości:-)))
    Przy okazji dziękuję za cudowne zdjęcia. Jak się je ogląda ma się dużą ochotę samemu wybrać na taki szlak:-)
    Pozdrawiam serdecznie:-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anito dziękuję Ci za odwiedziny i tyle ciepłych słów :-))) Masz rację, że ta wyprawa nie należała do łatwych, głównie ze względu na dystans oraz łańcuchy przed i za przełęczą. Ich zadaniem jest pomóc turyście w pokonaniu trudniejszych odcinków. Niektóre osoby paraliżuje jednak sama myśl o kontakcie z tym tatrzańskim żelastwem. Dlatego razem z mężem zdobywaliśmy doświadczenie górskie stopniowo. Najpierw na bieszczadzkich wędrówkach, następnie na dobrze wydeptanych ścieżkach (jak wspomniałaś) w Tatrach Zachodnich, by następnie mierzyć się z Tatrami Wysokimi. W taki właśnie sposób, góry kusiły coraz mocniej, a teraz to ja już wpadłam po uszy...
      Pozdrawiam ciepło i życzę Ci udanego, pogodnego tygodnia :-)))

      Usuń
  5. Wspaniała wyprawa, pełna trudów, ale i cudownego klimatu w przemiłym gronie, pełnym wsparcia, pomocy i życzliwości, no i oczywiście bajecznych widoków.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę cudnych jesiennych dni <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Agness!
      Po pierwsze bardzo dziękuję, po drugie Twoja puenta jest tak trafna, że pozostaje mi jedynie zgodzić się z tym, jak podsumowałaś tę tatrzańską wyprawę. Tym bardziej cieszę się, że udało mi się oddać prawdę o tej przygodzie i mój szacunek dla jej uczestników.
      Przesyłam moc serdecznych uścisków :-)

      Usuń
  6. A fabulous trip to Tatra Anita. I see your ascent was difficult, especially to climb a high granite mountain. In addition to the beautiful views, I liked the photo of White Water and Litworowego Pond and Wieliczka. You are a brave woman to go on such interesting trip with your team.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thank you so much for these kind words, Nadezda. You are right that it was an interesting trip with my team. We overcame difficulties on a granite rock, so everyone was happy after an eventful day.
      Have a lovely weekend! Hugs! Anita.

      Usuń
  7. Piękne widoki! Podziwiam za pokonanie Tatr w poprzek! Ja chyba bym się nie odważyła :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie witam! Dziękuję za miłe odwiedziny i ciepłe słowa. Przesyłam pozdrowienia :-)

      Usuń
  8. Przepiękne zdjęcia! Marzą mi się Tatry, ale po polskiej stronie są strasznie zadeptane. Dzięki Twojej wspaniałej relacji może w przyszłym roku uda mi się odwiedzić słowackie Tatry.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lusi szczególnie polecam Ci Dolinę Białej Wody, która może być celem samym w sobie, bez konieczności pokonywania przełęczy. Z doświadczenia wiem, że powrót tą samą doliną może być równie fascynujący, bo krajobraz pięknie się zmienia. Dla mnie ta dolina jest przepiękna, bo tak różnorodna. Jak bajecznie musi wyglądać podczas wędrówki w pogodny dzień...
      Po słowackiej stronie wciąż można zaznać ciszy i spokoju na górskich szlakach.

      Usuń
  9. Ale fajowski babski wypad w Tatry! Pozazdrościć tylko. Ze wszystkich moich kumpeli tylko jedna zawsze ze mną jeździ chociaż ma niemałe problemy z nogami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wędrowanie po Tatrach w takim gronie, które zna się od wielu lat, to same pozytywne emocje :-))) Mam to szczęście Kasiu otaczać się ludźmi, którzy czerpią wiele radości z wypraw w góry. Niestety kapryśna i niestabilna pogoda pokrzyżowała nam już nieraz plany i musieliśmy zrezygnować ze zdobywania szczytów...

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Życzenia nadziei, wiary i miłości w epidemii bezsilności…

Zrozum swoje choroby…

Zapachniało, zajaśniało… wiosna, ach to ty!

Nadchodzi czas Wielkanocy…

Arboretum Wojsławice – raj dla miłośników ogrodów…

Dynie Baby Boo z mojego warzywnika…

Życzenia i refleksje na Wielkanoc

Kanon kobiecego piękna – każda epoka ma swój własny…

TATRY – Z Kasprowego na Giewont zimą

NEAPOL - pod radosnym słońcem południa.