Życzenia i refleksje na Wielkanoc
Zmartwychwstanie Pańskie jest najważniejszym świętem w kalendarzu
liturgicznym, celebracją cudu odrodzenia życia i
początkiem nowego etapu.
Kulminacją liturgii Wielkiego Tygodnia jest
Wigilia Paschalna oraz msza święta
rezurekcyjna w wielkanocny poranek, które
przynoszą radość zmartwychwstania,
czyli zwycięstwa na śmiercią i cierpieniem.
Zmartwychwstałemu Chrystusowi
powinniśmy zawierzać nasze życie, nasze dziś i
naszą przyszłość.
Zdrowia - jak najcenniejszego podarunku.
wzmacniają duchowy wymiar tego najstarszego i najważniejszego
dla chrześcijan święta. Tymczasem te święta będą inne...
Osobista modlitwa i transmisje telewizyjne z Jasnej Góry, nie zastąpią realnego
uczestnictwa w nabożeństwach (m. in. tak ważnych dla mnie Gorzkich Żalach).
głębokie przeżywanie, gdy wokół niepokój i bezsilność wynikająca
z zagrożenia, z którym mierzymy się wszyscy...
W wymiarze rodzinnym – smutne, skromne, kameralne,
niemal niezauważalne, ponieważ zostajemy w domu. To oznacza, że
nie spotkam się z rodzicami z troski o ich zdrowie – mama jest po operacji.
Nie odwiedzę też dziadków, bo są w grupie ryzyka – choroby i sędziwy wiek…
Ochrona najbliższych – to jedyne, na co mam wpływ. Pozostaje towarzystwo
męża oraz syna, z którymi i tak na co dzień spędzam ten czas zarazy…
Poza przystrojeniem stołu, nie zagoszczą w domu w te święta
żadne dekoracje… bo dla mnie te święta na pewno nie będą radosne.
Nie zamierzam zaprzeczać temu, co czuję, co płynie prosto z serca.
Dlatego życzę sobie, by szybko minęły… a moim najbliższym oraz
Wam Drodzy Goście najcenniejszego ZDROWIA na ten trudny
dla nas wszystkich czas pandemii i społecznej izolacji.
U mnie w tym roku mało rodzinne święta. Zyczę zdrowych i wesołych Świąt :)
OdpowiedzUsuńAgatko myślę, że dla wielu ludzi mogą to być samotne i smutne święta, bez bliskich :-(
UsuńŻyczę zdrówka i spokoju.
Zdrowych, pogodnych Świąt Wielkanocnych przepełnionych nadzieją, jaką daje Zmartwychwstały Chrystus
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję i życzę, by miłość i błogosławieństwo Zmartwychwstałego Chrystusa opromieniała każdy dzień Waszego życia a światło wielkanocnego poranka niech Wam stale towarzyszy.
UsuńDroga Anito!
OdpowiedzUsuńŻyczę Tobie i i Twojej Rodzinie Wielkanocy wypełnionej zdrowiem i nadzieją. Niech ten czas spędzony razem będzie świętowaniem życia i miłości które podarował nam Bóg.
Sądziłam, że tylko u mnie nie ma w tym roku żadnych wielkanocnych dekoracji. Jedynie świeże kwiaty zdobią nasz dom. Jak się radować skoro nie można spotkać się z najbliższymi?
Wczoraj trzy razy (rano o 7, o 15, i o 18) byliśmy w kościele. Niestety, drzwi były zamknięte a to jest mój kościół parafialny. Zakonnicy w klasztorze mają kaplicę dla siebie.
Droga Anito ślę Ci moc ucałowań i serdeczności:)
Moja Droga! Tak czułam, że mnie dobrze zrozumiesz...
UsuńDziękuję za odwiedziny i serdeczne życzenia, tym bardziej, że święta Wielkiej Nocy to czas otuchy i nadziei, czas odradzania się wiary w siłę Chrystusa i w siłę człowieka.
Wszelkiego dobra Łucjo i wiele zdrowia dla Ciebie i Twoich bliskich. Tulę mocno :-)
W tamtym czasie martwiliśmy się izolacją w domach.
UsuńA teraz? serce krwawi gdy pomyślę o tych wszystkich pomordowanych dzieciach, kobietach, mężczyznach.
"Bóg wyda cię katom, jeżeli z serca nie przebaczysz" ale jak przebaczyć temu oprawcy?.
Droga Łucjo, któż z nas wówczas mógł pomyśleć, że niebawem u naszych granic szaleniec rozpęta wojnę? Któż z nas uwierzyłby wtedy w taki bezmiar ludobójstwa na ludności ukraińskiej! Ten dramat Ukrainy rozgrywa się na oczach świata a dla mnie przerażające jest to, jak cały ten świat jest bezsilnie sparaliżowany niemocą!
UsuńTo są momenty, w których wiara człowieka poddawana jest próbie...
Tak jak nigdy nie znajdę w sobie przebaczenia dla Hitlera, tak nie znajdę go i dla Putina!
Dziękuję Agnieszko.
OdpowiedzUsuńNiech Zmartwychwstały Jezus będzie źródłem mocy, nadziei i miłości.
Kochana Anitko,
OdpowiedzUsuńte święta tak inne.... Ale teraz, czytając komentarze pomyślałam, że może to i dobrze. Mi też jest ciężko - ja zostałam totalnie sama. Nie mam męża ani dzieci. Rodzice są we dwójkę, siostry ze swoimi rodzinami. Ale przecież nie tu leży sens świąt. Wiem, że teraz wkładam kij w mrowisko - jeszcze dwa tygodnie temu sama bym się wychłostała za takie zdanie :) Ale przekonałam się, że mimo samotności (nie dopuszczałam do siebie takiej sytuacji) - te święta dają radość! Brak rodziny to ból - ale Jezus i tak zmartwychwstał! I w Niego trzeba szukać radości.
Wczoraj oglądałam TVN rano. I było jak sobie poradzić z brakiem święconki. I obudził się we mnie bunt! Przecież nie w święconce leży istota tych świąt!! Może właśnie niech ludzi się o tym przekonają :)) Bez poświęconego jajka Chrystus i tak pokona śmierć :))
To takie moje przemyślenia :))
Życzę Ci kochana ukojenia.... Niech moc pustego grobu wypełni Twoje serce i cały dom <3
Uściski wielkie :))
Madziu!
UsuńNie uważam, byś wkładała kij w mrowisko. Mogę tylko podziwiać Twoją dojrzałość w pojmowaniu istoty Świąt Wielkanocnych. Ja niestety jestem dość emocjonalną istotą i miewam sytuacje, w których emocje przesłaniają mi rozsądek. Dlatego opisałam powyżej stan mojego serca i ducha, bo uważam, że ponad wszystko jestem winna Czytelnikom uczciwość. Nie będę w swej blogowej przestrzeni kreowała kogoś, kim nie jestem. Bywam pełna wad, słabości, ale dzięki tej świadomości wiem, jak wiele pracy mam nad sobą do wykonania... Do tej pory dosyć dobrze radziłam sobie ze stanem pandemii, w którym wszyscy żyjemy i z masą ograniczeń z tym związaną. Ale jestem tradycjonalistką i w te Święta, moje świętości rozsypały się, jak przysłowiowy domek z kart. Coś pękło, przelało się... stąd z moich słów w powyższym wpisie przebija się gorycz i smutek. Dziękuję, że podzieliłaś się własną refleksją, bo nie o "klakierów" mi tutaj chodzi, a takie rozmowy mają dla mnie szczególną wartość. Pokazują inną perspektywę, inny punkt widzenia z wielkim szacunkiem dla każdej ze stron.
Dziękuję za odwiedziny, życzenia i otuchę. Wszelkiego dobra dla Ciebie. Trzymaj się zdrowo i dbaj o Siebie :-)
Kochana! To nie jest tak, że po mnie to jak po kaczce splynelo. Jeszcze 3 tygodnie temu byłam śmiertelnie obrażona na moja przyjaciółkę, która zasugerowała, że powinnam zostać w domu u sibie. Jak to?? Chyba żartuje! Sama w święta? Bez rodziny!?? Potem zaczęłam dopuszczać taka ewentualność.... Kiedy już na 90% wiedziałam, że zostaje- przepłakałam całą niedzielę.... serce się rozsypało. Oddałam to Jezusowi. I zaradził. Nie boli aż tak.... I dopiero dziś, czytając Twój post, komentarze i myśląc o tym, jak to wygląda, doszłam do wniosku, że istota świąt została. I może nawet mocniej wybrzmiala! Cieszę się, że Cię spotkałam. :) chyba jesteśmy podobne wrażliwością, rodzinnoscia i patrzeniem na świat :)
UsuńDroga Madziu!
UsuńMam podobne odczucia odnośnie wspomnianych przez Ciebie podobieństw, dlatego z wielką przyjemnością chłonę każdy Twój post - żaden mi nie umknie, bo jesteś na podglądzie :-)) Tym bardziej, nie ośmieliłabym się twierdzić, że cała ta sytuacja spłynęła po Tobie. Wręcz przeciwnie - doceniam Twoją dojrzałości, bo było Ci trudno, ale przepracowałaś to, na co nie masz wpływu. Ja zatrzymałam się na etapie złości, bezsilności i boksowania się z tym, że ta zaraza odebrała mi przed świętami i na Wielkanoc moje świętości. Myślę, że potrzebuję więcej czasu...
Bardzo dziękuję Ci Madziu za tę rozmowę. To wiele dla mnie znaczy :-)
Więc życzę Ci więcej optymizmu, mimo wszystko! Dla swojego lepszego samopoczucia...
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za odwiedziny i ciepłe słowa!
UsuńBliskość domowników, łączenie online z rodziną, rozmowy telefoniczne oraz miłe wizyty
moich drogich Czytelników zmniejszyły nieco rozmiar goryczy w tym świątecznym czasie.
Z tego czerpię siłę i staram się pamiętać, że "szklanka jest do połowy pełna."
Ślę moc serdeczności :-)
My spędziliśmy święta samotnie, ale dla mnie to nie był problem. Były równie radosne i wesołe jak każde inne. Czasami istnieje coś takiego jak siła wyższa i trzeba się jej poddać. To tylko jedne święta, które są inne, a przyjdą inne w lepszej rzeczywistości. Pomyślmy o tym co ludzie musieli przeżywać w czasie wojny, jak wyglądały ich święta?? Czy w ogóle myśleli o świętach? Dzieci żydowskie zamknięte całą wojnę w szafie, albo w kanałach, osoby wiecznie się ukrywające i uciekające, albo osoby w obozach koncentracyjnych ... to dopiero była tragedia, a jedne święta bez obecności nawet najbliższych da się przeżyć jeśli się wie, ze w ten sposób się ich chroni.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam poświątecznie i głowa do góry, jeszcze będzie lepiej:-)))
Rozumiem Twoje podejście i optymizm. Jednak każdy z nas na swój bardzo osobisty sposób przeżywa przedświątecznego i świątecznego czasu. Myślę, że warto uszanować to, że każdy ma prawo czuć to co czuje, bez oceniania się nawzajem... Nie zamierzam się z tego tłumaczyć, ani tym bardziej mieć poczucia winy, bo podczas wojny czy okupacji ludzie mieli znacznie gorzej, niż my dzisiaj. Podzieliłam się swoim stanem ducha i emocji nie szukając ani pocieszenia, ani potępienia. Tylko tyle...
UsuńPozdrawiam pełna optymizmu...
Anitko, często emocje przesłaniają wszystko inne. Rozumiem to, bo też tak mam. Dlatego tym bardziej życzę Ci poświątecznej radości ze Zmartwychwstania Chrystusa i tego co napisałaś w życzeniach: POKOJU, NADZIEI, MOCY, MIŁOŚCI, ZDROWIA i ŚWIATŁA... oraz siły by trwać mimo wszystko i pamiętać o tym, co jest najważniejsze... Przytulam Cię wirtualnie :))) Trzymaj się.
OdpowiedzUsuńDroga Lusi!
UsuńDziękuję za otuchę i życzenia. Faktem jest, że radość Zmartwychwstania jest najważniejsza, jednak smutek w sercu towarzyszył mi w te święta. Brakowało mi mocy, czułam słabość, bo nie umiałam poradzić sobie z innym faktem, że we wszystkich wymiarach – religijnym, duchowym i rodzinnym odczułam stratę. Bo w jaki sposób ten święty czas Wielkanocy różnił się od codziennych dni społecznej izolacji? Może to był moment, w którym dokonałam pewnych refleksji i przewartościowań, tego co jest dla mnie w życiu tak ważne i potrzebne. Jak bardzo bolało, gdy zostałam odarta w te święta z tego, co dla mnie jest święte. To był mój punkt krytyczny, w którym pandemia odcisnęła na mnie swoje piętno. Nie chcę zaprzeczać własnym uczuciom, bo byłoby to obłudne, zakłamane… Przemyślę jednak na przyszłość, czy warto się publicznie tak uzewnętrzniać, bo poczułam się zaatakowana i kompletnie niezrozumiana przez blogową koleżankę NitkaDesign (a być może wiele osób myśli podobnie). Jednak porównania do wojny i obozów koncentracyjnych były dla mnie ciosem poniżej pasa. Jak kopanie leżącego, który i tak cierpi... Ale dla mnie to ważna życiowa lekcja. Uważam, że nie powinniśmy się wzajemnie oceniać, bo tak mało przecież wiemy o sobie nawzajem. Być może moja naiwność wynika z faktu, że traktuję ludzi tak, jak sama chciałabym być traktowana. Czytając refleksje blogerów na przeróżne tematy, do głowy by mi nie przyszło, by Kogoś oceniać, pouczać lub deptać jak czołg uczucia tej osoby. Nawet, gdy fundamentalnie nie zgadzałabym się z tym, co Ktoś na swoim blogu napisał. Bo uważam, że ma do tego prawo... Warto ugryźć się w język, powstrzymać od komentowania zwłaszcza, gdy Kogoś nie znamy, nie rozumiemy lub nie umiemy okazać EMPATII.
To już się wydarzyło, jest za mną... Z nadzieją patrzę w przyszłość.
Przepraszam, że tak długo, ale emocjonalność jest częścią mnie.
Wszystkiego, co najlepsze dla Ciebie Lusi i Twoich bliskich…
Twój blog Anitko i masz prawo pisać o tym, co czujesz. Masz prawo odczuwać stratę, żal czy inne uczucia i również masz prawo oczekiwać od innych zrozumienia, a nie atakowania, oceniania i deptania Twoich uczuć. Dla wielu osób te Święta były dosyć smutne i każdy ma prawo tak czuć. Każdy przed napisaniem czegoś powinien się zastanowić, jak zareaguje na jego słowa ta druga strona. Świat blogowy to przecież jakaś forma relacji międzyludzkich i tu też jesteśmy w "szkole życia". I nie przepraszaj, że tak długo - pisz zawsze tyle ile potrzebujesz o tym, co Cię boli oraz o tym, co Cię cieszy.
OdpowiedzUsuńJa tym razem trochę krócej niż Ty...
Jeszcze raz Cię pozdrawiam :)
Bardzo dziękuję Lusi za tę rozmowę. Potrzebowałam jej... Wiem, że czasami trudno nam ludziom mierzyć się z czyimś smutkiem, ale przecież właśnie takie jest życie. Nie składa się tylko z nieustannej radości. Dlatego uważam, że niezmiernie ważne jest prawo każdego człowieka do uszanowania jego uczuć, bez narzucania, co winien odczuwać. Nawet, jeśli nam samym trudno to zaakceptować...
UsuńDziękuję Kochana za zrozumienie, za rozmowę, za to , że Jesteś...