Czerwiec w ogrodzie ´23

 

Pogodowo ten miesiąc to… nieznośna huśtawka! 
Wedle moich potrzeb i oczekiwań za długo wiało chłodem,
noce były zbyt zimne a częste opady zaprosiły do ogrodu grzyba,
ślimaki i chmary komarów. Po 20 czerwca dotarł do nas powiew lata
a wraz z nim deszcze, burze i znów spadek temperatur. Istny, pogodowy
rollercoaster, którym jestem już mocno zmęczona. Dlatego przejdę do spraw
ogrodowych uprzedzając na wstępie, że zdjęć będzie bardzo dużo, więc to
post dla wytrwałych ze szczególną dedykacją dla miłośników ogrodów
🌷
Czerwiec to czas królowania najpiękniejszych z kwiatów, czyli piwonii.
Nie wymagają nawożenia, nie chorują, nie atakują ich szkodniki,
więc w uprawie są absolutnie bezkonkurencyjne. Nawet, gdy
przekwitną ozdobą wciąż pozostają pełne zieleni liście.







Na prezentację czekają róże, bo i one rozpoczęły swój kwietny spektakl.
Nie sposób kwestionować piękna tych kwiatów, ale tak jak są piękne, tak też
i wymagające! Kłują bezlitośnie, gdy z troską się nimi zajmuję, są uwielbiane przez
mszyce, a ta pnąca, ślicznotka poniżej o nazwie New Dawn jest wybranką mączniaka,
ponieważ rokrocznie ten paskudny grzyb usiłuje okrywać ją swym mączastym nalotem.
Pozostaje mi tylko walczyć z przeciwnościami, by różane damy miały się jak najlepiej ;-))


Wola życia u tej pnącej róży jest niepohamowana, bo choć co rok skracam jej
przyrosty niemal do głównych pędów, to tak silnie odbija na wiosnę,
że gałęzie uginają się i przewieszają pod ciężarem kwiatów.


U stóp róży pnącej rosną trzy róże rabatowe: Pastella,
która zbudowała pokaźny krzew, a jej największą zaletą
jest to, że kwiaty długo utrzymują się na łodygach…

oraz dwie najzwyklejsze (takie bez nazwy) róże rabatowe -
kwitną obficie, ale naszpikowane kolcami kłują dość boleśnie!





Na rabacie bylinowej wdzięczy się najpiękniejsza z mojej kolekcji róż –
Queen Elizabeth. Ta szlachetna i silna odmiana rabatowa, jest zdecydowanie
bardziej odporna na choroby grzybowe. I pomimo, że każdej wiosny mocno
ją przycinam to i tak wybija w górę jak szalona przerastając mnie o dobre
kilkanaście centymetrów, dlatego sfotografowanie jej podczas
kwitnienia wymaga niezłej ekwilibrystyki ;-))


Jej przepiękne i duże kwiaty mienią się całą paletą
odcieni różu, dlatego trzy sztuki (dwie pozostałe są młodziutkie,
niedawno posadzone) tej królewskiej odmiany zdobią rabatę bylinową.


Ostatnia z róż rabatowych, to taka zwykła (bez szlachetnego rodowodu)
o pięknych białych kwiatach, jeszcze dość niepozorna, bo na wiosnę zakupiona.

Pomiędzy różami rozpycha się wielka kępa kocimiętki.

Jest wdzięcznym tłem dla fioletowej szałwii i białego przetacznika kłosowego.

Szałwii na rabacie mam sporo, ponieważ rozrzuca ona swe siewki
to tu to tam, a to sprawia, że ogród zyskuje na naturalności.

W innym zakątku rabaty, szałwie są sąsiadkami ślicznej jarzmianki.


W czerwcu naparstnice górowały nad innymi roślinami na rabacie.

Dumnie prezentowały swe wyniosłe łodygi otoczone koroną z kwiatów.

Kolejna, moja ulubiona bylina to dyptam.

Delikatnością czarowała rutewka – nowość na rabacie…

oraz piękny, choć krótko kwitnący kosaciec syberyjski.


Niezawodny łubin gęsto obsypał się kwiatami.

Cieszyły oczy ostróżki wieloletnie w czterech wersjach kolorystycznych.


Czerwiec hojnie obdarzał kwiatami, więc kolej na
wrotycz szkarłatny w odmianie: Robinson´s Rose

oraz wrotycz szkarłatny: Robinson´s Red.


Ich bliski krewniak złocień właściwy rozsiał się na nieskoszonej części trawnika.

To, co opisałam u góry to radości… ze smuteczków wymienić muszę
choroby grzybowe, które zwalczałam już dwukrotnie opryskiem,
a i tak trzmielina na pniu mocno ucierpiała.


Następna plaga to hordy ślimaków, które jak szarańcza
ciągną do nas z sadu sąsiadki. Na dowód, że nie przesadzam,
zobaczcie na zdjęciu poniżej, jak wygląda jeżówka, która o tej
porze roku powinna sięgać mi kolan i mieć zawiązki kwiatów.


Przez tydzień polowałam na tego barbarzyńcę, który doszczętnie zjadał
moją bylinę… aż wreszcie ukazał się w pełnej krasie, dumny pożeracz jeżówki!
Pomogłam mu opuścić ogród i już nie zagraża żadnej roślinie… a jeżówkę próbuję
uratować. Przesadzona do naczynia z kamionki dostała ziemię do kwiatów, dawkę
granulowanego obornika i trafiła na stół do słonecznego „kącika ogrodnika.”

Poza kwiatami, warzywnik (mimo, że podwyższony względem gruntu)
stanowi stały cel ataków tych ohydnych ślimaków. Zniszczą każdą roślinkę, jaką
napotkają na drodze. Zżarły mi sporo koperku, wgryzają się w listki rukoli, roszponki
czy buraka a dyni potrafią odgryźć łodygę od korzenia. Tak nieustanną walkę muszę
toczyć, aby wyhodować sobie troszkę własnych, ekologicznych warzywek. Niestety
intruzów jest więcej. Na zdjęciu poniżej aromatyczna bazylia, która zdrowo
sobie rosła… i po ogryzieniu przez gąsienicę (zakamuflowała się tak,
że długo nie mogłam jej znaleźć… ale wreszcie dopadłam!)

Zastanawiam się, czy nie otoczyć warzywnika dookoła małymi,
ostrymi kamyczkami, na które dodatkowo wysypywałabym pokruszone
skorupki jajek, tak aby utrudnić ślimakom dostęp. Muszę szukać jakiś pomysłów
(teraz stosuję niebieskie granulki), ponieważ bezpośrednie sąsiedztwo zupełnie
zdziczałego sadu sąsiadki, stawia mnie na przegranej pozycji. Chcąc jednak jakąś
pozytywną puentą zakończyć te moje ogrodowe dylematy, zamieszczam kilka
szerszych i milszych dla oka kadrów, które pokazują, jak zmienia oraz
rozrasta się rabata bylinowa. Zależało mi, by była jak najbardziej
różnorodna, lecz w mojej ukochanej kolorystyce.



Najwytrwalszym, którzy dotarli do końca czerwcowej
opowieści z ogrodu, dziękuję i gratuluję
💗
Przesyłam najcieplejsze pozdrowienia!
Anita

Komentarze

  1. Niesamowity spektakl pełen samych cudowności. Tyle pięknych, dorodnych roślin, których nie znałam. Nie mogę się napatrzeć. Przykro z powodu utrudnień. Jak ja Cię rozumiem. Za płotem mam podobnie. Bardzo zaniedbany ogród, gdzie jest pełno śmieci. Istny raj dla ślimaków. Zasłoniliśmy ten widok siatką cieniującą, by nie psuł humoru, ale dla ślimaków to żadna bariera. Choroby też nas trapią i dodatkowo ćma bukszpanowa. Ale podobnie jak Ty kochamy nasz ogród i staramy się z tym mierzyć. Pozdrawiam serdecznie 🌹🌹

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och tak, trzeba kochać ogród i naturę, by niestrudzenie walczyć o swój kawałeczek kwitnącego raju ;-)) Wiele przeciwności musimy pokonać, choć staram się w jak najmniejszym stopniu ingerować. Dlatego już dawno zdecydowaliśmy, że nasz trawnik nie będzie wzorcowy i pod linijkę. Jest pełen chwastów, nie walczymy z tym... kosimy go tylko.
      Doświadczenie z ćmą mam już za sobą, po tym jak zniszczyła dwie nasze piękne bukszpanowe kule. I choć przeróżne formy można "rzeźbić" w bukszpanie, niestety już nie zaproszę go do ogrodu...
      Widzę, że z podobnym "sąsiedzkim" problemem musicie się mierzyć. To trudne wyzwanie, ale nie możemy się poddać, by nasze ogrody nie stały się kolejnymi zdziczałymi miejscami, stanowiącymi idealne miejsce do życia dla wszelkich szkodników.
      Janeczko, dziękuję za moc serdeczności! Ślę najcieplejsze pozdrowienia :-))

      Usuń
  2. Anitko, i przeczytałam i zdjęcia obejrzałam z ogromną przyjemnością. Masz mnóstwo przepięknych roślin, wspaniały, bujnie ukwiecony ogród. Piwonie uwielbiam i ubolewam, że tak krótko kwitną. Z różami mi nie po drodze, chociaż ogromnej urody odmówić im nie mogę, są przepiękne i majestatyczne, jednak zbyt kapryśne i wymagają pryskania, niestety często chemią, której ja nie toleruję w swoim ogrodzie, dlatego też pożegnałam się ze swoją kolekcją około 70 krzaczków. Poszły do zaprzyjaźnionych ogrodów, gdzie cudnie rosną i świetnie się czują :)) I wilk syty i owca cała ;))) Jak wspaniale że rozsiewa Ci się szałwia, to też jedna z moich roślinnych ulubienic, u mnie niestety nie ma szans na rozsianie, ale koniecznie muszę dokupić sadzonek.
    Jestem zachwycona porannym spacerem, za który dziękuję i pozdrawiam Cię najserdeczniej, Agness:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agness, dziękuję Ci za tyle ciepłych słów... i cierpliwość do moich bardzo długich postów ;-)) Wiem, jak piękny jest Twój ogród i doskonale rozumiem i szanuję niełatwą decyzję do pozbycia się z niego róż. Wiele dylematów wynika z posiadania ogrodu, ja na razie o swe róże (i inne, delikatne podatne na choroby grzybowe rośliny) walczę... i staram się zawsze zaczynać od metod bio. Tylko wtedy, gdy nie dają rady, sięgam po chemię, by mój ogród nie stanowił wylęgarni zarodników grzybów, bo to niezdrowe dla nas ludzi, zwierząt i innych zadbanych sąsiedzkich ogródków.
      Ściskam Cię mocno i pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  3. Ja bardzo lubię wszystkie opowieści z ogrodu, a czerwcowe zwłaszcza. Czytając, podjęłam decyzję, że posadzę ponownie Pastellę. Zapomniałam jaka ona jest piękna. Straciłam ja wiele lat temu, kiedy to zimy były mroźne, a ja nie usypałam jej kopczyka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, miłośników ogrodów nie sposób znudzić opowieścią o kwiatach. Cieszę się Ludmiło, że na nowo zaprosisz do siebie Pastellę. Nie wspomniałam wyżej, ale oprócz tego, że jest przepiękna, ma długo kwitnące kwiaty, to akurat ta odmiana należy do róż dość odpornych na choroby... ale przecież ją już znasz ;-)) Kopczykowałam ją tylko przez dwa pierwsze lata, ale mamy w kraju różne obszary mrozoodporności, więc najwyżej będziesz ją zabezpieczać kopczykiem przed każdą zimą, wówczas na pewno zostanie z Tobą na lata :-))
      Przesyłam Ci serdeczne pozdrowienia!

      Usuń
  4. Co tu dużo pisać. Po prostu w Twoim ogrodzie jest przecudownie. Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci Kochana i każdego miesiąca serdecznie zapraszam na spacer po ogrodzie :-))
      Pozdrawiam weekendowo!

      Usuń
  5. Anitko, czy słyszysz głośne Woooow?
    Zatkało mnie. Brak słów po prostu. Do takiego pięknego ogrodu to powinno się wpuszczać z biletami. Tworzysz Mały Ogród Botaniczny. Podziwiam dzieło Twoich rąk. Powtarzam się. Ogród zachwyca, jest przepiękny, jest to prawdziwy Eden. Kolejny raz oglądam zdjęcia i autentycznie nie mogę oderwać od nich oczu. Twój ogród się rozwija, rozrasta, a Twoje serce do niego widać w każdym zakątku. A radość jaką Ci daje jest bezcenna.
    Toczysz walkę ze ślimakami. Doskonale znam ten problem i też stosuję Snacol na ślimaki firmy Bros. Nie ma innego wyjścia. W chorobach grzybowych już od wczesnej wiosny stosuję opryski z drożdży i miedzianu, który można go stosować nawet w uprawach ekologicznych. A co do zdjęć? może ich być nawet milion! Takie piękne zdjęcia można oglądać, oglądać...
    Przesyłam moc serdecznych pozdrowień:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łucji Kochana... po pierwsze bardzo dziękuję za tyle ciepłych słów... wiem, że pisanych od serca, bo kochasz naturę i całe dobro, którym nas obdarza. Kochasz kwiaty - z wzajemnością... to widać w Twoim ogrodzie, ponadto każdego miesiąca podziwiam przepiękne bukiety, jakie tworzysz! Mnie mnóstwo radości sprawia fakt, że dzieląc się swym skrawkiem przydomowego raju, komuś jeszcze mogę sprawić przyjemność ulotnym pięknem kwiatów uwiecznionym w obiektywie aparatu.
      Aby jednak nasze rośliny pielęgnowane z sercem i troską nie zostały zniszczone przez choroby i szkodniki, musimy stawiać im czoła stosując jak najmniej inwazyjne środki ;-))
      Ściskam Cię mocno i ślę moc gorących pozdrowień!

      Usuń
  6. Wspaniały ogród Anito, bardzo dziękuję za wirtualny spacer. Kilka nazw muszę spisać i zaprosić inne kwiaty do ogrodu. Niestety szkodników bardzo dużo w tym roku. Aktualnie toczymy nierówną walkę z mrówkami i mszycą. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lenko, to dla mnie radość dzielić się pięknem kwiatów, które z taką mocą odwdzięczają się za troskliwą pielęgnację :-)) Cieszę się tym mocniej, gdy zainspiruję którąś z miłośniczek ogrodów konkretną rośliną. A choroby czy szkodniki kwiatów to ta ciemna strona ogrodniczej pasji, ale najważniejsze byśmy były niestrudzone w walce o zdrowie naszych roślin, czego Tobie i sobie życzę ;-))
      Przesyłam najcieplejsze pozdrowienia

      Usuń
  7. Jestem zachwycona, kochana Anitko. Po pierwsze, moje ukochane piwonie ujęte w tak cudownych kadrach. Twoje zdjęcia są jak z bajki, ukazują całe ich piękno w zupełnie wyjątkowy sposób. To samo mogę powiedzieć o różach, choć u mnie z różami jest tak, że to ja się nimi zachwycam, one mną niekoniecznie :) Patrząc na Twoje mogę mieć tylko do siebie żal, że nie zaprosiłam ich w takiej ilości do swojego ogrodu. Twoje są przecudowne i to właśnie takie, jak lubię... z wielką ilością płatków na każdym pojedynczym kwiatku, cudo po prostu... Odnośnie pogody, to pamiętam jak pisałaś u mnie... ja zaklinałam niebo o deszcz, Ty prosiłaś, żeby przestało padać... natura nie jest sprawiedliwa niestety :( Ślimaków serdecznie współczuję, u mnie zdarzają się czasami tylko pojedyncze egzemplarze, które od razu eksmituję daleko, ale powiem Ci, że brzydzę się ich okrutnie, są wyjątkowo nietwarzowe. Biedna jeżówka, mam nadzieję, że dojdzie do siebie otoczona Twoją troskę. I powiem Ci jeszcze, że zachwyciły mnie łubiny, są jak z podręcznika, tak piękne, że aż wzorcowe :) W ogóle cudne fotki, wszystko obejrzałam i przeczytałam z ogromną przyjemnością. Pozdrawiam Cię ogromnie serdecznie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwonko, dziękuję za tyle ciepła i serdeczności! Wiesz, ja już dawno odkryłam w sobie pasję do fotografii (amatorskiej oczywiście) a gdy do tej pasji dodać ogrodniczą i podróżniczą, to tylko możesz sobie wyobrazić, jakie ilości zdjęć wychodzą spod mojej ręki. To właśnie przeważyło o decyzji prowadzenia bloga. Było mi trochę szkoda, że uchwycone piękno natury czy architektury zalega w folderach dysku zewnętrznego, na którym gromadzę moje fotograficzne zbiory. Teraz tworząc opowieści do moich podróżniczych postów czy ogrodniczych fotorelacji, zawsze mogę do nich powrócić a w przypadku ogrodu obserwować, jak zmienia się w poszczególnych miesiącach i w kolejnych latach. Z mojego doświadczenia wynika, że róże to niesamowicie kapryśne ślicznotki i bardzo dużo zależy od konkretnej odmiany a mniej od naszych starań... Kiedyś, gdy nie miałam o różach pojęcia kupiłam pnącą New Dawn kierując się jej pięknem i to ona ściąga mączniaka, podczas gdy inne róże są na niego odporniejsze. Poza tym przysparza mi ona dużo pracy, ponieważ jej kwiaty są bardzo krótkotrwałe i wciąż sypią płatki a podczas pielęgnacji kłuje okrutnie, tyle ma cierni... ale żal mi się jej pozbywać, dlatego pokornie znoszę wszelkie te trudy i niedogodności ;-))
      Jeszcze raz dziękuję Ci za przemiłe odwiedziny i słowa otuchy!
      Przesyłam uściski i pozdrowienia!

      Usuń
    2. Anitko, z fotografowaniem mam tak samo jak Ty. Może tylko z tą różnicą, że ja już z racji wieku i bardziej osiadłego trybu życia mniej podróżuję, ale zauważyłam onegdaj, że właśnie kwiaty są bardzo wdzięcznym obiektem fotografowania i tak się zaczęła ta moja przygoda z amatorską fotografią. No i cała reszta argumentów za... jest jak u Ciebie, po pierwsze - pamiątka, pod drugie - porównanie po latach :) Co do róż, mam teraz jakieś dwie, z czego jedna biała na wysokim pniu, na razie nie ma z nią problemu. Ale pierwsza, którą miałam przed laty, pnąca, właśnie zniechęciła mnie do uprawiania tego gatunku. Mszyca urządzała sobie na niej party dosłownie prawie cały czas :) Moja cierpliwość była krótka i przy pierwszej okazji wymieniłam tę różę na jakieś pnącze, już nawet nie pamiętam na jakie. Tak to się zmieniało :)

      Usuń
    3. Iwonko uważam, że takie sytuacje, gdy musimy pożegnać się z jakąś kolejną rośliną są nieuniknione. Bo choć staram się stale poszerzać swoją wiedzę, to tak naprawdę nigdy nie wiadomo, jak konkretna roślina zaadoptuje się do warunków panujących w naszym ogrodzie. Czasem przegrywamy ze szkodnikami a czasem z chorobami roślin... i właśnie będę musiała rozstać się z malwami, o czym napiszę w lipcowym poście :-( Dziś je fotografowałam, bo piękno kwiatów zasługuje na uwiecznienie!
      Przesyłam Ci słoneczne pozdrowienia :-))

      Usuń
  8. Masz rację, że w czerwcu w pogodzie działo się dużo i różnorodnie ja jednak najbardziej pamiętam ciepłe, skąpane w słońcu dni i coś co uwielbiam, czyli burze. Pamiętam też nagłą ulewę i siebie bez parasola ale za to w sandałach :).
    Anitko, Ty już dawno w stosunku do swojego ogrodu powinnaś zacząć używać słowa park, i to ten najpiękniejszy, rajski i bajkowy. Zachwycam się każdym zdjęciem a różnorodność roślin i barw zachwyca nawet mnie, ogrodniczego laika. Mam nadzieję, że lato w tym roku będzie ciepłe i długie abyś mogła się tym swoim rajem nacieszyć. Ja mieszkam w bloku i bliższe są mi donice niż hektary ziemi no ale staram się jak mogę i na 60 m² mam ponad 40 roślin, tym sobie brak ogrodu rekompensuję.
    Jestem pod wielkim wrażeniem jak pięknie sobie zagospodarowałaś własny kawałek świata i jako fanka Twojego ogrodu serdecznie Cię pozdrawiam i trzymam kciuki za walkę z robactwem i ślimakami. Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kwiaty mają wyjątkowe a zarazem ulotne piękno, dlatego z ogromną przyjemnością uwieczniam ten ich spektakularny czas kwitnienia. Staram się stworzyć im jak najlepsze warunki do wzrostu i otaczam troską, gdy zagraża im robactwo lub choroby. Pogoda też ma kolosalne znaczenia dla kondycji roślin w ogrodzie. Cieszę się ogromnie, gdy są zdrowe i obsypią się kwiatami, ale z pokorą znoszę też porażki...
      Dlatego bardzo Ci dziękuję za tyle cudownych słów... to jak nagroda za moje wysiłki ;-))
      Myślę, że gdybyś miała ogród, byłby jeszcze piękniejszy, bo mój jest naprawdę mały, a Ty w samym tylko mieszkaniu masz imponującą ilość roślin. Zatem jeszcze raz dziękuję, że wlałaś w moje serce tyle ciepła i otuchy do walki z przeciwnościami :-))
      Ściskam i pozdrawiam!

      Usuń
  9. Dear Anita, your garden is beautiful. I like peonies, my favorite is pink one. Delphiniums are also beautiful I like the white one. Snails and caterpillars hid in my garden this year because of the heat and dryness. But after the rain, they immediately crawl out of their shelters and attack the delphiniums. They especially like the upper young leaves. So I support you in your fight against pests.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thank you for your kind words, my dear!
      It is true that weather conditions have the greatest impact on the condition of plants in our gardens. You have drought and heat, and I have a very wet spring and early summer, which always attracts fungal diseases. That is why I try to react on an ongoing basis and prevent the loss and destruction of plants that give joy and are a beautiful decoration of the space around the house.
      See you at your place...
      Have a nice weekend!

      Usuń
  10. Muszę Cię zmartwić odnośnie przeszkód dla ślimaków. Pokonują ostre podłoża bez przeszkód, wczoraj po deszczu zbierałam i wynosiłam te paskudztwa. Ogród masz cudny, niektórych kwiatów nie mam w moim " babcinym ogrodzie". A teraz Cię zaskoczę, mam wiele krzaków piwonii i w tym roku doczekałam się dwóch kwiatów!!! Od kilku lat wszystkie pączki zasychają, podobną przypadłość ma sąsiadka, co to może być?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, bardzo dziękuję za Twoją wskazówkę! Będę szukała innych rozwiązań. Jednym z pomysłów jest też przymocowanie sztywnej (plastikowej) siatki o bardzo gęstych oczkach, pomiędzy podmurówką a ogrodzeniem z drewnianych sztachet, bo tam jest przestrzeń, którą ślimaki przedostają się do nas, a ja nie chcę ich zabijać, niech po prostu mieszkają sobie w dzikim sadzie sąsiadki - tam przecież mają wystarczająco dużo jedzenia ;-))
      Co się zaś tyczy piwonii, to czytałam, że zasychanie pąków kwiatowych spotyka się najczęściej na roślinach posadzonych na piaszczystych glebach, zbyt suchych i ubogich w okresie wykształcania pąków. Do czasu kwitnienia, szczególnie w okresie suszy, piwonie potrzebują dość intensywnego podlewania, gdyż brak wody prowadzi właśnie do zasychania pąków kwiatowych. Zastanawiam się też Basiu, jak długo Twoje piwonie rosną w jednym miejscu? Podobno najbardziej optymalny czas to 10-15 lat w miejscu nasłonecznionym. Ponadto warto spróbować zasilić piwonię na wiosnę granulowanymi nawozami mineralnymi (powinny zawierać dużo fosforu, a mało azotu) może to wpłynie na poprawę ich kondycji. A gdy wszelkie pomysły zawiodą, to rozważyłabym Basiu przesadzenie piwonii w inne miejsce. Moje piwonie kupowałam od działkowców, którzy wykopując część karpy odmładzali w ten sposób swoje dorodne, stare już krzewy. Sadziłam na przełomie sierpnia i września w ziemi z dużą ilością kompostu a już następnego roku zakwitły i cieszą oczy do dziś... Nie wiem, czy pomogłam, ale dziękuję Basiu za miłe odwiedziny, życzę by Twoje piwonie się odrodziły i wydawały jak najwięcej kwiatów!
      Pozdrawiam ciepło :-))

      Usuń
    2. Cztery lata temu przesadziłam piwonie bo krzaki bzu bardzo się rozrosły i dawały im cień, podsypałam im dużo ziemi kwiatowej, bo u mnie szczery piasek, podlewam regularnie, ale chyba to wszystko za mało. Dziękuję za rady, kupię nawóz i pogrożę im, może się przestraszą:-))))

      Usuń
    3. I będę się ćwiczyć w cierpliwości:-)

      Usuń
    4. Basiu, a gdyby wszelkie starania nie zaowocowały kwitnieniem piwonii, to ostatnia rzecz, która przychodzi mi do głowy, to... być może są za głęboko posadzone. Wiem, że właśnie wtedy też nie są w stanie wydać kwiatów. Zawsze więc możesz spróbować usunąć im z wierzchu nieco ziemi, zanim przebudzą się po zimie! Trzymam kciuki za powodzenie!

      Usuń
  11. Piękny ogród! Mi pozostaje tylko balkon (choć cieszę się, że go mam). I jestem mega zdziwiona, bo i u mnie pojawiły się mszyce! Musiałam powyrzucać kwiaty z dwóch donic :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie mi przykro, że mszyce potrafiły dotrzeć nawet na balkon i zniszczyć Twoje kwiaty. Tak groźne i inwazyjne potrafią być szkodniki, a rośliny wobec ich ataku tak bezbronne...
      Mam w ogrodzie kilka przyciągających mszyce roślin (róże, kalina, clematis), dlatego wczesną wiosną stosuję oprysk na mszyce, ale w uprawach skrzynkowych, czy donicach na balkonie... tam bym się ich nie spodziewała...

      Usuń
  12. Rzeczywiście pogoda ostatnio w kratkę i humorzasta. Jestem ciekawa, czym jeszcze nas zaskoczy w najbliższym czasie ;) Piękne ujęcia. Uwielbiam fotografować kwiaty, a Twoje zdjęcia są na prawdę piękne! Na pewno utrzymanie całej roślinności to sporo pracy, ale jakie efekty ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, kocham lato i słońce, a upały mnie nie męczą, dlatego z tak wielką niecierpliwością
      czekam każdego roku na ten najcieplejszy czas... przecież to tylko dwa wakacyjne
      miesiące, bo czerwiec był bardziej wiosenny niż letni ;-))
      Dziękuję Ci za miłe odwiedziny i gorąco pozdrawiam!

      Usuń
  13. Wspaniały ogród. Bajeczne piwonie i róże! Ślimak... niezły model. Świetne zdjęcia. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci pięknie! A ślimak... cóż... to jego ostatnie zdjęcia, zanim skończył tragicznie ;-))
      Uściski zasyłam!

      Usuń
  14. Przecudnie masz w swoim ogrodzie Anitko. Ale smutno.mi bardzo że te paskudne ślimaki w nim zamieszkały.
    Serdeczności i slowa uznania za tą Twoją pasję
    Stokrotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za miłe słowa Stokrotko :-))
      Mam już także pomysł, jak uszczelnić ogrodzenie sąsiadujące z sadem, by ślimaki do nas nie przechodziły, a przynajmniej nie w tak hurtowych ilościach. Muszę szukać rozwiązań, by ochronić rośliny w naszym ogrodzie...
      Przesyłam moc pozdrowień!

      Usuń
  15. Mogłabym oglądać bez końca... piękne są twoje rabaty Anitko, masz sporą kolekcję róż i piękne, zadbane piwonie. Wpadła mi w oko jarzmianka i rutewka - dość oryginalne roślinki. A szkodniki, coż... również mam ich pod dostatkiem. Po deszczu mam plagę ślimaków, a podczas suszy plagę mrówek, o komarach nawet nie wspominam:))) Pozdrawiam cieplutko i życzę cudownego weekendu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, bardzo się cieszę, że podoba Ci się to, co zrodziło się z mojej ogrodniczej pasji :-))
      Chciałam zaprosić do ogrodu krzewy i jak najwięcej bylin, by zadbać o jego bioróżnorodność, dlatego jarzmiankę i rutewkę gorąco Ci polecam! To wdzięczne roślinki, o delikatnej, nienachalnej urodzie ;-)) A szkodniki... cóż, ich nie zapraszamy do ogrodu... same przylezą, a my mamy z nimi potem sporo problemów!
      Odwzajemniam serdeczne pozdrowienia i życzenia :-))

      Usuń
  16. U mnie ślimaki w całości zżarły młode siewki słonecznika czego do dziś przeżyć nie mogę... Masz przepiękny ogród, latem, gdy wszystko się zieleni i kwitnie, buzia sama się uśmiecha!
    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem Cię Maks, bo nagie ślimaki w dużej ilości są jak szarańcza ;-(( Potrafią wyrządzić wiele szkód, świetnie się kamuflując w ciągu dnia pod liśćmi, korą, ściółką i w zakamarkach ogrodu... dlatego toczę z nimi nierówną walkę...
      Dziękuję Ci za odwiedziny i miłe słowa :-))
      Ślę serdeczne pozdrowienia!

      Usuń
  17. Witaj :) jestem pod wielkim wrażeniem Twojego ogrodu a na róże napatrzeć się nie mogę. Od jakiegoś czasu zaglądam na blogi Iwonki "Pani Ogrodowa" u i niej się zachwycam i inspiracje jej ogrodem, ale jak zobaczyłam dzisiaj Twój chyba będę częściej zaglądać:) coś niesamowitego i wielki szacun za tyle poświęconego czasu i energii :) jest pięknie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, jak miło Cię gościć w moich skromnych progach :-))
      Od dawna odwiedzam Wasz blog i zawsze byłam pod wrażeniem świetnych relacji i wspaniałych zdjęć. Czasem zostawiłam komentarz... Posty o Norwegii dołożyły cegiełkę do mojej rozbudzonej miłości do tego kraju ;-)) Jak mnie Norwegia przywita i jakie przywiozę wspomnienia przekonam się już niedługo, bo jeszcze w tym miesiącu spełnię to podróżnicze marzenie! Jeśli zaś chodzi o tematy ogrodowe, to blog Iwonki również odwiedzam z przyjemnością, by sycić oczy pięknem, które u siebie stworzyła. Oczywiście będzie mi szalenie miło, gdy i do mnie częściej zaglądniesz - serdecznie zapraszam, bo oprócz podróży, ogród to moja wielka pasja :-))
      Tymczasem bardzo Ci dziękuję za ciepłe słowa i niespodziewane, ale jakże miłe odwiedziny!

      Usuń
    2. Alez nie ma problemu :) lubie fajne i ciekawe blogi. Mam nadzieję że moja Norwegia przyda Ci sie i nasze zapiski posłużą Wam. My tez za parę dni wybieramy się znowu na północ, oby tylko pogoda dopisala :) W takim czekam na Twoje wspomnienia z podróży po Norwegii :) a jaki macie plan i na jak długo się wybieracie?

      Usuń
    3. Aniu, to będzie tygodniowa wycieczka objazdowa, a jako że mój mąż takiej formy zwiedzania nie lubi, nie będzie mi towarzyszył. Dla mnie to jednak jedyna szansa na zobaczenie maksimum atrakcji w stosunkowo krótkim czasie. Pracując na etacie muszę bardzo umiejętnie gospodarować urlopem, a taka forma zwiedzania sprawia, że mogę skupić się wyłącznie na walorach odwiedzanych miejsc i nie muszę martwić o całą logistykę: barierę językową, dojazdy, parkingi, hotele, wyżywienie, bilety oraz przelot krajowy z południa na północ Norwegii. Moją wielką pasję podróżowania ogranicza również fakt, że jedyny środek transportu, jaki aktualnie posiadam to rower... a mój zmotoryzowany mąż nie dał się namówić na wspólną wyprawę w nieznane ;-))

      Usuń
  18. Rozumiem :) a kiedy będziesz na północy i w jakim miejscu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na północy mam spędzić dwa dni: 26-27 lipca. Pierwszy dzień na Lofotach, a w drugim przejazd m.in. przez dolinę Namdalen do Norland, a następnie przez dolinę Dunderlandsdalen, by przekroczyć Krąg Polarny ;-))

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zrozum swoje choroby…

Kwiecień w ogrodzie ´24

Arboretum Wojsławice – raj dla miłośników ogrodów…

Dynie Baby Boo z mojego warzywnika…

Życzenia nadziei, wiary i miłości w epidemii bezsilności…

NEAPOL - pod radosnym słońcem południa.

Kanon kobiecego piękna – każda epoka ma swój własny…

TATRY – Z Kasprowego na Giewont zimą

Taką zimę to ja poproszę…

Zapachniało, zajaśniało… wiosna, ach to ty!