Santiago – kosmopolityczna stolica Chile.
Położona
na szerokiej równinie na przedgórzu Andów,
czaruje jedną z najbardziej olśniewających scenerii na świecie.
Widoki na strzeliste łańcuchy górskie, zapierają dech w piersiach –
szczególnie zimą, kiedy ośnieżone szczyty wokół Santiago
tworzą wspaniały kontrast z błękitnym niebem.
Otaczające
aglomerację potężne Andy przesądzają z jednej strony
o wyjątkowości miejskich pejzaży, z drugiej zaś stanowią barierę dla odpływu
zanieczyszczonego powietrza znad miasta. Dla zwiedzających nie stanowi to
jednak
żadnej przeszkody w poznawaniu uroków tej ciekawej i bezpretensjonalnej metropolii.
Fenomenalne,
panoramiczne widoki na Santiago z wyniosłymi Andami w tle
podziwiałam z najbardziej charakterystycznego i historycznego miejsca stolicy –
wzgórza Santa Lucia. Właśnie tutaj,
na nagiej wówczas skale, grupa konkwistadorów
hiszpańskich pod dowództwem Pedro de Valdivii rozbiła obóz i postanowiła
założyć
miasto. Wzgórze nazwano imieniem św. Łucji, gdyż akurat przypadało jej święto.
Wzgórze
Santa Lucia to naoczny świadek rozwoju chilijskiej stolicy.
W II połowie XIX wieku rozpoczęto przeobrażanie wzgórza w barokowy
labirynt ścieżek, ogrodów i placów. Z biegiem lat zasadzono tu drzewa,
zbudowano zamek Castillo Hidalgo, fontannę Neptuna, tarasy, schodki
i chodniki. Z Europy sprowadzono rzeźby do dziś ustawione
przy uliczkach wijących się wokół wzgórza.
Historyczne
centrum metropolii skupia się na Plaza
de Armas. Plac wytyczony
w połowie XVI wieku, przez kolejne wieki wykorzystywany był do celów
publicznych:
parad wojskowych, procesji religijnych, a nawet egzekucji. Dziś przeszłość
spotyka się
tu z teraźniejszością, przeplata tradycja z nowoczesnością, a elegancka
kolonialna
architektura sąsiaduje z kipiącymi przepychem potężnymi budynkami banków.
Zabytkową
zabudowę wokół Plaza de Armas tworzą: Katedra Metropolitalna,
Królewski Trybunał Sprawiedliwości obecnie służący jako Narodowe Muzeum
Historyczne oraz Poczta Centralna będąca wcześniej Pałacem Gubernatora.
W
centralnym miejscu placu znajduje się imponujący pomnik założyciela miasta –
Pedra
de Valdivii na koniu, zbudowany ze społecznych składek w 1986 roku.
„Mapucze”
to kamienny monument poświęcony rdzennej ludności Santiago.
Kolorytu
temu miejscu dodają ekskluzywne butiki, pełne kwiatów stragany
i zielone parki, a niezliczone kafejki, restauracje i bary to prawdziwa
skarbnica
intrygujących smaków i zapachów. Jest tu gwarno od turystów, mieszkańców,
a także malarzy, sprzedawców pamiątek, czy pucybutów. Dlatego warto
usiąść na ławce w cieniu palm i wsłuchać się w życie miasta.
Idąc
na północ od Plaza de Armas, w kierunku rzeki Mapocho dotrzemy do
Mercado Central. Oryginalna budowla
z kutego żelaza została tu przetransportowana
z Anglii statkami w XIX wieku. Pomimo swego zabytkowego charakteru, budynek
wciąż
pełni rolę targu rybnego i uznawany za jeden z najważniejszych targów na
świecie.
Znajdują się tu również stoiska z pamiątkami, żywnością oraz wiele restauracji.
W
pobliskim parku góruje Pomnik Bohaterów Iquique, zwany również
Pomnikiem Chwały Marynarki Wojennej. Wzniesiony na wysokość
25 metrów nawiązywać ma swą formą do latarni morskiej.
To,
co przykuło moją uwagę, to europejski rys Santiago. Jego schludnie
przystrzyżone
trawniki oraz szykowne budynki kolonialne zaprojektowane przez architektów z
Europy,
zainspirowanych Paryżem i Rzymem. Na tle tej zabytkowej zabudowy dostrzec można
wpływy północnoamerykańskie w biurowcach z przydymionego szkła i stali, które
bardziej przywodzą na myśl Chicago lub Huston, niż stolice europejskie.
Na
Placu Konstytucji otoczonym zabytkowymi budynkami, w których mieszczą się
obecnie ministerstwa i inne urzędy państwowe, dominuje neoklasycystyczny gmach –
Pałac Mennicy (Palacio de la Moneda)
zbudowany do bicia monet. Od połowy XIX w.
był też rezydencją prezydenta, aż do zamachu stanu Augusto Pinocheta przeciwko
Salvadorowi Allende w 1973 roku, kiedy to został zbombardowany. Uszkodzenia
zostały naprawione i do dziś jest rezydencją prezydenta. Przed pałacem wartę
pełnią karabinierzy i czworonożni strażnicy. Plac przebudowano za czasów
Pinocheta, który zaplanował pod jego powierzchnią sale konferencyjne,
biura, schrony na wypadek wojny oraz
studio telewizyjne,
z którego nadawano jego orędzia do narodu.
Na
Placu Konstytucji znajdują się też pomniki trzech
byłych prezydentów Chile, w tym Salvadora Allende.
Santiago
jako najstarsze miasto w Chile położone pomiędzy Pacyfikiem i Andami, jest
prężnie rozwijającą się metropolią. Dogodne i malownicze usytuowanie zawdzięcza
rzece Mapocho, która gwarantowała miastu doskonałe wsparcie strategiczne.
Sercem
Santiago jest zwarte i stosunkowo niewielkie historyczne centrum,
gdzie biurowce i galerie rywalizują z pięknie utrzymanymi budynkami
kolonialnymi.
Różnorodność miasta jest dostrzegalna w wielu kontrastujących ze sobą
dzielnicach.
Santiago będące intrygującym centrum kulturalnym, gospodarczym i edukacyjnym
jest
najlepszym miejscem do rozpoczęcia przygody z Chile. Spacer po tętniącym życiem
Plaza de Armas, wizyta w przynajmniej kilku doskonałych muzeach, wspinaczka na
wzgórze Santa Lucia, degustacja chilijskich win oraz specjałów tutejszej kuchni
przesądzają o tym, jak łatwo zauroczyć się stolicą najdłuższego kraju świata!
Tą opowieścią
o Santiago kończę podróż po Chile, dlatego
pokuszę się o krótkie podsumowanie kraju, dla którego trudne
warunki geograficzne nie były przeszkodą, aby po uzyskaniu w 1818 roku
niepodległości od Hiszpanii, stać się jednym z najbardziej rozwiniętych państw
kontynentu. Choć wiek XX był dla Chile okresem niezwykłych zwrotów na arenie
politycznej, społecznej oraz ekonomicznej: od demokracji do dyktatury wojskowej
i z powrotem. Oczy całego świata skierowane zostały na Chile w czasie wydarzeń
politycznych po 1970 roku. Wybrano wtedy socjalistyczny rząd, a w 1973 roku
doszło
do krwawego puczu wojskowego. Przez kolejne 16 lat kraj pozostawał pod rządami
dyktatora – Augusto Pinocheta. Sprawa wolności Chile stała się problemem na
skalę
międzynarodową a ponownie zrobiła się głośna w 1998 roku, gdyż byłego dyktatora
aresztowano w Londynie pod zarzutem zbrodni przeciw ludzkości. Od 1990 roku
trzy
centrolewicowe rządy zapewniły krajowi stabilność polityczną i rozwój
gospodarczy.
Prawdziwe bogactwo Chile znajduje się na terenach północnych pod ziemią w
postaci
obfitych złóż minerałów. I tu warto przytoczyć polski wątek. Otóż najbardziej
znanym
wśród Polaków, którzy przybyli do Chile oraz zasłużyli się dla rozwoju
chilijskiej nauki,
był Ignacy Domeyko – geolog i inżynier górnictwa. Chile zawdzięcza mu
stworzenie
naukowych podstaw eksploatacji złóż! Polskim akcentem zamykam podróżnicze
wspomnienia z kraju czterech stref klimatycznych, naturalnie odizolowanego
od reszty świata, w którym od tętniących życiem miast po odległe wyspy,
pokryte śniegiem skaliste szczyty Andów, liczne wulkany, głębokie
wąwozy, rozległe winnice, bezkres Atakamy, bulgoczące gejzery,
piaszczyste plaże nad oceanem, turkusowe jeziora i błękitne
lodowce Patagonii, towarzyszyć nam będą atrakcyjne
oraz niezwykle zróżnicowane krajobrazy.
Z listopadowym pozdrowieniem –
Anita 🍂
Santiago prezentuje się oszałamiająco. Takie połączenie tradycji i historii z nowoczesnością zawsze punktuje, a te Andy i palmy w tle... no bajka! Aż szkoda, że takie perełki leżą niemal na drugim końcu świata. Fantastyczna podróż za Tobą, od księżycowej Atakamy po bogatą architekturę stolicy, na pewno zostanie ona w pamięci na długo, długo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Chile to fascynujący kraj, dlatego oprócz Boliwii i Peru był na mojej podróżniczej mapie marzeń. Jego różnorodność, jak w soczewce skupia się w stolicy. Trudno spotkać miejsca, w których wysokie górskie szczyty okryte śniegiem stanowią wspaniałe tło dla palm typowych dla klimatu tropikalnego, a przecież innych niespodzianek przyrodniczych jest w tym kraju bez liku. Dlatego masz rację Maks, że chilijska wyprawa na długo zapisze się w mojej pamięci.
UsuńDo pozdrowień dołączam życzenia udanego weekendu!
Oj piękne miejsce. Rzadko ktoś tam z Polski trafia . Zdjęcia przedstawiające ten kraj są zachwycającej . Dla nas niepowtarzalne, w sumie mało wiadomo jest o tym kraju. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKrysiu, nigdy dotąd nie podróżowałam poza Europę. Ameryka Południowa była moim wielkim marzeniem. Aby zobaczyć i dowiedzieć się jak najwięcej, wybrałam wariant wyprawy przez trzy kraje: Chile, Boliwię i Peru... i to była świetna decyzja ;-)
UsuńSantiago często jest tylko miejscem przesiadki w drodze do licznych atrakcji turystycznych Chile, tymczasem świetne położenie stolicy, pomiędzy Andami a Pacyfikiem sprawia, że miasto samo w sobie warte jest dłuższej wizyty.
Dziękuję Ci za miłe odwiedziny i najserdeczniej pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBeautiful photos, Anita. I like how you show modern buildings and others in the colonial style. It's good when all the styles of city development are preserved in the country. I like the architecture of the Fish Market - huge metal structures.
When visiting cities with a historical origin, the past is always combined with the present.
UsuńA huge and responsible challenge for architects is to harmonize monuments and modern
infrastructure as best as possible. I liked how tradition and modernity intertwine in Santiago.
Best regards!
Historyczne centrum mnie zachwyciło, ale nowoczesność w budowlach jakoś do mnie nie przemawia.
OdpowiedzUsuńBasiu, doskonale Cię rozumiem, bo sama nie umiem odnaleźć piękna w nowoczesnym budownictwie. Jednak każda metropolia o historycznym rysie łączy w sobie elementy zabytkowej zabudowy z nowoczesną infrastrukturą, a efekty są tego różne i nie każdemu przypadną do gustu ;-)
UsuńPozdrawiam ciepło!
Zacznę może od tego, że jestem Santiago bardzo pozytywnie zaskoczona, nie spodziewałam się aż takiej kosmopolityczności, harmonii i porządku. Byłam przekonana, że południowoamerykańskim stolicom bliżej np. do Caracas niż do miast europejskich. Dlatego uważam, że jeśli się ma możliwości to trzeba podróżować bo to naprawdę otwiera oczy i poszerza horyzonty. Albo przynajmniej trzeba czytać blogi 🙂.
OdpowiedzUsuńOglądając zdjęcia Santiago podobnie jak Ty miałam skojarzenia z najpiękniejszymi z europejskich stolic, mało tego, na jednym ze zdjęć widzę Szczecin i Wały Chrobrego 😀.
Nowoczesność Santiago naprawdę mnie i zaskakuje, i zdumiewa, nowoczesne budynki pięknie współgrają z historyczną architekturą a jak wiadomo takie połączenie nie zawsze jest miłe dla oka. No i jeszcze ten widok na Andy... widziałaś cuda i fajnie, że się tym z nami dzielisz. Siedzę teraz w moim bujanym koszu, popijam earl grey'a a mentalnie jestem na innym kontynencie. Pozdrawiam Cię najcieplej w ten listopadowy wieczór spowity mgłą.
Moniko i dla mnie Santiago było przemiłym zaskoczeniem! Owszem coś tam widziałam wcześniej w internecie, ale celowo nie śledziłam przed wyjazdem miejsc, które dane mi było poznać na szlaku południowoamerykańskiej wyprawy. To programy podróżnicze rozbudziły we mnie ogromne pragnienie poznania tego odległego nam kontynentu i nie żałuję, bo tak jak napisałaś, widziałam cuda - głównie natury, którą obie kochamy, a jak wiesz apetyt rośnie w miarę jedzenia😉 Teraz marzę o Urugwaju, Argentynie, Brazylii... ale już wracam na ziemię i do Santiago, które było sercem kraju od czasów kolonialnych i przekształciło się w kosmopolityczne miasto, jakim jest dzisiaj. Dla odwiedzających jest zarówno bramą do kraju, jak i celem samym w sobie z eklektyczną architekturą, tętniącą życiem sceną kulinarną i kulturalną, otoczoną potężnymi Andami, witającymi narciarzy, wędrowców i przyjaciół wina.
UsuńDzięki Kochana za przemiłe odwiedziny i ślę do Ciebie moc najcieplejszych pozdrowień z kubkiem "grzańca" w ręku (taka herbata, ale smakuje wybornie i pachnie obłędnie) 😉.
Dzięki Anitka za tyle zdjęć. To był wspaniały spacer, a widoki fantastyczne. Kierunek daleki i trochę egzotyczny, więc nie wiem, czy tam kiedyś trafię. Tym bardziej cieszę się, że tam byłaś i mogłam z Tobą pozwiedzać. Pozdrawiam Cię cieplutko:)))
OdpowiedzUsuńUleńko, cała przyjemność po mojej stronie! To fakt, że kierunek dość nieoczywisty, ale
Usuńi okoliczność zacna, bo na 50-te urodziny można sprawić sobie prezent z przytupem 😉
Cieszę się, że poza uwiecznieniem tutaj moich wspomnień z podróży do Chile, mogę chwalić walory tego niezwykłego kraju w ciekawą historią w tle...
Ściskam Cię mocno i pozdrawiam gorąco!
Niesamowite widoki. Połączenie ośnieżonych szczytów gór z tropikalną roślinnością na pierwszym planie, to mieszanka, która zapiera dech w piersiach i powoduje, że zatrzymujemy na tym wzrok z niedowierzaniem.
OdpowiedzUsuńWiesz, Anitko... oglądając te zdjęcia pomyślałam sobie, że nasza planeta jest taka piękna i tyle jest na niej cudownych miejsc, że życia by brakło, aby obejrzeć je wszystkie. Ty miałaś szczęście zobaczyć chociaż te cuda południowej Ameryki.
I dziękuję, że je tu pokazałaś...
Iwonko potwierdzam! Tak spektakularnych pejzaży nie widziałam dotąd w żadnej innej metropolii przez wzgląd choćby na to egzotyczne połączenie palm na tle ośnieżonych andyjskich szczytów. I to dlatego Kochana tak mnie gna w ten piękny świat! Ograniczeniem są tylko finanse... i na jakiś czas muszę przysiąść na pupci, bo planuję zakup samochodu a ten wydatek nie idzie w parze z kosztownymi podróżami 😉 Na szczęście wyjazdowych wspomnień mam tak wiele w prywatnych archiwach, że blog będzie tętnił życiem, zwłaszcza tym podróżniczym!
UsuńDziękuję Ci za serdeczne odwiedziny!
Ściskam i pozdrawiam!
Ciekawie to wszystko wygląda. Miasto, przyroda, historia, nowoczesność... Świetne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńO tak... Santiago doskonale łączy w sobie tak wiele różnorodności: palmy na tle ośnieżonych szczytów oraz wspaniałą, zabytkową zabudowę z tą wybitnie nowoczesną.
UsuńPozdrawiam...
Bardzo przyjemne miasto. Bardzo mocno kojarzy mi się z Madrytem, ale to pewnie przez te hiszpańskie wpływy. Iberoameryka jest fascynująca. Być może dla większości wszystkie te kraje to jeden wielki zlepek tego samego, ale tak naprawdę każde z tych miejsc ma swój własny niepowtarzalny klimat. A Chile przez to, że nieco odcięte od reszty Ameryki, jest trochę takim indywidualistą. Zawsze słyszałam same pozytywne opinie na temat tego kraju, aczkolwiek ponoć bardzo wyraźnie jest zaznaczona granica pomiędzy biednymi a bogatymi - odczułaś to w jakiś sposób? No i uwielbiam chilijski akcent.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jula, tak różne skojarzenia budzi Santiago u wielu osób. Niestety nie byłam w kontynentalnej Hiszpanii, dlatego nie odnajdę porównań z Madrytem, ale rzeczywiście hiszpańskie wpływy są tu obecne.
UsuńChile jest jednym z najbogatszych krajów Ameryki Południowej. Stolica znacznie wyróżnia się na tle mniejszych, prowincjonalnych miasteczek pełnych współczesnej zabudowy, która w każdym z trzech odwiedzonych przeze mnie krajów jest po prostu koszmarnie brzydka. W którymś z przyszłych wpisów z Boliwii lub Peru poruszę szerzej ten wątek. Być może zaskoczę Cię, ale właśnie w Chile nie dostrzegłam tak wyraźnych podziałów społecznych. Z biedą mieszkańców i bardzo kiepską infrastrukturą drogową spotkałam się w Boliwii, bo to z kolei jeden z uboższych krajów kontynentu, choć zachwycający przyrodniczo. Najsilniejsze podziały pomiędzy bogatą częścią społeczeństwa a tą najniżej sytuowaną mogłam obserwować w stolicy Peru. W Limie, nawet w najbardziej reprezentacyjnych dzielnicach miasta wille i rezydencje bogaczy otacza monitoring a wysokie ogrodzenia często wieńczy drut kolczasty. Są też w Limie dzielnice, w które nie wolno zapuszczać się turystom, ze względu na wysoką przestępczość... Chcąc zakończyć mój wywód pozytywnym akcentem, to wierząc słowom naszej przewodniczki, chilijczycy mówią bardzo czysto i wyraźnie po hiszpańsku w odróżnieniu od innych hiszpańskojęzycznych narodów Ameryki Południowej😉
Przesyłam moc serdeczności!
No proszę, Polacy to jednak wszędzie dotrą! Mówię tu nie tylko o Tobie, kochana, ale też o Ignacym :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam, kiedy myślę sobie o czymś, a za chwilę o tym u Ciebie czytam :) Tak było właśnie z moimi skojarzeniami. Patrząc na zdjęcia, pomyślałam sobie, że w niektórych kadrach widzę podobieństwo właśnie do paryskiej architektury i do Lwowa, a za chwilę przeczytam Twoje słowa o Rzymie i Paryżu :) W Rzymie jeszcze nie byłam, choć pewnie ciężko Ci w to uwierzyć, więc nie miałam z nim skojarzeń.
Na ławeczce zawsze warto przysiąść, by nasycić się teraźniejszością i móc chłonąć atmosferę miejsca. A także by poobserwować miejscowych i przyjezdnych.
Przepiękne to górskie tło, Andy robią kolosalne wrażenie! Zawsze chciałam mieć piękny widok z okna, albo na wysokie góry albo na morze, ale niestety póki co mam bardzo pospolity ;)
Widzisz, taka niepokorna jest natura człowieka, że na pupie nie usiedzi. Ignacy to przynajmniej przysłużył się nauce, a ja się szwędam po świecie z czysto hedonistycznych pobudek😉 Co gorsze, to podróżowanie wciąż rozbudza we mnie apetyt na więcej...
UsuńWcale nie jestem zaskoczona, że nie dotarłaś do Rzymu, bo ja również w nim jeszcze nie byłam, nawet we Lwowie, którego zapewne szybko nie zobaczę... a Ty odnalazłaś podobieństwa. Kochana, życia mi nie starczy, a pieniędzy to już na pewno na odwiedzenie wymarzonych krajów i kontynentów.
W Paryżu spędziłam tydzień i zakochałam się we wspaniałej architekturze miasta, parkach, muzeach, widokach ze wzgórza Montmartre. Tymczasem o inspiracji architekturą stolicy Francji i Włoch przez europejskich architektów, którzy projektowali kolonialną zabudowę Santiago, dowiedziałam się od przewodniczki.
Wiesz i dla mnie góry lub morze byłyby upragnionym widokiem z okna, bo kocham i jedno i drugie, więc... pozostaje nam marzyć dalej😉
Dołączam najcieplejsze pozdrowienia!